- Kiedy masz zamiar porozmawiać z Alkiem?- zapytała Mari, kiedy jechałam z nimi na dworzec.
- Wraca dziś wieczorem, więc rano mu powiem- zdecydowanie nie chciałam psuć nam wieczoru. Wolałam zgromadzić jeszcze trochę dobrych wspomnień, zanim przekażę mu złe dla niego wiadomości.- Zobaczymy się znowu jutro- przytuliłam dziewczyny i wsiadły do pociągu. Nie rozstawałyśmy się na długo, planowałam pojechać do domu zaraz po rozmowie z Baronem. To było chyba najlepsze wyjście. Jakkolwiek sprawy by się rozwinęły, wolałam zostawić go samego na kilka dni. Jeśli mi nie uwierzy, przyda mu się trochę samotności na przemyślenie wszystkiego. Gdyby jednak dał się przekonać do oczywistego, to widziałby we mnie posłankę złych wiadomości. Widziałam, jak cieszył się z powodu dziecka i nie chciałam patrzeć, jak dochodzi do siebie po informacji, że jednak nie zostanie ojcem. Myślę, że Tomson czy Torres, akurat w tej sprawie, będą lepszym wsparciem.
Wracając z dworca, zrobiłam zakupy z zamiarem przygotowania kolacji. Chciałam zachować chociaż pozory normalności nadchodzącego wieczoru. Odkąd wiedziałam, nawet przez telefon z Alkiem rozmawiałam nienaturalnie. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że powinnam mu powiedzieć od razu, ale to chyba tak działa, że o ważnych kwestiach rozmawia się twarzą w twarz. Po powrocie do mieszkania nastawiłam pranie, odkurzyłam i wytarłam kurze, potem wzięłam się za robienie kolacji. Coś, co sama uwielbiałam i miałam nadzieję, że przypadnie do gustu też gitarzyście: kurczak w białym winie z ryżem.
Mięso było gotowe i stało w stygnącym piekarniku dla zatrzymania temperatury. Ryż potrzebował jeszcze kilku minut, więc skorzystałam z czasu i poszłam założyć coś innego, niż domowy t-shirt i szorty. Otworzyłam dużą szafę, gdzie udało mi się schować rzeczy, z jednego z wieszaków zdjęłam sukienkę, którą miałam na sobie w dniu nokautów. Beżową z ćwiekami na biuście i wycięciami po bokach.
Aleksander wrócił do domu chwilę po tym, jak nakryłam do stołu. Wszystko było gotowe, wystarczyło podać. To był pierwszy raz, kiedy witałam Barona po powrocie z koncertów, ale wiedziałam, że polubię powitania po kilkudniowej rozłące. Po wypuszczeniu mnie z objęć, mężczyzna pociągnął kilka razy nosem.
- Mmm, kochanie, co tak pachnie?
Baron
- Chodź, zrobiłam kolację- Maja chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do salonu. Tam zapach był jeszcze bardziej intensywny, a pachniało naprawdę nieziemsko. Kasia nigdy mnie tak nie witała. Nawet na co dzień rzadko gotowała. Przez cały czas trwania związku nie była na żadnym naszym koncercie, a moje opowieści o występach i historie z wyjazdów mało ją interesowały. Wreszcie zrozumiałem, dlaczego nie byłem gotowy, by być z kimś na dobre i złe. Wcześniej po prostu nie spotkałem odpowiedniej kobiety. Z Zalewską jest inaczej. Przy tej dziewczynie czuję, że żyję. Ani przez chwilę nie żałowałem spędzonego razem czasu, a kiedy zarzuciła mi zdradę... Bałem się, że ją stracę. Wiedziałem, że nic nie zrobiłem, ale nie byłem pewien, czy uda mi się ją do tego przekonać. Z jednej strony miałem ochotę dać Karwowskiemu w twarz za to, co zrobił, a z drugiej chętnie postawiłbym mu piwo za to, że wszystko wygadał. To on po części spowodował całe zamieszanie, ale dzięki niemu Majka była znów ze mną. Przecież nigdy świadomie bym jej nie skrzywdził.
- Pomóc ci?- krzyknąłem do Mai, która zniknęła w kuchni.
- Już nie masz z czym- odpowiedziała, pojawiając się w progu z miską w dłoniach. Po postawieniu naczynia z ryżem na stole, znów wyszła z pokoju. Wróciła po chwili, niosąc garnek z sosem. Nałożyła nam jedzenie i dopiero zajęła miejsce przy stole.
Nie wiem, czy świadomie czy nie, ale zrobiła jedną z moich ulubionych potraw.
Maja
- Ktoś ci podpowiedział, że to uwielbiam?- pokręciłam głową, słysząc pytanie muzyka i zaśmiałam się.
- Nie, po prostu sama to lubię, a dawno nie jadłam. Miałam nadzieję, że będzie ci smakowało.
- I smakuje- odpowiedział z pełnymi ustami i wrócił do posiłku.
Podczas kolacji niewiele rozmawialiśmy, potem ja zaczęłam zmywać, a Baron poszedł po prysznic. Zostały mi tylko garnki, kiedy muzyk przytulił się do moich pleców.
- Dokończę, idź do łazienki- zaproponował i korzystając z tego, że związałam włosy, musnął ustami mój kark, co (jak zwykle) wywołało u mnie dreszcze. Wytarłam ręce i odwróciłam się do Alka. Ucałowałam go w policzek i chciałam opuścić kuchnię, ale Baron nadal mnie obejmował.- Hasło nieprawidłowe- stwierdził i uśmiechnął się cwaniacko, dając mi do zrozumienia, że całus w policzek go nie zadowala. Chyba nie muszę mówić, że nie byłam w nastroju do jakichkolwiek głębszych czułości? Świadomość czekającej nas rozmowy nie sprzyjała miłosnym igraszkom. Mój opór nie umknął uwadze gitarzysty. Chwycił mnie za podbródek i uważnie mi się przyglądał.
- Maja, co się dzieje?- O nie, nie będę z nim teraz rozmawiać. „Szybko, znajdź jakieś wytłumaczenie!” Spróbowałam uśmiechnąć się do mężczyzny, ale chyba wyglądało to bardziej jak grymas. Za to udało mi się unieść dłoń do jego policzka.
- To zmęczenie. Te kilka dni w towarzystwie dziewczyn dało mi w kość- wyglądał tak, jakbym go tym uspokoiła i bardzo dobrze. Pocałował mnie w czoło i wypuścił, więc mogłam pójść pod prysznic.
Miałam nadzieję, że spływające po moim ciele strumienie wody, chociaż w małym stopniu dadzą mi poczucie oczyszczenia. Chciałam zmyć z siebie odpowiedzialność, którą sama na siebie przyjęłam. Wcale nie marzyłam o byciu posłańcem dla takich informacji, ale kto miał mu o tym powiedzieć? Naprawdę starałam się, żeby ten wieczór przebiegał normalnie, ale nie potrafiłam udawać, że wszystko jest w porządku. Teraz wytłumaczyłam się zmęczeniem, rano nie będę szukać wymówek.
Kiedy oboje byliśmy już w łóżku, Baron żywo opowiadał mi o ostatnich dniach, o koncertach, o głupich sytuacjach, które w przypadku zespołu zawsze miały miejsce. Cudownie było móc obserwować go takiego szczęśliwego.
- Następnym razem jedziesz ze mną, reszta się ucieszy- widać było, że z miejsca zapalił się do tego pomysłu, mało brakowało, a wyskoczyłby z pościeli i zaczął mnie pakować.
- Powiedziałeś o nas zespołowi?- Z dumą pokiwał głową.- I co?
- Tomson dopowiedział, że na pewno cie polubią, Torres dodał, że jesteś sympatyczna i piękna, więc nie mogą się doczekać, żeby cię poznać- nie mogłam się nie zaśmiać. Z trójki Afromental, którą już znałam, jeden skradł moje serce, a pozostałą dwójkę darzyłam niepodważalną sympatią. Jasne, że też nie mogłam się doczekać, żeby poznać pozostałą czwórkę, ale wiedziałam, że to nie nastąpi szybko.
- Powiedz im, że ja teeeeeeeż- przeciągnęłam ostatnie słowo, ziewając. Faktycznie byłam padnięta.
- Musiałyście nieźle imprezować, jak ziewasz o tej godzinie.
- Bywało gorzej, dobranoc- cmoknęłam muzyka w policzek i położyłam się na boku, tyłem do mężczyzny. Baron przylgnął do moich pleców, dopasowując się do mojej sylwetki i objął mnie ramieniem.
- Dobranoc.
Obudziłam się dość wcześnie i nie mogłam zasnąć. Aleksander chrapał w najlepsze, a im dłużej leżałam bezczynnie, tym bardziej mi to przeszkadzało. Postanowiłam wstać i spakować trochę ubrań, żeby po rozmowie tylko zabrać bagaż i wyjść. Postanowiłam, że obudzę muzyka, jak skończę się pakować. Z każdą kolejną minutą denerwowałam się coraz bardziej. Chciałam mieć rozmowę jak najszybciej za sobą, ale z drugiej strony- najchętniej odwlekałabym ją do ostatecznego momentu. Kiedy uznałam, że wszystko wzięłam, schowałam torbę za drzwiami w salonie, żeby Baron jej nie zauważył. Wróciłam do sypialni i usiadłam na brzegu łóżka. Szturchnęłam Alka delikatnie w ramię, tyle wystarczyło, żeby go obudzić. Przetarł oczy i przeciągnął się leniwie.
- Która godzina?- zapytał, nadal leżąc.
- Dokładnie...- sięgnęłam pod poduszkę i wyciągnęłam telefon.- 10:36.
- O dwunastej muszę być w Domu Pracy Twórczej, mamy próbę- super... Najlepiej, jeśli porozmawiam z nim zanim wyjdzie.
- Zrobię ci śniadanie, co chcesz?- plan idealny: ja robię śniadanie, a on doprowadza się do porządku. Jemy i mamy trochę czasu na rozmowę. On wychodzi, a ja zaraz za nim i być może nie będzie o tym wiedział.
- Jajecznicę?- Od razu poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać posiłek. Początkowo myślałam, że i ja coś zjem, ale nie wiem, czy z nerwów cokolwiek bym przełknęła. Baron wszedł do pomieszczenia i zajął miejsce przy stole. Zdążył się ubrać i związać dredy, żeby nie przeszkadzały mu w upale. Przełożyłam jajecznicę z patelni na talerz i postawiłam przed muzykiem. Sobie nalałam trochę wody i usiadłam na przeciwko Alka.
- Nie jesz?- pokręciłam głową.
- Jakoś nie jestem głodna- wzięłam kilka łyków i wstałam od stołu, też musiałam się ubrać. Z szafy w sypialni wyciągnęłam bieliznę spodenki i koszulkę, które przygotowałam przy pakowaniu i zamknęłam się w łazience. Zimna woda, którą przemyłam twarz, trochę mnie... uspokoiła? Nie, raczej chwilowo głębiej odetchnęłam. Umyłam zęby, włosy związałam w wysoką kitkę i pomalowałam rzęsy. Na koniec zmieniłam piżamę na ubranie i wróciłam do Barona. Kończył jeść, więc zdecydowałam, że czas przestać odwlekać nieuniknione.
- Możemy porozmawiać?- zaczęłam niepewnie, zajmując swoje wcześniejsze miejsce. Alek podniósł wzrok znad talerza i kiwnął twierdząco głową.- Boże, nie wiem, jak to powiedzieć.
- Najprościej, jak się da- odpowiedział, uśmiechając się wesoło. Odsunął talerz i wyprostował się, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.- O co chodzi, kochanie?- z bezradności oparłam łokcie na stole i skryłam twarz w dłoniach.
- Najprościej... Jakby to w ogóle było proste- mruknęłam bardziej do siebie.- Chodzi o to, że... tylko pozwól, proszę, powiedzieć mi wszystko, zanim się odezwiesz- znów kiwnął głową na znak zrozumienia.- Myślę, że Kasia wcale nie jest w ciąży- powiedziałam, uważnie obserwując reakcję mężczyzny. Zrobił wielkie oczy, głośno wciągnął powietrze, ale nic nie powiedział.- Nie mi oceniać, czy trzy kilogramy, o których ostatnio wspomniała, są prawdą, bo to tak mało, że nawet normalnie ciężko zauważyć taką różnicę w wadze. Wydaje mi się, że na etapie ciąży, na którym podobno jest, powinna wyglądać trochę inaczej. Zresztą widziałam ją w klubie kilka dni temu. Miała obcisłą sukienkę, idealnie płaski brzuch i piła alkohol-sięgnęłam po telefon, żeby znaleźć zrobione wtedy zdjęcie.
- Żartujesz, tak?- odezwał się w końcu wypranym z emocji głosem.
- Pewnie to dla ciebie mało prawdopodobne, ale chciałabym żartować- przyznałam i podsunęłam mężczyźnie telefon.
Baron
To przecież niemożliwe. Znam Kasię i wiem, że byłaby zdolna do wielu rzeczy, ale nigdy nie udawałaby ciąży. Bo i po co? W głowie mi się to nie mieściło. A co, jeśli Maja po prostu chce mnie od niej odsunąć? Przecież Grabowska nie była dla niej żadnym zagrożeniem. Nie ufa mi? Jest zazdrosna? W mojej głowie pytanie goniło pytanie, a odpowiedzi nie pojawiały się w ogóle. Nie mogłem zrozumieć postępowania żadnej z dwóch tak ważnych dla mnie kobiet. Kocham Maję, ale Kasię darzę szacunkiem przez wzgląd na wszystko, co razem przeżyliśmy i przez nasze dziecko. Na zdjęciu nie widać nic, co byłoby potwierdzeniem dla słów Zalewskiej. Ma obcisłą sukienkę i co, to ma być dowód?
- Sama mówisz, że nie da się zauważyć takiej różnicy w wadze, więc obcisła sukienka nic nie znaczy. Ciąża to nie choroba, Kasia ma prawo gdzieś wyjść. A alkohol? Próbowałaś, co miała w szklance?- Nie chciałem wierzyć w ani jedno słowo, którym oskarżyła moją byłą partnerkę.
Maja
Chryste Panie, on naprawdę jest tak głupi, czy tylko udaje? Spodziewałam się, że mi nie uwierzy, ale żeby wszystko negować. Jak można być tak ślepym?
- Może się mylę, ale nie podają soku w kieliszkach- przypomniałam sobie moment, kiedy do ich stolika barmanka zniosła kilka shot'ów.
- Skąd mogę wiedzieć, czy tego nie wymyśliłaś?- zarzucił ostro i oparł się o stół, patrząc na mnie wrogo. Normalnie poczułam się jak na przesłuchaniu.
- Jezu, Alek, za kogo ty mnie masz? Niby po co miałbym wymyślać takie rzeczy?
- Ty jesteś zwyczajnie zazdrosna- stwierdził.- Boli cię, że Kasia znów jest częścią mojego życia i będziesz robiła wszystko, żeby ją ode mnie odciągnąć. Myślałem, że zaakceptowałaś jej ciążę- zaczął krzyczeć. O nie, w ten sposób nie będziemy rozmawiać- pomyślałam, ale przejęłam wrogie nastawienie muzyka i też podniosłam głos.
- Zazdrosna? Tak, o nią tak! Ale nigdy nie nastawiałabym ciebie przeciwko niej, wiedząc, że nosi twoje dziecko! Myślisz, że to dla mnie łatwe, mówić ci o tym wszystkim?! Widziałam, jak się cieszysz, że zostaniesz ojcem, a teraz mówię ci coś, co przekreśla tę radość. Robię to, bo cię kocham i boli mnie to, jak ona cię krzywdzi. Pewnie za jakiś czas wymyśliłaby bajkę o poronieniu, a ty byś cierpiał, nie mając pojęcia o jej kłamstwie. Chcę ci tego oszczędzić.
Teraz, kiedy wszystko z siebie wyrzuciłam, poczułam się lepiej. To sprawa Barona, co zrobi z tą informacją. Siedział i wpatrywał się w jeden punkt na ścianie za mną. Zupełnie jakby patrzył na mnie i wcale mnie nie dostrzegał. Czekałam, aż coś powie. W końcu zrozumiałam, że nie mam co liczyć na jakąkolwiek odpowiedź.
- Zrobisz z tym, co chcesz. Jadę na kilka dni do domu, przyda ci się samotność- powiedziałam już spokojnie. Wstałam od stołu, ale na to też nie zareagował. Kiedy mijałam próg kuchni, zerknęłam ostatni raz przez ramię na sylwetkę Aleksandra. Westchnęłam głośno i poszłam po torbę. Wyniosłam ją do przedpokoju i założyłam sandały. Stałam przez chwilę z ręką na klamce, licząc, że Alek mnie zatrzyma, ale on prawdopodobnie nadal nie ruszył się z miejsca. W końcu rozczarowana opuściłam mieszkanie, trzaskając drzwiami.
~*~
HEJ!
Robię postępy, znów krótszy odstęp czasu między postami :D
Gdyby nie sesja na studiach, to rozdział byłby szybciej. Ale zdałam wszystko w pierwszych terminach i to nawet całkiem nieźle ;)
Jak wrażenia po rozdziale? Nie zanudziłam Was?
Potrzebuję Waszej motywacji do tworzenia kolejnych postów, a wszyscy wiemy, co jest najlepszą motywacją: komentarze :D
Niezmienna zasada: Czytasz?= Komentuj= Motywuj nadal obowiązuje, więc nie oszczędzajcie swoich klawiatur, wybaczą Wam! ;)
Kto jeszcze nie widział, zapraszam na moją facebookową stronę z aktualnościami: Magic
Do następnego, Moi Kochani!
noooo nareszcie nowosć :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze ze coś dodałaś, szczerze mówiąc to Kaśka mnie wkurza, ale Baron to już w ogóle na końcu... Ja rozumiem, cieszy się że bedzie ojcem i że Kaśka nie jest zdolna do kłamstwa, ale jednak to przez nią o mały włos nie rozstał sie z Majka, wiec dlaczego posądza ją o klamstwo?!
Mam nadzieje że od tego rozdzialu miedzy nimi będzie okej a Kaśke wywiozą na drugi koniec świta, tak że Majka i Baron żyli sobie spokojnie ;)
Bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńCzekam na cd :)
Tak teraz patrzę i widzę,że zapomniałam się podpisać :)
Usuń~ Natala
PS przy okazji chciałbym zaprosić Cię na bloga mojej koleżanki
elfiahistoria.blogspot.com
super rozdział
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie końcówka
No bardzo sorry, ale nie kupuję tego :-( Zrobiłaś z Barona takie ciepłe kluchy. Normalny facet dostałby szału gdyby jego była wykręciła taki numer z uspaniem i udawaniem przed nową dziewczną, że z nim spała. A on co? A on zupełnie nic i jeszcze na swobodzie ogląda sobie z nią filmik z USG. I nadal ją szanuje? Że co proszę? A Piotrowi chce przywalić? A kto był głównym prowodyrem? Ja rozumie on myśli, że ona nosi jego dziecko, no ale litości nie znaczy to chyba, że powinien puścić jej to płazem? I jeszcze nie wierzy Majce! Po tym co mu zrobiła Kaśka bierze jeszcze jej stronę? No nie trzyma się to kupy zupełnie.
OdpowiedzUsuńZawiodłam się tym rozdziałem bardzo. Mam wrażenie, że straciłaś wizję tego opowiadania i piszesz dalej już na siłę. A bardzo szkoda...
czekam, czekam na dalsze losy bohaterow i guzik... :P Pisz, pisz, ciekawi mnie co Kaska wykombinuje :)
OdpowiedzUsuń