Nie myślałam, że przygotowania do finału będą tak przyjemne. Trenerzy nie musieli już dzielić uwagi na kilku uczestników, więc miałam więcej czasu na próby. Trudność była jedna- pięć występów do przygotowania w pięć dni. Można zwariować.
Występ wszystkich finalistów. Nie wiem, kto wybierał nam piosenkę, ale łatwo nie było: Avicii- Wake me up. Każdy śpiewał po dwa wersy i wspólnie wchodziliśmy w refren, po którym dołączyli do nas pozostali uczestnicy z odcinków na żywo. Po kilku próbach zaczynało to brzmieć dobrze, więc każdy poszedł zająć się swoim numerem. Dostałam od trenerów pełną swobodę w wyborze piosenki i ku ich zaskoczeniu, odeszłam od rockowych klimatów i postawiłam na „Gravity” Sary Bareilles. Ta piosenka wzbudzała we mnie takie emocje, których nie da się opisać słowami. Nie trzeba rozumieć tekstu, żeby wiedzieć, o czym jest. Chyba od zawsze chciałam ją zaśpiewać i wreszcie miałam okazję. Nie wiedziałam tylko, czy udźwignę to emocjonalnie i czy nie rozkleję się podczas występu.
- Jesteś pewna, że właśnie to chcesz śpiewać?- muzycy nie wyglądali na przekonanych co do słuszności mojego wyboru, ale nie bardzo mogli wpłynąć na zmianę decyzji. Pokiwałam głową zdeterminowana.
- Ta piosenka źle zaśpiewana, uwydatni wszystkie niedociągnięcia, jeśli się pojawią, więc musisz to zrobić idealnie, bo inaczej polegniesz.
- Dam radę, jeśli mi pomożecie oczywiście.
- Skoro mówisz, że podołasz, to niech będzie- zgodził się Tomson i gestem zaprosił mnie na scenę. W trakcie, kiedy ja próbowałam trafiać we właściwe dźwięki, w studiu pojawiła się osoba, której nigdy bym się tam nie spodziewała. Podeszła do mnie i uniosła ręce dając zespołowi znak, że mają przestać grać.
- Ty jesteś Maja, prawda?- otworzyłam usta ze zdziwienia zbyt onieśmielona, żeby się odezwać i ledwie widocznie pokiwałam głową.- Cześć, Aga jestem i przyszłam, bo tych dwóch tam- wskazała na trenerów.- Poprosiło mnie, żebym z tobą zaśpiewała. Cieszysz się?- jak miałam się nie cieszyć, kiedy sama Agnieszka Chylińska przyszła, żeby ze mną wystąpić. Wiedziałam, że jednym z występów w finale jest duet z gwiazdą, ale nie miałam pojęcia, kogo panowie dla mnie wymyślą. Gdzieś głęboko miałam cichą nadzieję, że może będzie to właśnie Aga, ale nie mówiłam o tym głośno. Czy może być coś lepszego niż spełnienie się nigdy niewypowiedzianego marzenia?
- Strasznie- odpowiedziałam, gdy udało mi się odzyskać trzeźwość umysłu. Spojrzałam na trenerów stojących parę metrów dalej i nie mogłam do nich nie podejść.
- Dziękuję, jesteście najlepsi- przytuliłam każdego z osobna i wróciłam na miejsce. Dopiero jak Baron (niby przypadkowo) dotknął mojej dłoni, zauważyłam, że idą ze mną. Kiedy spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko. Niech lepiej nie kombinuje, bo tylko tego brakowało, żeby nasz związek wyszedł na jaw przed samym finałem. Dopiero by była afera.
- Przede wszystkim, dziękujemy, że zgodziłaś się zaśpiewać z naszą Majeczką- przywitali się z wokalistką.
- Widziałam wszystkie występy. Dziewczyna nawet w balladach ma jaja i widać, że bawi się muzyką. Nie mogłam odmówić- nie przeszkadzał mi nawet fakt, że rozmawiają o mnie jakbym wcale nie stała obok.
- Idziemy na widownię, za kulisy czy gdzieś, ale w ten występ nie będziemy się mieszać. Aga, jest twoja- przekazali mnie pod skrzydła wokalistki.
- Dzięki, chłopaki. To co, zaczynamy?- klasnęła w dłonie z entuzjazmem. Znowu odpowiedziałam jedynie głową.- Dziewczyno, rozluźnij się trochę, nie gryzę.
- Przepraszam, ale ta sytuacja wydaje mi się tak nieprawdopodobna, że muszę wszystko przetworzyć.
- Może uwierzysz, jak zaśpiewamy. Którą piosenkę chciałabyś zaśpiewać?- znowu prawo wyboru? Fajnie.
- Winna?- oczywiście miałam w głowie kilkadziesiąt innych tytułów jej piosenek, ale ta wydała mi się najbardziej odpowiednia. Plusem tego duetu był fakt, że znałam chyba wszystkie teksty jej piosenek. Kobieta zgodziła się na moją propozycję i odeszła na chwilę, żeby porozmawiać z zespołem.
- Damy im czas na zapoznanie z nutami i możemy zaczynać, a na razie chodź, pogadamy- przywołała mnie ruchem ręki i usiadła na fotelu trenerskim chłopaków, a ja zajęłam miejsce obok.- Spodziewałaś się dojścia do finału?
- Szczerze? Nie mierzyłam nawet w live'y, więc to, że mogę tu być jest dla mnie całkowitym zaskoczeniem- biła od niej tak pozytywna energia, że rozmowa sama płynęła, a ja trochę wyluzowałam.
- A jak się czujesz przed tym ostatnim etapem? Zmotywowana czy raczej przerażona?
- Przerażona, ale zmotywowana. Dotarłam tak daleko, że chyba nie będę mogła spojrzeć trenerom w oczy, jeśli tego nie wygram. Z drugiej strony czuję, że tu nie pasuję. Pozostała trójka jest po szkołach muzycznych, mają nagrane płyty, które tylko czekają, żeby trafić na sklepowe półki, są lepsi- chyba pierwszy raz zwierzałam się komuś ze swoich obaw. Czemu akurat jej? Nie wiedziałam, ale czułam wsparcie z jej strony.
- Nie możesz myśleć w ten sposób. Duch rywalizacji jest w porządku, ale nie wynoś swoich przeciwników ponad siebie, bo wszyscy jesteście dokładnie w tym samym miejscu. Pokaż im, że wiesz po co tu jesteś, że masz na tyle siły, żeby ich pokonać. Udowodnij, że to ty jesteś głosem Polski. Przestrasz ich, ale nie pokazuj wszystkiego od razu, zachowaj na właściwy występ coś, czego żadne z nich nie będzie się spodziewać. Masz naprawdę świetnych nauczycieli, już są z ciebie dumni i będą nawet jak nie wygrasz- wskazała na Tomsona i Barona, a ja podążyłam wzrokiem w ich kierunku i uśmiechnęłam się widząc Alka, który tłumaczył coś Tomkowi żywo przy tym gestykulując. Moje zachowanie nie umknęło Agnieszce.- Jak długo?
- O co pytasz?- zupełnie nie przypuszczałam, że mogła coś zauważyć.
- O ciebie i Barona. Widać, że coś was łączy- otworzyłam usta, żeby zaprzeczyć, ale Aga mnie powstrzymała.- Tylko nie ściemniaj.
- Po czym zauważyłaś? Jesteś tu może od pół godziny.
- Po tym jak patrzycie na siebie nawzajem, widziałam jak dotknął twojej ręki, kiedy im podziękowałaś. Może tego nie kontrolujesz, ale co chwilę zerkasz w jego kierunku, jakbyś chciała się upewnić, czy nadal jest w pobliżu. I uśmiechasz się wtedy tak błogo, jakbyś właśnie zobaczyła kogoś najważniejszego w życiu. Teraz też to zrobiłaś- westchnęłam głośno zanim jej odpowiedziałam.
- Zaczęło się po nokautach. W życiu nie znałam mężczyzny, który byłby tak dobry dla kobiety. No, może poza moim tatą. Jesteśmy razem, ale nie rozmawialiśmy o swoich uczuciach, więc właściwie nie wiem, na czym stoimy. Po finale wyjeżdżam na co najmniej miesiąc i nie wiem, jak to zniosę. Po trzech miesiącach widywania się codziennie, tak nagle muszę się z nim rozstać.
- Co czujesz?- tak proste pytanie, a ja nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć.
- Sama nie wiem- wyrwało mi się nim zdążyłam wymyśliłam coś bardziej sensownego.- Przywiązałam się, jest mi z nim wspaniale, ale chyba jeszcze nie mogę powiedzieć, że go kocham. To za wcześnie- stwierdziłam, ale zaczęłam się nad tym dokładniej zastanawiać. Bo właściwie co mnie powstrzymywało? Może bałam się do tego przyznać, bo nie wiedziałam, co on czuje? To chyba to, strach. Przed odrzuceniem, przed nieodwzajemnionym uczuciem. Nie wierzyłam, że mógłby mnie kochać. Bo kto pokochałby kogoś takiego jak ja?
- To normalne, boisz się. Nie chcesz mówić mu o swoich uczuciach, dopóki nie będziesz pewna, co on czuje- podsumowała sytuację jakby czytała mi w myślach.
- Możemy zaczynać- zawołał do nas Krzysztof i weszłyśmy na scenę.
Trzy występy miałam powiedzmy, że opanowane. Został występ z trenerami i moja piosenka.
Nieśmiało zaproponowałam The Pretty Reckless- Cold Blooded, a trenerzy po wysłuchaniu numeru zgodzili się bez wahania.
- Rozumiem, że masz coś swojego?- Tomson zatarł ręce jakby nie mógł się doczekać, aż usłyszy moje kawałki.
- Mam, ale chcę was o coś prosić.
- Śmiało- zachęcił mnie z uśmiechem.
- Mogę nie śpiewać tego na próbie? Chcę zaskoczyć wszystkich. Dogadam się z zespołem i usłyszycie to dopiero na live'ie, jeśli będę miała okazję zaśpiewać.
- Ryzykujesz- odezwał się Aleksander.
- Wiem, ale zaufajcie mi- spojrzałam na nich proszącym wzrokiem. Widziałam, że się wahają, ale w końcu ulegli.
Był już czwartek, zostały ledwie dwa dni do ostatniego odcinka, a ja nie byłam w stanie wstać z łóżka na próbę. Gorączka, która zaatakowała mój organizm całkowicie pozbawiła mnie sił. Na szczęście nie było mi nic więcej, jeszcze. Żadnego zatkanego nosa, bolącego gardła, jedynie ta przeklęta temperatura. Obudziłam się rano zlana potem i cała obolała. Z grymasem na twarzy sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Alka. Nie spojrzałam nawet na zegarek, więc nie miałam pojęcia, że jest dopiero ósma. O wczesnej porze uświadomił mnie dopiero zaspany głos gitarzysty, który usłyszałam po drugiej stronie.
- Nie możesz spać?- wychrypiał.
- Źle się czuję. Chyba mnie coś łapie. Właściwie, która jest godzina?
- Nie wiem, poczekaj- zapanowała cisza podczas której mój rozmówca sprawdzał czas.- Ósma. Nie mów, że jesteś chora.
- Czuję jakbym miała gorączkę, ale tutaj nigdzie nie mam termometru, ani nic co mogłabym wziąć na ewentualne obniżenie temperatury.
- Przyjadę jak najszybciej się daaaaa...- przeciągnął ostatnie słowo ziewając i zakończył połączenie, a ja położyłam się na boku i podciągnęłam kolana pod brodę, żeby zaraz znowu oddać się w ręce Morfeusza.
Obudził mnie głos Aleksandra docierający do moich uszu jakby zza mgły. Poczułam dłoń mężczyzny na swoim czole i dopiero wtedy otworzyłam oczy z wysiłkiem.
- Masz, zmierz temperaturę- podał mi termometr, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie.- Moja biedna dziewczynka. Jak się czujesz?
- To, że nie mam siły się ruszyć, nie oznacza, że nie zrobię ci krzywdy za tę dziewczynkę- odpowiedziałam próbując się uśmiechnąć, ale podejrzewam, że wyglądało to bardziej na grymas bólu.
- Jak masz siłę robić mi krzywdę, to nie jest z tobą najgorzej.
- Potrzebuję czegoś na gorączkę, nic więcej. Jak przesuniecie próbę, to damy radę ją zrobić.
- Nawet nie myśl, że pozwolę ci dzisiaj wstać. Będę tu cały dzień siedział, a nie ruszysz się dalej niż do łazienki- zagroził poważnym tonem. Próbowałam się z nim spierać, ale on nie słuchał żadnych argumentów. „Co za uparty, nadopiekuńczy osioł.”
Jak mówił, tak zrobił, nie odstąpił mnie na krok. Pół dnia zbierałam się na odwagę, żeby powiedzieć mu o swojej decyzji.
- Baron- zaczęłam w końcu niepewnie, a on mruknął cicho dając tym do zrozumienia, że mnie słucha.- Myślałam o naszej rozmowie sprzed kilku dni- urwałam nie wiedząc jak mu to powiedzieć.
- Co postanowiłaś?- słyszałam niepewność w jego głosie.
- Wyjeżdżam- oznajmiłam nie patrząc na muzyka.
- Czyli co? Chcesz powiedzieć: „miło było, ale czas to skończyć. Wracam do swojego życia, a ty wracaj do swojego”?- zrobiło mi się przykro, bo to zabrzmiało jakby uważał mnie za kogoś całkowicie pozbawionego uczuć, kto traktuje związek jak zabawę.
- Daj mi skończyć- fuknęłam może trochę zbyt ostro. Mój towarzysz założył ręce i spojrzał na mnie wyzywająco.- Chciałam powiedzieć, że jak zaliczę sesję i załatwię sprawy związane z przeniesieniem na warszawską uczelnię, a twoja propozycja mieszkania jest nadal aktualna, to wrócę- rozchmurzył się natychmiast.
- Mówisz poważnie?
- Jakoś niespecjalnie jestem dzisiaj w nastroju do żartów- zawsze robiłam się wredna, kiedy byłam chora, wszystko mnie irytowało. Głównie dlatego, że byłam wtedy zdana na innych.
- Maja, nawet nie wiesz jak się cieszę- uścisnął mnie zadowolony.- Ile cię nie będzie?- zapytał cicho poważniejąc.
- Miejmy nadzieję, że uda mi się zaliczyć wszystko teraz, wtedy powinnam wrócić w ciągu miesiąca. A jeśli nie...
- Nawet nie myśl, że będzie inaczej- przerwał mi.- Boże, jeszcze nie wyjechałaś, a ja już za tobą tęsknię. Co ty ze mną zrobiłaś?
- Wariat- skwitowałam śmiejąc się, ale w duszy główną melodię grał strach. Bałam się, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać. Byliśmy razem dwa miesiące i nagle czekała nas rozłąka na połowę tego czasu. Ufałam mu na tyle, żeby wiedzieć, że nie byłby w stanie mnie zdradzić. Moje obawy dotyczyły zupełnie czegoś innego, a mianowicie czy ten miesiąc nie sprawi, że oddalimy się od siebie. Modliłam się, żeby to był tylko miesiąc, bo w przypadku zawalenia sesji... Nie, nawet nie będę o tym myśleć. Wyjadę, załatwię wszystko i wrócę zanim którekolwiek z nas zdąży zatęsknić. Jeśli po tak krótkim czasie razem uda nam się przetrwać mój wyjazd bez większych problemów, to zacznę optymistycznie patrzeć na przyszłość tego związku, ale na ten moment? Byłam przerażona, a w głowie tworzyły się same czarne scenariusze. „To może być ten kryzys, który będzie wyznacznikiem jakości waszej relacji”- podświadomość zatarła ręce zadowolona z takiego obrotu sprawy. „Damy radę”- odpowiedziałam jej i spojrzałam na Barona z uczuciem myśląc, że naprawdę jesteśmy w stanie przezwyciężyć wiele. „Bo jak nie my to kto?”- zanuciłam w myślach.
~*~
Nudno, nudno, nudno... Chyba straciłam umiejętność ciekawego pisania, albo odkryłam, że nigdy jej nie miałam. Jakkolwiek- jest źle, a moja motywacja ma depresję. Poważną. Ten rozdział był pisany na zasadzie: "obiecałam, że będzie, to trzeba się wyrobić." Nie lubię tak.
Boże, ale marudzę, wybaczcie ;)
Wasze komentarze to będzie dobra terapia dla mojej motywacji ;)
Do następnego!
maruda z cb, wcale nie jest zle rizdzial swietny :)
OdpowiedzUsuńciekawe co Majka szykuje na live'a i czy jej zwiazek z Baronem przetrwa rozlake :)
Wiem co to kryzys twórczy... Czasem lepiej jest sobie zrobić przerwę i wrócić z bombą ;)
OdpowiedzUsuńA rozdział jest bez zarzutu.
Czasem taki jest potrzebny mimo, że wydaje się być nudny (dla Ciebie). :P
"Gravity" <3
Jest dobra muza jestem cała Twoja :D
I nadal czekam aż Kaśkę kopnie wielbłąd :P
Buziole :*
I troszkę spamu żeby za słodko nie było :P
http://badz-dorosly-albo-baw-sie-sam.blogspot.com/
aaaa nareszcie :) pisz dalej, pisz. Jestem ciekawa jak to wszystko się skończy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu uważasz że rozdział jest nudny bo on jest ŚWIETNY. Czekam na ciąg dalszy jestem ciekawa jak rozwinie się akcja
OdpowiedzUsuńMoja skreloza to jakas masakra... Rozdział jak zwykle super, jestem coraz bardziej zaciekawiona rozwojem akcji :D
OdpowiedzUsuńmyheart-mymusic.blogspot.com
katethecambrdiges.blogspot.com
Ej, świetny jest ten rozdział, a co do weny to doskonale cię rozumiem! Ciekawe jak to wszystko wypadnie w finale, ajj jestem niecierpliwa, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńOo współczuję wiem jak to jest jak nie ma weny ale rozdział wyszedł cudowny. Mam nadzieje że następny będzie szybko:-)
OdpowiedzUsuńO kurczaczki!
OdpowiedzUsuńNie pamietam jak trafilam na Twoje opowiadanie-a bylo to zaledwie wczoraj!-ale pochlonelam to wszystko w kilka...chwil. Jak zaczynalam cztac to byla...21? A jak zerknelam z nowu to 24... xD
Dlugo szukalam czegos o Alku zeby...bylo ciekawe i realistyczne, a Twoje niedosc ze takie jest, to jeszcze jest takie lekkie i przyjemnie sie je czyta :)
Cudowne, czekam na natepny ;)
~Sygin.