niedziela, 22 listopada 2015

26. „...czy to w ogóle możliwe, spokój? Chyba nie w naszym przypadku.”

Tamtej nocy dużo rozmawialiśmy, siedząc w samochodzie muzyka. O wszystkim, zaczynając od wydarzeń, które miały miejsce między nami, przez ustalenie kwestii mieszkania (miałam zabrać rzeczy od Piotra i wrócić z Baronem do domu), kończąc na czymś, czego wcale nie chciałam usłyszeć, a co było ważne, biorąc pod uwagę naszą decyzję o dalszym byciu razem. 
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której chcę z tobą porozmawiać- zaczął, kiedy zgodziłam się z nim zamieszkać. Westchnął ciężko i spojrzał gdzieś ponad moją głową. Widziałam, że nie jest mu łatwo, co po takiej nocy szczerości wydawało się trochę absurdalne. Wystraszył mnie takim nagłym zdystansowaniem. Cholera, mów! 
- Czemu tak się wahasz? Alek, o co chodzi?- Im dłużej zwlekał, tym bardziej się denerwowałam. 
- Proszę cię tylko, żebyś dała mi skończyć, zanim coś powiesz. Wysłuchaj wszystkiego, dobrze?- W odpowiedzi zdobyłam się jedynie na kiwnięcie głową, bo umysł miałam już zbyt sparaliżowany myślą, że chce powiedzieć mi coś złego.- Zdecydowałaś się ze mną zostać i to, o czym chcę ci powiedzieć, będzie miało wpływ na nasze życie, ale nie chciałbym, żeby negatywnie odbiło się na naszym związku- w jednej wypowiedzi dwa razy użył zaimka „nasze”, podoba mi się to.- Zrozumiem, jeśli stwierdzisz, że jednak mnie nie chcesz  i wyjdziesz z tego samochodu, rzucając we mnie wyzwiskami- co? Nigdy w życiu! 
- Nie mów takich rzeczy- wyrwało mi się. 
- Miałaś nie przerywać- skarcił mnie.- Chodzi o Kasię- Boże, znowu ona? Dlaczego?- Jest w ciąży, ze mną.
To żart, tak? Chcesz mnie sprawdzić? Bo jak, tak, to kiepski sposób. To jednak zdradziłeś? „Idiotko, po kilku dniach nie wiedziałaby, że jest w ciąży, to musiało stać się wcześniej. Użyj główki!” No fakt. To teraz mogę słuchać wytłumaczenia. 
- To stało się jeszcze, zanim byłem z tobą. Teraz pewnie wychodziłoby około 13 tygodni. Nie wrócę do niej, ale będę chciał być częścią życia dziecka, a to oznacza częste spotkania z nią. Jeśli to dla ciebie zbyt dużo, naprawdę zrozumiem i nie będę cię zatrzymywał, gdybyś chciała odejść. Jeśli jednak jesteś w stanie to znieść, to obiecuję ci, że postaram się zrobić wszystko, żeby nasze dalsze wspólne życie było spokojne- czy to w ogóle możliwe, spokój? Chyba nie w naszym przypadku. Jesteśmy muzykami, artystami, mamy wybuchowe charaktery i dusze, które chcą przekraczać granice, ale z drugiej strony, jesteśmy też ludźmi. Jak każdy człowiek, czasami potrzebujemy obok tej jednej osoby, przy której nasz świat się zatrzymuje. 
Informacje, które przekazał mi Aleksander, jak na razie nie mieściły mi się w głowie. Oczywiście rozumiałam, że będzie chciał być ojcem dla tego malca, ale zdumiewał mnie fakt, że w tym wszystkim widział dla mnie miejsce. Pytanie tylko, czy dam radę? Czy nie będę zazdrosna, kiedy dziecko już się urodzi i będzie poświęcał tyle czasu Grabowskiej? Czy nie zacznę się bać, że wspólny potomek ponownie ich do siebie zbliży? 
Głowa mi zaraz eksploduje, za dużo wszystkiego jak na jedną Majkę! Przysięgam, że życie sobie ze mnie kpi. No autentycznie kpi! W ciągu ostatnich kilku miesięcy natknęłam się na tyle problemów, że cała moja wcześniejsza egzystencja wygląda raczej marnie. Pod względem problemów oczywiście, bo na brak czegokolwiek innego nie mam prawa narzekać. 
Co ja mam teraz zrobić? Udawać, że nic się nie stało? Nie, zdecydowanie odpada. Coś wymyślę, ale na pewno nie zostawię Barona, to nawet nie wchodzi w grę. 
- Powiesz coś?- Niecierpliwił się. Uniosłam dłoń do jego twarzy i delikatnie pogłaskałam policzek mężczyzny.
- Nie zrezygnuję z ciebie, nie mogę. Chcę cię jedynie o coś poprosić- skinął głową na znak, że się zgadza i mam kontynuować.- Nie wymagaj ode mnie całkowitej akceptacji. Potrzebuję trochę czasu, żeby oswoić się z tą sytuacją. 
- Oczywiście, dziękuję!- Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował, potem odsunął się i spojrzał na mnie, jakby się nad czymś zastanawiał.- Ale do domu ze mną wracasz, tak?
- Nie mam zamiaru tu zostawać ani jednego, cholernego dnia dłużej- na samo wspomnienie wybryku Piotra, przeszedł mnie dreszcz. Pomagając Grabowskiej wziął na cel zaufanie, jakim go obdarzyłam i długo mierzył, by ostatecznie trafić w sam środek solidnego muru wzajemnego oparcia. Nie wiem jeszcze, czy będę w stanie mu wybaczyć. Na jego korzyść przemawiał fakt, że przyznał się do wszystkiego i wyglądało na to, że naprawdę jest mu przykro. 
- Mam wejść z tobą po rzeczy?
- Nie, poczekaj tutaj. To zajmie tylko chwilę.
- Jak chcesz- nie próbował mnie namawiać. 
Idąc przez podwórko, modliłam się w duchu, żeby Piotr nie przyłapał mnie, gdy będę się pakować i wychodzić. Na palcach weszłam do domu, a potem schodami na piętro i do pokoju, który zajmowałam. W środku zastałam Karwowskiego. Oby spał, pomyślałam zdenerwowana i podeszłam do łóżka. Śpi, dzięki ci, Boże! Jeśli uda mi się zabrać swoje rzeczy bez obudzenia mężczyzny, to będzie mój osobisty sukces. Cieszyłam się, że nie wyrzucałam z walizki zbyt dużo i na wierzchu miałam jedynie rzeczy, które nosiłam poprzedniego dnia. Zebrałam rozrzucone ubrania, laptop, gitarę, ładowarkę, zeszyt z tekstami i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Chyba wszystko spakowałam. Nawet jeśli coś zostało, nie mogłam dłużej ryzykować. Piotr strasznie się kręcił, więc postanowiłam nie robić więcej hałasu. Wytargałam walizkę z pokoju i przed zejściem ze schodów weszłam jeszcze do łazienki, żeby zabrać kosmetyki. Kiedy byłam gotowa, przez krótką chwilę zastanawiałam się, czy nie zostawić Piotrowi wiadomości, ale z po co? Nie zasługiwał na to, żeby wiedzieć, gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Chwyciłam walizkę, na plecy zarzuciłam pokrowiec z gitarą i nie oglądając się więcej za siebie zaczęłam schodzić ze schodów. Po niewielkich problemach byłam już na dole i wreszcie udało mi się także wyjść z domu. 
Baron wysiadł z samochodu , kiedy zamknęłam za sobą drzwi. Zabrał ode mnie bagaż i wpakował do pojazdu. Kiedy odjeżdżaliśmy, poczułam ulgę. Ulgę, bo wyjaśniła się sprawa z Aleksandrem i chociaż podczas drogi do domu w samochodzie słychać było jedynie piosenki puszczane w radiu, to czułam, że między nami wszystko zostało powiedziane. A na pewno wszystko, co powiedziane być powinno. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam się naprawdę szczęśliwa. Ogarnął mnie dziwny rodzaj spokoju. Dziwny, no bo jak człowiek może być spokojny, kiedy powstanie jednego problemu jest jednocześnie rozwiązaniem innego? A ja byłam i być może wynikało to z tych wszystkich słów, które tej nocy padły z ust Aleksandra. Czułam jego miłość, jeśli w ogóle tak niesprecyzowane uczucie można zauważyć w kimś innym i tym, co robi, a nie tylko zdefiniować je i przyznać się do niego przed samym sobą. Natychmiast przypomniało mi się, co powiedziała mi Marietta w trakcie jednej z naszych rozmów odbytych w Toruniu, kiedy robiłam sobie przerwy w nauce. Oczywiście na tapetę poszedł mój związek z Baronem. Właściwie to marudziłam wtedy, jak bardzo za nim tęsknię i że chciałam już być z powrotem w Warszawie.
- Jesteście strasznie słodcy w tej waszej miłości- usłyszałam w odpowiedzi.- No właśnie, powiedział ci, że cię kocha?
- Nie- stwierdziłam ze smutkiem. 
- No a ty, co czujesz?
- Kocham go- przyznałam się do tego jeszcze przed wyjazdem i może dlatego było mi tak źle z tym, że Aleksander nie zadeklarował otwarcie swoich uczuć. 
- I powiedziałaś mu?- Pokręciłam głową.- Dlaczego?
- Nie wiem, chyba się boję, że nie odwzajemnia moich uczuć. Może po prostu jest mu ze mną dobrze, ale nie czuje tego, co ja. 
- Głupia jesteś! Siostra, facet, który tak patrzy na kobietę i traktuje ją jak Baron ciebie, nie może jej nie kochać. On świata poza tobą nie widzi. Nie wierzę, że jesteś aż tak ślepa. 
Mając teraz słowa siostry w głowie i widząc zachowanie Barona, a także przypominając sobie jego wcześniejszą postawę, wiem, że Mari miała rację. Kochał mnie wcześniej niż mi to wyznał, na długo przed tym. 
- Nad czym tak myślisz?- Tym pytaniem całkowicie sprowadził mnie na ziemię. 
- Myślałam o siostrze. Czasami dziwię się, jaka z niej sprytna bestia- posłał mi pytające spojrzenie.- Nieważne- ucięłam uznając, że powinnam zatrzymać to dla siebie. 
Gitarzysta wreszcie zaparkował przed blokiem i zmęczeni ruszyliśmy w stronę wejścia do klatki, ja z gitarą na plecach, on ciągnąc walizkę. Kiedy tylko weszliśmy do mieszkania, oparłam instrument o ścianę w korytarzu, a sama usiadłam obok, osuwając się na podłogę. 
- Zmęczona?- Alek wyszedł z sypialni po wstawieniu tam mojej walizki i chwycił za gitarę, żeby zanieść ją do salonu. Padałam z nóg, ale mogłabym odsunąć zmęczenie na bok i poświęcić resztę nocy nadrabianiu straconego czasu z mężczyzną. 
- Nie, nie bardzo- kiedy pojawił się z powrotem w przedpokoju, wyciągnął do mnie ręce, a ja pozwoliłam mu się podnieść. 
- A z tobą co mam zrobić? Walizka w sypialni, gitara w salonie. Hmm...- udał, że się zastanawia. 
- Proponuję sypialnię, jeśli mimo walizki znajdzie się tam dla mnie miejsce- zasugerowałam zaczepnie.
- Dobry pomysł- stwierdził i niespodziewanie wziął mnie na ręce, wniósł do pokoju i postawił na środku.- Co teraz?
- Zrobisz wszystko, co ci powiem?- upewniłam się, skoro już zadawał mi tyle pytań, na co muzyk kiwnął głową.
- Zrobię TYLKO to, co mi powiesz- wyszeptał mi do ucha przesuwając przy ty palcami po moich plecach. O cholera! Poczułam podniecenie gdzieś w okolicach brzucha. Musiałam go mieć, tu i teraz! Nawet mała Majka otworzyła oczy zaciekawiona i przyglądała się sytuacji. 
- Kochaj się ze mną- poprosiłam, nie spuszczając z niego wzroku.
- Jak?- Nie wierzyłam, że mógł jeszcze zachowywać spokój i tak ze mną pogrywać, podczas gdy ja pragnęłam go całą sobą. Przecież nie będę mu mówić, co ma ze mną zrobić.
- Rób to, co podpowiada ci instynkt.
- Cwana jesteś- stwierdził, przyciągając mnie do siebie i przybliżając swoją twarz do mojej. Nasze usta delikatnie się muskały, rozchyliłam wargi, czekając na to, co nieuniknione: pocałunek, ale Baron ani drgnął.- Co teraz?- wyszeptał wprost w moje usta, docierając swoim głosem do najdalszych zakamarków mojego wnętrza.. Jak on mógł tak się ze mną drażnić?
- Pocałuj mnie, do cholery!- Dwa razy nie musiałam mu tego powtarzać. Gitarzysta naparł na moje usta z całą siłą. Kiedy oddaliśmy się pożądaniu, jakby zapomniał o swojej złośliwości i zaczął słuchać instynktu. 
Uwielbiałam te jego półprzytomne oczy, kiedy było mu dobrze, to jak reagował na moje paznokcie wbijające się w jego skórę, jego delikatność, sposób, w jaki mnie dotykał. Jeszcze nigdy z nikim nie czułam się tak... wyjątkowo. 
~*~
Witajcie, jest tu ktoś jeszcze?
Kolejny raz nie będę się tłumaczyć, bo nie mam wytłumaczenia. Czasami brakowało mi czasu, innym razem chęci, tak już mam. Ale wiem, że nie zostawię tej historii. Doprowadzę ją do końca, choćby nie wiem, ile czasu mi to zajęło! 
Od ostatniego postu dużo się wydarzyło, dużo zmieniło, ale miłość do tworzenia pozostała ;)






7 komentarzy:

  1. Nareszcie!!!!
    Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej, dalej i jeszcze raz dalej Magic! To co robisz z tą historią i zemną jest niesamowite. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Magic! Naprawdę jesteś magiczna! Ze wszystkich opowiadań o Afromental tylko twoje pochłoneło mnie do reszty. Piszesz w ten sposób, że nie mogłam się oderwać. Mam ochotę wstać i bić Ci brawo! Naprawdę sztos! I nie chcę czekać na kolejny rozdział zbyt długo! Więc pisz!
    Sama prowadzę bloga z historią o Afromental i będę zaszczycona jak wpadniesz do mnie. Naprawdę zależy mi na Twoje opinii, więc proszę bądz moją "Panią Grażynką" i oceń moje opowiadanie. http://afromental-zapamietaj-opowiadanie.blogspot.com/
    PS. Proszę włącz do tej histori Łoza! Bardzo jestem ciekawa jak go widzisz w swojej głowie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeej. Doczekałam się rodziału :D
    Super, fajnie, że się wszystko wyjaśniło między nimi.
    Teraz tylko czekam jak reszta chłopaków z zespołu zareaguje na Maję
    i sytuację z Kaśką (a pfe).

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko jedyna! Dziewczyno ! Jednym tchem przeczytałam całe napisane do tej pory opowiadanie. Wciągnęło mnie jak najciekawsza książka! Spędziłam dobrych kilka godzin przed laptopem nie chcąc odrywać wzroku od ekranu! Ciekawe, trzymające w fantastycznym napięciu opowiadanie :) Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, nie kończ opowiadania zbyt szybko :) Czeekam i dziękuję :) Także fanka Afro. PS Genialne masz to zdjęcie z Alkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie wyobrażasz sobie, jak motywującego kopa dałaś mi tym komentarzem!
      Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu na przeczytanie wszystkich rozdziałów! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały pojawią się w krótszych odstępach czasu niż wcześniejsze ;)

      Usuń