Minęło kilka dni odkąd zastałam Alka z Kaśką. Nie odbierałam od niego telefonów, więc zasypywał mnie wiadomościami. Któregoś razu dzwonił nawet do Piotra i pytał, czy nie wie, co się ze mną dzieje.
Wylegiwałam się w piotrkowym ogrodzie (szczęśliwie jego rodzice wyjechali tydzień temu, na miesiąc, do Tajlandii), kiedy z mojego telefonu wydobyły się pierwsze dźwięki Skillet- Comatose, sygnalizując połączenie przychodzące. Spojrzałam na wyświetlacz i przez chwilę zastanawiałam się czy powinnam odebrać.
- Znowu on?- pokręciłam głową.
- Tomson- wyjaśniłam, widząc pytający wzrok bruneta.
- Odbierz- polecił mi. A jeśli tak naprawdę to Baron dzwoniący z telefonu przyjaciela? „Jesteś przewrażliwiona. A nawet jeśli, to nie możesz go wiecznie unikać”- odezwała się podświadomość. Racja, nie mogłam, więc przeciągnęłam zieloną słuchawkę do środka ekranu:
- Halo?- starałam się, żeby mój głos brzmiał naturalnie.
- Cześć Majeczko- wesoły ton Lacha strącił kamień z mojego serca.- Kiedy wracasz?- no i masz, kamień wrócił, dwa razy cięższy.
- Jestem w Warszawie od kilku dni- przyznałam.
- I nic nie mówiłaś?
- Musiałam się zadomowić, rozpakować- tłumaczyłam.
- No jasne. A miałabyś dzisiaj czas, żeby się ze mną spotkać?
- Pewnie, mam mnóstwo czasu.
- Świetnie, wyślę ci sms z godziną i miejscem, do później.
- Tak, do zobaczenia- a co jak przyjdzie z nim? Odepchnęłam od siebie tę myśl. Tomek nie brzmiał, jakby coś wiedział.
- Chce się spotkać- poinformowałam przyjaciela.
- Pójdziesz?
- On mi nic nie zrobił i wygląda na to, że nic nie wie.
Kilka godzin później przemierzałam z Piotrem ulice stolicy, przemykając między samochodami na motorze. Uparł się, że mnie odwiezie, nie było na niego mocy.
Brunet zatrzymał się w na przystanku autobusowym tuż przy kawiarni, żebym mogła zejść z motoru.
Starbucks, aleja Solidarności.
- Mam czekać?
- Jedź, zadzwonię do ciebie jak będę miała wracać- chciałam oddać kask, ale przytrzymał go ręką i przesunął z powrotem w moją stronę.
- Nie mam go jak zabrać.
- Teraz to na pewno zadzwonię- głupio bym wyglądała jadąc autobusem z kaskiem w ręku.
- Pozdrów Tomka- polecił mi.
Weszłam do lokalu i rozejrzałam się. Lach siedział przy stoliku w rogu pomieszczenia. Wstał, kiedy mnie zauważył i podszedł, żeby mnie przytulić.
- Motor?- wskazał na kask, kiedy zajmowaliśmy miejsca.
- Piotrek mnie przywiózł, kazał cię pozdrowić.
- Karwowski?- przytaknęłam.- Gdzie go znalazłaś? Od programu go nie widziałem.
- Chwilowo u niego mieszkam- nie wiem, czy dobrym pomysłem było mówienie mu, gdzie się zatrzymałam.
Dalej rozmowa zeszła na sesję, ich trasę, nową płytę, moje postępy w tworzeniu. Przerwał nam dzwoniący telefon Tomsona.
- To Baruś. Przepraszam na chwilę, sprawdzę, co chce- pokiwałam głową i spróbowałam się wyłączyć, żeby nie słyszeć, o czym rozmawiają. „Spróbowałam” to dobre określenie, bo słowa muzyka i tak do mnie docierały.- Nie uwierzysz, z kim właśnie jestem- słysząc to, spojrzałam na niego przerażona i zaczęłam kręcić głową, żeby nic nie mówił.- W sumie to nie jest aż tak ważne. Pamiętam, na razie- odetchnęłam z ulgą, kiedy schował urządzenie do kieszeni i nie powiedział o mnie Baronowi.- Czemu nie chciałaś, żebym mu powiedział o spotkaniu?
- Też nie wie, że wróciłam. Potem sama do niego zadzwonię- akurat... Tylko kiedy będzie to „potem”?
- W takim razie nic nie powiem.
- Dziękuję- co do tego nie byłam taka pewna. Bo jak wybrnie, jeśli Alek go o to zapyta? Coś mi się wydaje, że będę zmuszona porozmawiać z nim szybciej, niż zamierzałam. Może lepiej wszystko wyjaśnić?
- Tomeczku, chętnie bym tu z tobą posiedziała, ale mam jeszcze coś do załatwienia.
- Też powinienem lecieć, zadzwoń czasami- obiecałam, o co prosił i pożegnałam się z muzykiem.
Po wyjściu na zewnątrz zebrałam się w sobie i zadzwoniłam do Barona. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
- Maja, nareszcie- usłyszałam jego głos.- Co się z tobą działo? Masz pojęcie jak się martwiłem?- w tych dwóch krótkich pytaniach, usłyszałam mojego Alka i zachciało mi się płakać, bo dotarło do mnie jak bardzo za nim tęskniłam. Przez chwilę zapomniałam, że jestem na niego zła.
- Wszystko w porządku- uspokoiłam go, chociaż wcale nie powinnam.- Możemy się spotkać?- nie miałam żadnego pomysłu na rozmowę z gitarzystą, żadnego...Nie wiedziałam, jak się zachowam, kiedy go zobaczę. Nie widziałam go ponad miesiąc (staram się wyrzucić z podświadomości widok Barona w łóżku z Kasią). Byłam zdradzoną kobietą, ale ponad tym stało inne „byłam”. Właściwie to w obydwu przypadkach powinnam użyć czasownika w czasie teraźniejszym, w pierwszej osobie liczby pojedynczej: jestem.
Jestem zdradzoną kobietą i jestem kochającą kobietą, która tęskni za swoim mężczyzną. Za jego obecnością, bliskością, dotykiem, głosem, uśmiechem, wszystkim...
Zagadką było, które moje „jestem” wyjdzie na prowadzenie, kiedy go zobaczę.
- Jesteś w Warszawie? Jak długo i dlaczego ja nic nie wiem? Kochanie, o co chodzi?- o nie, nie mów tak do mnie, ty fałszywy, bezuczuciowy... „Uspokój się”. Wzięłam głębszy oddech i odpowiedziałam Alkowi najspokojniej jak umiałam.
- Wytłumaczę ci wszystko potem. Spotkamy się?
- Nawet zaraz. Gdzie jesteś?
- Aleja Solidarności, mogę być u ciebie w ciągu godziny- wolałam to załatwić z dala od gapiów i (nie daj Boże) wrednych paparazzi...
- Będę czekał- wyczułam rezerwę w jego głosie. Chyba zaczął się zastanawiać, co nie gra. Może przeciągnę czas do spotkania, a on niech się chociaż trochę pomęczy? Z drugiej strony chciałam mieć tę rozmowę jak najszybciej za sobą.
Kolejne połączenie: Piotr.
- Co jest, Mała?
- Możesz przyjechać, ale będę miała do ciebie jeszcze jedną prośbę.
- Cokolwiek chcesz.
- Zawieziesz mnie do Barona?- po drugiej stronie przez chwilę panowała cisza.
- Dobrze- usłyszałam w końcu.- Zaraz będę.
Czekając na Karwowskiego, zastanawiałam się, co powiem Alkowi, a każda kolejna wersja rozmowy wydawała się gorsza od poprzedniej. Ciężko mi było przewidzieć, jak Baron zareaguje na wiadomość, że wiem o zdradzie.
Piotrek musiał kręcić się gdzieś w pobliżu, bo zjawił się ledwie kilka minut po moim telefonie.
- Jesteś pewna, że chcesz do niego jechać?- nie byłam.
- Muszę- uniknęłam konkretnej odpowiedzi i wsiadłam na motor, zakładając uprzednio kask.
Wszystkiego bym się spodziewała po Aleksandrze, ale nie tego, że będzie starał się wmówić mi, że do niczego nie doszło, ale może po kolei...
Poprosiłam Piotra, żeby poczekał na parkingu i po oddaniu mu kasku, zniknęłam w klatce. Baron stał w progu mieszkania jeszcze zanim zdążyłam wejść na piętro. Wpuścił mnie do środka, a kiedy zamknęły się za nami drzwi, pozwoliłam, żeby mnie przytulił. Szczerze mówiąc to miałam nadzieję, że to zrobi.
- Jak ja za tobą tęskniłem- wyszeptał z twarzą wtuloną w moje włosy. Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby, żeby się nie rozpłakać. Kiedy uniósł mój podbródek i chciał mnie pocałować, odwróciłam głowę.- Majka, o co chodzi?
- Żartujesz sobie ze mnie?- prychnęłam.
- Ja? Od kilku dni nie odbierałaś telefonów, nie dawałaś znaku życia, nie powiedziałaś, że wróciłaś. Zdajesz sobie sprawę, co działo się w mojej głowie przez ten czas? I to ja sobie żartuję?!- on tak poważnie?
- Chyba nie myślałeś, że przybiegnę i rzucę ci się w ramiona po tym, co zrobiłeś- przez moment wydawał się całkowicie zdezorientowany.
- O czym ty mówisz?
- Jeszcze pytasz? Myślałeś, że się nie dowiem? Zdradziłeś mnie i myślałeś, że obejdzie się bez konsekwencji? Czy ty w ogóle cokolwiek myślałeś?- zdenerwowałam się.
- Zdradziłem?- tak, rób ze mnie głupka dalej.- Maja, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, przecież cię kocham- może, gdybyś powiedział mi to kiedykolwiek wcześniej, to bym ci uwierzyła, ale teraz? Zabrzmiało jak argument na obronę.
- Świetnie, a pamiętałeś o tym jak ostatnio pieprzyłeś się z Kaśką, czy może uświadomiłeś to sobie po fakcie?
- Kaśka?- zastanawiał się nad czymś chwilę.- Podła żmija- mruknął bardziej do siebie niż do mnie, nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi.- Maja, wierz mi albo nie, ale cię nie zdradziłem. Wytłumaczę ci wszystko, jak tylko sam dowiem się, co jest grane.
- Nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia. Wiem, co widziałam- wyglądał, jakby całkowicie nie wiedział, o co chodzi. Jak chciał być bardziej wiarygodny, to mu nie wyszło. Pokręciłam głową niedowierzając temu, co się przed chwilą stało. Nie przyznał się. Tchórz...
Odwróciłam się w stronę drzwi i nacisnęłam klamkę. Jedną nogą przestąpiłam przez próg i tym samym zrobiłam pierwszy krok w kierunku życia bez niego. Zanim dostawiłam drugą nogę, Alek złapał mnie za rękę. „Nie odwracaj się.” Nie miałam zamiaru.
- Zostaw mnie- nie podziałało, nadal trzymał mój nadgarstek. Co gorsze, że zaczął ciągnąć mnie w swoją stronę.- Proszę- nie rozluźnił uścisku od razu, ale przesunął dłonią po mojej dłoni, głaszcząc ją delikatnie. Nie musiałam widzieć jego twarzy, żeby wiedzieć jak wyglądała. Smutna, z wymalowanym na niej zrezygnowaniem.
Trzymałby mnie sekundę dłużej, a pewnie bym została. Wcale nie było łatwo odejść. Pewnie postąpiłabym inaczej, gdyby nie zaprzeczał. Gdyby przeprosił, wybaczyłabym mu. Naprawdę byłam gotowa to zrobić.
Baron
Zaraz... „Wiem, co widziałam?” WIDZIAŁA? Ale co? Kilka dni temu obudziłem się z wyczyszczoną pamięcią i rzeczywiście zastanawiałem się, czy nic głupiego nie zrobiłem, ale po głębszej analizie... No właśnie, do niczego nie doszedłem. Zupełna pustka. A teraz oskarżenie Majki. Boże, ale mam mętlik w głowie. Zdradziłem? Nie zdradziłem? Mówiła o Kaśce. Porozmawiam z nią. Nie, to bez sensu. Przecież ona powie, że udało jej się zaciągnąć mnie do łóżka bez najmniejszego problemu albo co gorsze, że ja ją tam zaciągnąłem. Coś mi mówi, że mam czyste sumienie i znajdę sposób, żeby to udowodnić.
Piotr
Minęło zaledwie kilka minut odkąd Maja weszła do bloku, w którym mieszkał Baron. Byłem ciekaw, czy wszystko sobie wytłumaczą. Zalewska pojawiła się w zasięgu mojego wzroku zdecydowanie za szybko, żeby mogli się pogodzić. Wychodząc z klatki, popchnęła drzwi wkładając w to chyba całą swoją siłę, bo te odbiły się mocno od ogranicznika.
- Wszystkiemu zaprzeczył, rozumiesz? Powiedział, że między nim a Kaśką nic nie zaszło- zaczęła podchodząc do mnie.
- Uwierzyłaś mu?
- Żartujesz? Widziałam ich, nic mnie nie przekona. Och, gdyby tylko się przyznał- wzniosła oczy do góry i wydawało mi się, że spogląda na jego okna. Też spojrzałem w tamtą stronę. Obserwował nas zza szyby, więc nie zastanawiając się długo, przyciągnąłem Majkę do siebie.- Hej, bez takich gestów, bo się rozpłaczę- wyswobodziła się z moich objęć, ale tego już nie widział. Zniknął, gdy ją przytuliłem.
- Jak masz płakać, to lepiej się zbierajmy- podałem przyjaciółce kask i po chwili znowu przecinaliśmy powietrze sunąc ulicami Warszawy.
Maja
Dlaczego nie dopuszczałam do siebie głosu małej Majki, kiedy mówiła, że Piotr patrzy na mnie inaczej niż na przyjaciółkę. Dlaczego?! Związek z nim na pewno byłby mniej problemowy. Żadnych reporterów na karku, żadnych tajemnic, żadnej wściekłej byłej. Przytulając się do jego pleców podczas jazdy wyobrażałam sobie, jakby to było, gdybyśmy byli razem i wiecie co? Pocieszała mnie ta myśl.
Tak, kocham Aleksandra, ale nie mam siły ciągle o niego walczyć z Grabowską. „Powiedział, że cię kocha”- przypomniała mi podświadomość. „I co z tego? Kiepski moment sobie wybrał na takie wyznania.” „A gdyby powiedział ci wcześniej... Zmieniłoby to coś?” To dało mi do myślenia. Wcześniej... Jeszcze kilka minut temu, byłam pewna, że tak. Bo wiedząc o uczuciu, byłabym spokojna. Tak jakby te dwa słowa miały umocnić moje zaufanie do niego. Dać mi gwarancję, że jest mój i tylko mój. A w przypadku nieświadomości czułam się zagrożona. Powiedziane dzisiaj zabrzmiały jakby użył ich jako ostatniej deski ratunku. Żebym tylko z nim została. Muszę nad tym pomyśleć, na spokojnie, w nocy. Tak, noc zawsze jest idealną towarzyszką myślenia nad frustrującymi sprawami.
~*~
Strasznie nawaliłam, przepraszam.
Czekałyście prawie trzy miesiące, a ja wracam z takim nie wiadomo czym...
Jest pewien pozytyw: Zaliczyłam sesję ;) Żadnych poprawek, znowu zrobiło się luźniej ;)
Mam nadzieję, że uda mi się teraz pisać częściej. Chociaż do końca nie zostało dużo.
Pod ostatnim postem padło pytanie, co studiuję. Otóż: filologia polska, pierwszy rok ;)
Ktoś tu jeszcze jest?
Po takiej przerwie przydadzą mi się Wasze komentarze ;)
Do następnego!
W końcu ! :3
OdpowiedzUsuńCzekałam i maaaam ;*
Jestem, czekałam i będę :)
OdpowiedzUsuńNareszcie...!!!!
OdpowiedzUsuń~Mental_House
Gratulacje dla Ciebie z powodu zdanej sesji i czekam na więcej. Jest przysłowie, które mówi, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia" i dokładnie tak jest z Twoim blogiem. Czekam na kolejny rozdział, bo aż mnie skręca, by dowiedzieć się jak rozwiąże się ta sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kara.
Cudowny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Świetny! Dawaj dalej kolejne rozdziały, bo historia jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńGenialny!!! Chcę kolejny mam nadzieję że będzie szybko:-)~karola
OdpowiedzUsuńPo prostu cudowny, masz talent do pisania! :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny będzie? Nie mogę się już doczekać :)
Normalnie Karwowski denerwuje mnie, bo niby zakochany jest w Mai, a pomaga Kaśce. Oby ich intryga szybko wyszła na jaw. opowiadanie jest cudowne.
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńK.
Świetny rozdział, ale pragnę więcej! ^^
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńRewelacyjny blog!!!!! Chcę więcej;-) Kiedy będzie kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuńRosalinda
Dziękuję! Pozytywne opinie zawsze cieszą ;)
UsuńNastępny rozdział... Tam ta da daaaaaam, właśnie go przepisuję, więc albo dzisiaj wieczorem (bo niestety muszę zaraz wracać na zajęcia) albo jutro po południu ;)
No to czekamy z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuń