wtorek, 16 września 2014

18. „Został tydzień i co dalej?”

- Co za podła żmija- narzekałam próbując zmyć tłuste plamy ze stroju. 
- Maja, spokojnie- usłyszałam za sobą Piotra.
- A niby jak mam być spokojna? Mój facet jest ze swoją byłą, która jest suką bez serca i zrobi wszystko, żeby go odzyskać. Zepsuła mi wieczór i zniszczyła jedną z ulubionych rzeczy, a ty mi mówisz, że mam się uspokoić?- naprawdę podniosła mi ciśnienie.
- Wieczór jeszcze się nie skończył. Przebierzesz się i możemy tu wrócić- zaproponował.
- Nie chcę wracać. Zabierz mnie stąd- poprosiłam, bo wiedziałam, że nie wytrzymałabym z nią w jednym pomieszczeniu ani chwili dłużej. Brunet objął mnie ramieniem i poprowadził do wyjścia z lokalu.

Baron
- Co to miało być?- naskoczyłem na Kasię podchodząc do niej.
- Nie zauważyłam jej- zaczęła tłumaczyć gestykulując.
- Jak mogłaś jej nie zauważyć? Szłaś za nią krok w krok i tylko czekałaś, aż się odwróci. Czy ty masz jeszcze jakiekolwiek LUDZKIE uczucia?- odwróciłem się z zamiarem wyjścia z restauracji, ale zatrzymał mnie głos Grabowskiej.
- Jeśli teraz za nią pójdziesz, jutro powiem o was producentowi- machnąłem ręką na jej groźbę.
- Nie obchodzi mnie to. Udanego wieczoru życzę- ruszyłem do drzwi i rzuciłem się w pogoń za Mają. Gdy znalazłem się na zewnątrz, Piotr pomagał jej wsiadać do taksówki.
- Maja- zawołałem chcąc ją zatrzymać. Spojrzała w moją stronę, ale nie miała zamiaru ze mną rozmawiać, bo wsiadła do samochodu.- Zaczekaj- powstrzymałem bruneta przed pójściem w jej ślady i wsunąłem głowę do wnętrza pojazdu.
- Co ty wyprawiasz?
- Jak to co? Jadę z tobą.
- Przyszedłeś tutaj z nią nie ze mną, więc z nią powinieneś wrócić.
- Co cię ugryzło?
- Mnie? Nie wiem, o czym mówisz. Dobranoc, Alek- niemal wypchnęła mnie z pojazdu, a Piotr od razu wszedł do środka i zamknął mi drzwi przed nosem. 
- Wybacz, stary. Dzisiaj twoja dziewczyna spędza wieczór ze mną- powiedział po opuszczeniu szyby.- Możemy jechać- zwrócił się do kierowcy i tyle ich widziałem. Do środka nie miałem zamiaru wracać, więc nie pozostało mi nic innego jak wezwanie kolejnej taksówki i powrót do domu. Majka i tak nie chciała mnie widzieć. Gdybym mógł, pozbyłbym się Piotra, ale to nie ode mnie zależał jego los w programie. Działał mi na nerwy. Miałem wrażenie, że tylko czekał na mój błąd, żeby zbliżyć się do Zalewskiej, a co najgorsze... chyba nieźle mu szło.

Maja
Byłam zła. Na Kaśkę, wiadomo dlaczego. Na siebie za to, że byłam taka szorstka dla Barona. Na Piotra za jego zachowanie przy samochodzie. Na Alka za to, że tak łatwo dał za wygraną i za mną nie pojechał. 
Całą drogę nie odezwałam się ani słowem, a kiedy kierowca zatrzymał pojazd przed studiem, wysiadłam od razu, nie myśląc nawet, żeby czekać na Piotrka. 
- Majka- dogonił mnie przy wejściu do budynku.- Chodź, obejrzymy coś. Zrelaksujesz się. 
- Nie mam ochoty- ucięłam ostro.- Dobranoc- dodałam i jak najszybciej weszłam po schodach i skryłam się w pokoju.

~*~
Wiecie co? Ta historia nabiera tempa dopiero po zakończeniu programu. Daruję sobie opis drugiego odcinka, bo był dla mnie za łatwy. Chociaż to, co działo się do dwudziestej nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. I nie mówię tu o nerwach czy próbach, chodzi o Alka. Nie miałam okazji z nim porozmawiać, a jeśli już, to zbywał mnie tłumaczeniem, że nie ma czasu. Po nagraniu pojechałam do jego mieszkania, ale nie z nim, jak planowaliśmy i przeprosiłam go za moje zachowanie poprzedniego wieczora. Marudził jeszcze, że nic mu nie powiedziałam o zaproszeniu Piotrka i, że ma dosyć tego ukrywania się. „Jeszcze dwa tygodnie”- powtarzałam sobie, ile zostało odkąd Kaśka zaczęła się mieszać i jemu wtedy powiedziałam to samo. Widząc, że chce powiedzieć coś jeszcze, zamknęłam mu usta pocałunkiem, a zanim odzyskał możliwość mówienia, zdążył zapomnieć, o co mu chodziło. 
Trzeci live? Chyba największy stres jak dotąd, bo wiedziałam, że od tego zależy mój udział w finale programu. Grabowska jeszcze nie doniosła na nas producentowi, więc raczej już tego nie zrobi. Trudność z półfinałem była jedna- musiałam przygotować dwie piosenki. Solo i duet z drugim uczestnikiem z drużyny. Właściwie to z drugą uczestniczką, bo w grze została jeszcze Patrycja. Trenerzy nie mieli zamiaru nam odpuszczać. Prób było więcej, trwały dłużej, a rad udzielali nam nawet w najprostszych sprawach. Było ciężko, po raz pierwszy od przyjazdu do Warszawy dopadł mnie kryzys i któregoś dnia wyszłam w połowie próby i rozpłakałam się z bezsilności. Tak po prostu musiałam wyzbyć się wszystkich kłębiących się we mnie emocji. Wtedy wyszedł za mną Tomek i usiadł obok na schodach w hallu.
- Maja, co się dzieje?
- Ja nie wiem- wzruszyłam ramionami i otarłam policzki wierzchem dłoni.- Mam wrażenie, że nie daję rady.
- Przecież idzie ci świetnie- stwierdził i dla pocieszenia objął mnie ramieniem.
- Nie czuję, jakby tak było. Każdy ma w swoim życiu chwile zwątpienia i gorsze dni, tylko dlaczego moje musiały dopaść mnie akurat teraz?
- Lepiej, żeby to naprawdę była chwila, a dzień tylko dzisiaj, bo masz walkę o finał do wygrania. Wrócisz na próbę?- pokiwałam głową i chciałam wstać, ale pociągnął mnie z powrotem.- Nie musisz już teraz. Posiedź tu, jeśli przez to będzie ci lepiej.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się porozumiewawczo do trenera i Lach zostawił mnie samą. Wzięłam kilka głębszych oddechów i wróciłam do głównego studia.  
Na swój występ dostałam numer, który nie był moim marzeniem, ale też nie miałam na co narzekać: Michael Jackson-  Bad. A na duet? Tu już było znacznie gorzej. Całkowicie nie mój styl za to Pati była w siódmym niebie jak usłyszała tytuł piosenki. Shakira i Rihanna- Can't remember to forget you. 
Chłopcy uwielbiali mnie pogrążać kiedy przychodziło do pojedynku. Bo nie da się ukryć, że to wspólne wykonanie to taka druga bitwa. W dodatku trenerzy uparli się, że rzeczywiście powinnyśmy powalczyć o ten finał i dodać do śpiewu taniec. To było szczytem. Ja z tańcem jak z chodzeniem do kościoła, tylko od święta, więc nie byłam z tego pomysłu zadowolona. Ale za wiele nie musiałyśmy zrobić, więc jakoś się przełamałam. Pozostawała naiwna nadzieja, że może ludzie nie będą na mnie patrzeć, skoro obok miałam mieć świetnie ruszającą się Patrycję, a dookoła tancerzy z grupy Volt. 
Po tym występie przyszedł czas na wyniki. Zasady mówiły, że najpierw swoje punkty przyznają trenerzy. Sto do podzielenia na dwa, ale nie mogli zrobić tego po równo. 
- Dziewczyny- zaczął Alek.- Jesteśmy na takim etapie programu, że nie ma lepszych i gorszych. Udowodniłyście dzisiaj, że żadna piosenka wam nie straszna, a mało tego, umiecie się ruszać i to całkiem nieźle. Maja, pokonałaś Jaksona, Patrycja, ty z kolei wygrałaś z Bonnie Tyler, a potem dałyście do pieca w duecie. Chcielibyśmy zabrać was do tego finału razem, ale niestety nie możemy.
- Nie mamy czasu. Panowie jak podzieliliście swoje punkty?- poganiał ich Kammel.
- Oj dziewczyny, dziewczyny, i co my mamy z wami zrobić?- odezwał się Tomson.- Gdybyście zaśpiewały gorzej, to byłoby nam łatwiej, a wy co? Znowu petarda, obydwie. A my będziemy teraz kombinować jak rozdzielić punkty, żeby było sprawiedliwie- zamilkł na chwilę i spojrzał w kartkę.-Za całokształt: Maja- pięćdziesiąt pięć, Patrycja- czterdzieści pięć.
- Zaraz dowiemy się, która z dziewczyn wchodzi do wielkiego finału „The voice of Poland”. Odwróćcie się, za chwilę do punktów trenerów zostaną doliczone głosy widzów i wszystko będzie jasne- nie byłam w stanie myśleć o niczym innym jak o tym, że to koniec. Przewaga dziesięciu punktów jeszcze nic nie znaczyła. Wpatrywałam się w słupki pokazujące punkty jakby mój wzrok miał sprawić, że mój urośnie większy.- Trzy, dwa, jeden- najpierw plus dziesięć punktów dla Patrycji, żeby zrównała się ze mną i potem przez jakąś chwilę rosły równocześnie. Punkty Pati zatrzymały się na dziewięćdziesięciu ośmiu, a moje na stu dwóch. Przez chwilę nie docierało do mnie, że to ja przeszłam dalej. Dopiero brawa publiczności i radość trenerów uświadomiły mi, że jestem w finale, w najlepszej czwórce edycji. Przecież to jakaś chora fantazja, takie rzeczy nie mogły dziać się naprawdę. Byłam całkowicie pewna, że to ja jestem górą, kiedy zostałam na scenie i usłyszałam głos Mariki:
-  Nasza pierwsza finalistka, uczestniczka z drużyny Tomsona i Barona, Maja Zalewska, zaśpiewa dla państwa jeszcze raz- w międzyczasie podali mi mikrofon i w studiu rozbrzmiało Paramore- Decode. To dzięki tej piosence dostałam się do programu, tamten występ sprawił, że zostałam wybrana, od tego wszystko się zaczęło.  Po tylu miesiącach pracy z Tomkiem i Alkiem ten utwór był dla mnie jak rozgrzewka. Tym razem śpiewałam bez jakiegokolwiek cienia strachu, bo wiedziałam, że od tego nic już nie zależy. 
W finale prócz mnie znalazł się jeszcze Piotr. Z drużyny Justyny przeszła Asia, dziewczyna o głosie tak delikatnym jakby przemawiał przez nią anioł, a Marysia pociągnęła za sobą Łukasza, jedynego Jazzmana w tej edycji. Cztery zupełnie odmienne jednostki, jeden cel i jeden zwycięzca. Będę walczyć, głupio byłoby tego nie wygrać skoro już dotarłam do finału. 
Po nagraniu wszyscy tradycyjnie zebrali się w red roomie na after party. Jak co tydzień towarzyszyły mi Marietta i Julka, moje niezawodne wsparcie. Niestety miały takie połączenie, że zawsze wracały zaraz po programie, więc nie mogłam spędzić z nimi za dużo czasu. 
- Za tydzień przywieziemy tu chyba całą rodzinę. Boże, Majka, jesteś w finale!- krzyknęła Młoda pojawiając się koło mnie razem z blondynką i obie mocno mnie przytuliły. Zaraz za nimi za kulisami pojawili się trenerzy. Już z odległości kilku metrów dostrzegłam ucieszonych dwóch wspaniałych, którzy natychmiast do mnie podeszli. 
- Mamy finał- Tomson doskoczył ostatni krok i wystawił rękę do przybicia piątki. To samo zrobił Alek.- Właściwie, co się będziemy ograniczać, chodź tu- rozłożył ramiona zachęcając do przytulenia. 
- Gdybyście inaczej rozdzielili punkty, to nie ja przeszłabym dalej.
- Uznaliśmy, że bardziej zasługujesz na szansę, stąd taki podział. A jak widzowie myślą inaczej, to już my im pokażemy za tydzień- wydawali się naprawdę zdeterminowani, żeby doprowadzić mnie do wygranej, a ja chciałam wygrać, więc czekał nas szalony tydzień przygotowań. 
Ten dzień wykończył mnie fizycznie i psychicznie, chciałam jak najszybciej zniknąć ze studia i ukryć się pod ciepłą kołdrą w mieszkaniu Barona, otoczona jego ramionami. Potrzebowałam jedynie odrobiny ciepła, chwili ciszy i jego obok.
Kiedy już moje życzenia zostały spełnione i zostałam z nim sama zaczął temat, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu.
- Został tydzień i co dalej?- przestał bawić się moimi palcami i wlepił we mnie uważne spojrzenie. Długo nad tym myślałam podczas samotnych wieczorów w studiu, kiedy nie mogłam zasnąć i za każdym razem dochodziłam do tego samego wniosku.
- Wrócę do Torunia. Zaraz zacznie się sesja, a jeśli wezmę od kogoś notatki, to może uda mi się ją zaliczyć mimo, że nie chodziłam na zajęcia- odpowiadając na jego pytanie, starałam się na niego nie patrzeć.
- Chcesz wyjechać? A co z nami? Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz? Ty tam, ja tutaj? Maja, nie pozwolę ci wyjechać- oznajmił stanowczo, a wyraz twarzy miał taki, jakby miał zatrzymać mnie w Warszawie choćby siłą. 
- Tam jest moje życie, siostra, przyjaciele, studia. Zrozum, muszę wrócić. Poza tym, kiedy program się skończy nie będę mogła już mieszkać w studiu- byłam rozdarta. Nie chciałam wyjeżdżać, ale nie miałam wyjścia.  
- Zamieszkaj ze mną. Studia też możesz kontynuować tutaj, a Mari i Jula? Warszawa to nie koniec świata, będziecie się widywać- nadzieja błysnęła w jego oczach, kiedy to mówił, a ja pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- To wszystko brzmi tak prosto, kiedy o tym mówisz, ale nie wydaje ci się, że jest trochę za wcześnie na wspólne mieszkanie?- nie byłam na to gotowa.- Zresztą, zaczynasz trasę z zespołem i dużo cię nie będzie. 
- Chcę cię mieć przy sobie- przeciągnął mnie sobie na kolana i objął w pasie.- A trasa? Nie będzie mnie może dwa czy trzy razy po kilka dni, reszta to pojedyncze koncerty.
- Dasz mi trochę czasu na podjęcie decyzji?- to, co mówił miało sens, a ja nie chciałabym, żeby nasz związek skończył się wraz z programem. 
- Oczywiście- uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.
„Boże, ale jesteście nudni”- odezwała się podświadomość. „Uzasadnij.” „Jest za dobrze, nic się nie dzieje, a on każdego dnia udowadnia ci jaki jest idealny. Mdlić mnie zaczyna od tych waszych czułości.” „Jest za dobrze, bo się dogadujemy, a on wie, jak traktować kobiety?” „Coś w tym stylu. Chodzi mi o to, że to wszystko jest takie kruche. Potrzebujecie porządnego kryzysu, żeby wiedzieć, czy przetrwacie. Jeśli tak, to jestem w stanie przestać się go czepiać.” „Przetrwamy. Nikomu nie pozwolę nas zniszczyć.” „Pytanie tylko, czy on też ma takie stanowisko w tej sprawie”
- Kochanie, słuchasz mnie?- Baron sprowadził mnie na ziemię swoim pytaniem.
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?- spojrzałam na niego pytająco dając tym do zrozumienia, że już będę uważać. 
- Mówiłem, co mamy zamiar zrobić z Tomkiem, żeby pomóc ci po programie, jeśli chcesz oczywiście. 
- Pracować z wami dłużej? Jasne. Zamieniam się w słuch- wcześniej nie rozmyślałam o ewentualnej karierze. Moje oczekiwania kończyły się na udziale w programie i nie liczyłam na wybicie się. Owszem, dostawałam wiadomości od ludzi, że trzymają za mnie kciuki, że jestem niesamowita, że życzą mi wygranej i tym podobne. Ale byli też tacy, którym nie podobało się to, co robię i w jaki sposób to robię. Czasem miałam wrażenie, że tylko trenerzy we mnie wierzą, a cała reszta ma mnie zwyczajnie gdzieś.
- Masz jakiś autorski materiał?- pokiwałam głową.- A starczy na płytę?
- Starczyłoby, ale nie wszystkie piosenki chciałabym wypuszczać, więc może być problem. 
- Ale jaki problem? Nie będzie żadnego problemu- machnął ręką.- Możemy pomóc ci z resztą utworów, będziesz potrzebowała producenta, a tak się składa, że ja...
- Chcesz powiedzieć, że  mógłbyś...- urwałam w połowie i spojrzałam na niego z nadzieją.
- Byłbym zachwycony mogąc z tobą pracować- oznajmił dumnie, na co zareagowałam okrzykiem radości i rzuciłam mu się na szyję.
- Ty naprawdę zrobisz wszystko, żeby zatrzymać mnie w Warszawie, co?- zwolniłam uścisk i spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Ostrzegałem- wzruszył ramionami i posłał mi jeden ze swoich powalających uśmiechów.

~*~
Zabierałam się do dokończenia tego rozdziału przez tydzień i dzisiaj wreszcie mi się udało ;)
Kolejny? W ciągu dwóch tygodni na pewno ;p

Miałam skończyć inaczej, ale waham się co do pewnej sytuacji i to pewnie wyjdzie później. Do napisania ;D

Dziękuję za jeden z anonimowych komentarzy pod ostatnim postem, po przeczytaniu tego krótkiego zdania powstała połowa rozdziału! 

Widzicie jak ważna jest Wasza motywacja? ;)
Czytasz= Komentuj= Motywuj ;)

Już dawno zakochałam się w tym zdjęciu

7 komentarzy:

  1. Mrrrr :D
    Zdjęcie cudowne ^^
    Rozdział świetny.
    I nadal czekam aż Kaśka zostanie potrącona przez wielbłąda :P
    Ją tam ciągle mam nadzieje że sprawa z dzieckiem to lipa.
    Ba. Wiem to!
    I czuję że Piotr tutaj też namiesza. :d
    Nic więcej bo złamana ręka :(
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od zdjęcia... GENIALNE!
    Rozdział tak przyjemnie mi się czytało, że mógłby się nie kończyć. Widzę, że znacznie przyspieszyłaś akcję i bardzo dobrze, wiedziałam, że będzie w finale, a co będzie potem? Kilka rozdziałów i będziemy zbliżać się do końca? Oby nie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział :) czekam na więcej. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tym blogu!!! Jest najciekawszy ze wszystkich jakie czytam. Chce już kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdziały są genialne jak i cały blog. Zagladam tu codziennie bo mam nadzieję że coś dodalas. Czekam na nastepny pisz szybko.
    P.s Zdjecie Barona cudowne

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super jestem ciekawa jak rozwinie się akcja i czy Majka wyjedzie z warszawy
    Nie tylko Ty się zakochałaś się w tym zdjęciu

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam, czekam, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać :D

    OdpowiedzUsuń