czwartek, 21 sierpnia 2014

16. „Jak nic stało się coś złego.”

Znacie to uczucie  kiedy zmysły ogarniają was bez reszty? Dokładnie tak czułam się ostatniej nocy. Wiedziona impulsem, ciesząca się chwilą. Bo czym była wspólna noc na przestrzeni całego życia? Niczym innym jak właśnie chwilą. Jedyną, niepowtarzalną, w której zatrzymał się czas. Świat wtedy kończył się na dotyku drugiej osoby, na bliskości i wzajemnym dawaniu sobie przyjemności. Czy chciałam czegoś więcej? Miałam wrażenie, że byłabym w stanie sięgnąć po każde ze swoich marzeń, ale pierwszy raz w życiu naprawdę cieszyłam się z tego, co przewrotny los podarował mi w prezencie. Można powiedzieć, że wreszcie zaczęłam żyć. Zaczęłam żyć, bo odnalazłam kogoś, przy kim mogłam  się uśmiechać i kogo obecność wypełniała samotne dni, kto był przy mnie, kiedy tego potrzebowałam, komu mogłam zaufać i oddać siebie, kto mógł mnie przytulić, kiedy przychodził moment zwątpienia, komu dawałam szczęście i w zamian dostawałam go dwa razy więcej, kto był ze mną i dla mnie. To wspaniałe uczucie móc powiedzieć, że moje szczęście jest w postaci jednej osoby...
Kiedy w niedzielny poranek otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego koło mnie Alka, nie sposób było się nie uśmiechnąć. Spał jeszcze, a ja widząc wczesną godzinę na zegarku też oddałam się z powrotem w ręce Morfeusza. 
- Obudź się, śpiochu- jego głos docierał do mnie jakby zza mgły. Otworzyłam jedno oko i przeciągnęłam się, zarzucając przy tym ręce na szyję Barona, który pochylał się nad łóżkiem. 
- Nigdzie się nie ruszam- oznajmiłam i wzmocniłam uścisk. 
- Nie chcę, żebyś się stąd gdziekolwiek ruszała. Chyba, że do kuchni zjeść ze mną śniadanie- ucałował mnie w nos.
- Zaraz przyjdę- obiecałam. Po drodze do kuchni weszłam na chwilę do łazienki, żeby umyć twarz, zęby i doprowadzić do porządku rozczochrane po nocy włosy. Spojrzałam w duże lustro i uśmiechnęłam się do siebie. Koszulka Aleksandra sięgała mi prawie do połowy ud, a rękawy do łokci. Wyglądałam w niej jakbym zdjęła rzecz ze starszego brata. Wielki napis „AFRO GANG” zamiast na wysokości piersi, znajdował się prawie na brzuchu. Chwyciłam materiał i przyłożyłam sobie do nosa, zaciągając się obłędnym zapachem. Pachniało nim, dokładnie tak samo jak w nocy. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę przypominając sobie minione wydarzenia. Uśmiechnęłam się do siebie i po zrobieniu wszystkiego, co zamierzałam, dołączyłam do Alka. 
- Smacznego- rzuciłam od progu kuchni.
- Dziękuję. Chcesz kawy?
- Jedz, zrobię sobie- stanęłam przy blacie tyłem do niego i sięgnęłam po kubek, a potem pojemnik z kawą. Moich uszu dotarł dźwięk odsuwanego krzesła i odgłos zbliżających się kroków, a mój zmysł dotyku zarejestrował dotknięcie w okolicach talii. Aleksander przesunął dłonie na brzuch i splótł, przyciągając mnie do siebie. 
- Mówiłem ci już, że seksownie wyglądasz w tej koszulce? Chociaż- odwrócił mnie do siebie.- Chyba jednak wolałem cię bez niej- wsunął ręce pod materiał i przesunął palcami po moich plecach wywołując dreszcze.
- Ale się rozbestwiłeś przez ostatnią noc- skarciłam go.
- Wybacz mi moją nachalność, ale ja zwyczajnie nie mogę się oprzeć twoim wdziękom- to mówiąc uśmiechnął się powalająco i zaczął całować moją szyję.
- Skoro tak, to po śniadaniu pomyślimy, co z tym zrobić, a teraz pozwól mi zjeść.
- Oczywiście- skinął głową, żeby zaraz potem pochylić się i ucałować moją dłoń. Boże, który normalny mężczyzna robił to w dzisiejszych czasach? Dinozaury już wyginęły. Jak się okazało, na szczęście nie wszystkie, a z jednym przyszło mi żyć. 
Wspólny posiłek przerwało nam pukanie do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś?- zapytałam przełykając kęs kanapki. Muzyk pokręcił głową.
- Jest niedziela rano, nikt z moich znajomych nie przychodziłby tak szybko, może sobie pójdzie- pukanie nie ustawało, a dodatkowo w pomieszczeniu rozbrzmiał telefon Barona.

Baron
- Muff, wiem, że jesteś w domu, otwórz te cholerne drzwi- usłyszałem głos Torresa, kiedy odebrałem telefon. Podniosłem się z miejsca i poszedłem wpuścić przyjaciela.- Kaśka przyszła do Domu Pracy Twórczej, a jak zobaczyła, że ciebie tam nie ma, to pewnie zaraz przyjedzie tu. Jak wychodziłem to rozmawiała z Tomsonem, ale teraz może być już w drodze. 
- Czego chce?- czy ona naprawdę nie mogła odpuścić i przestać komplikować mi życia?
- A ja wiem? Raczej nie załatwia z nami waszych spraw- w tym momencie w drzwiach od kuchni pojawiła się Maja i oparła się o framugę z założonymi rękoma. Przecież Grabowska nie mogła jej zobaczyć.
- Tomek- zacząłem pytającym tonem.- Zawieziesz Maję do studia?- perkusista pokiwał głową.- Kochanie, pojedziesz z nim, a ja zadzwonię jak dowiem się, o co chodzi.
- Jasne, ubiorę się tylko- minęła nas przechodząc z kuchni do sypialni, a Torres odprowadził ją wzrokiem, pokiwał głową z uznaniem i pokazał mi uniesiony w górę kciuk, za co dostał w głowę.
- No co? Niezła jest- szepnął, żeby Zalewska nas nie usłyszała. Mogła się jednak ubrać zanim przyszła do kuchni, ale z drugiej strony, nie wiedzieliśmy, że ktoś będzie nam przeszkadzał. 

Maja
Chyba nie muszę mówić, że nie byłam zadowolona z faktu, że Baron znowu miał spotkać się ze swoją byłą. Wiedziałam, że nie odpuści tak łatwo, ale zaczynała mi porządnie działać na nerwy. Intuicja podpowiadała mi, że to ich spotkanie będzie tragiczne w skutkach dla naszego związku, dlatego jego mieszkanie opuszczałam cała w nerwach, co nie umknęło uwadze gitarzysty.
- Hej- uniósł mój podbródek kiedy na pożegnanie obdarowałam go zaledwie całusem w policzek.- Tylko z nią porozmawiam, jeśli się tu w ogóle pojawi. 
- Poczekam na dole- wtrącił się Torres i wyszedł z mieszkania.
- Jakbyś nie mógł jechać ze mną, tutaj też by Cię nie zastała i problem z głowy- nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wyrazić swojego niezadowolenia. 
- Chodź tu mój mały zazdrośniku- otoczył mnie ramionami.- Naprawdę myślisz, że po ostatniej nocy byłbym w stanie spojrzeć na inne kobiety?- wymruczał mi do ucha trochę poprawiając tym mój humor, ale nie udało mu się zagłuszyć intuicji.
- Po prostu mam złe przeczucia. Naprawdę uważaj na nią- poprosiłam składając pocałunek na jego ustach.
- Będę i zadzwonię jak tylko stąd wyjdzie- obiecał i trochę uspokojona opuściłam mieszkanie, żeby zaraz dołączyć do Tomka na dole. 
- Właściwie, to nie mieliśmy okazji się poznać- uświadomiłam sobie, że rzeczywiście nie widzieliśmy się nigdy wcześniej.- Maja- wyciągnęłam dłoń w stronę mojego towarzysza. Uścisnął ją z uśmiechem.
- Tomek, miło mi cię w końcu poznać, a nie tylko o tobie słuchać- puścił mi oczko.
- Czyli mówił o mnie?
- Bez przerwy. Lepiej chodź, zanim hrabina Katarzyna pojawi się w pobliżu- zaśmiałam się na określenie jakiego użył.
- Też jej nie lubisz, co?- zapytałam, kiedy siedzieliśmy w samochodzie.
- W zespole nikt za nią nie przepadał, poza Baronem oczywiście. 
- Z jakiegoś konkretnego powodu?- może nie powinnam tak wypytywać, ale ciekawość nie pozwalała mi siedzieć cicho.
- Na początku ich związku nawet ją polubiliśmy. Baruś był z nią szczęśliwy, zarażał tym wszystkich dookoła, świata poza nią nie widział. Było pięknie, a potem jej odbiło.
- Odbiło?- podchwyciłam.
- No wiesz, chciała go na każdym kroku kontrolować, wkurzała się nawet jak mieliśmy próby albo pracowaliśmy nad czymś nowym. W życiu nie znałem tak zazdrosnej kobiety- wzdrygnął się jakby na samo wspomnienie.- Ale tobie nie odbije?- spojrzał na mnie z nadzieją a ton, jakim wypowiedział pytanie wywołało u mnie śmiech.
- Nie, raczej nie- sama nie chciałabym być kontrolowana, dlatego też nigdy nie miałam zamiaru nikogo ograniczać. Rozumiem zazdrość, ale wszystko ma swoje granice. Teraz też ją odczuwałam, ale była dziewczyna to zdecydowanie dobry powód. 
- Zrobiłaś dobre pierwsze wrażenie i głupio byłoby je teraz zepsuć.
- Podobno Kasia też sprawiała dobre wrażenie- przypomniałam.
- Cholera, racja. W takim razie bądź mądrzejsza i ty swojego nie zepsuj. Pasujecie do siebie z Baronem, macie moje błogosławieństwo- jeśli oni wszyscy są tak sympatyczni, to ja chcę poznać resztę zespołu.
- Dzięki- uśmiechnęłam się przyjaźnie do perkusisty.- Łatwo nie będzie- westchnęłam myśląc o tym, że się ukrywamy, że po programie będę musiała wyjechać i o tym, że Kaśka cały czas kręci się koło Barona. 
- Grabowską się nie przejmuj, jest raczej nieszkodliwa, ale postaraj się nie wpuszczać jej między was.
- Powiedz to Alkowi- bąknęłam i utkwiłam wzrok w szybie samochodu obserwując mijane budynki. Ze zdziwieniem zauważyłam, że dojeżdżamy już pod studio. Droga jakoś szybciej mijała przy rozmowie.

Baron
Torres miał rację, Kasia pojawiła się w moim mieszkaniu. Zjawiła się chwilę po ich wyjściu, więc istniało ryzyko, że minęli się gdzieś na parkingu. Kiedy wpuściłem ją do środka, brunetka zlustrowała przedpokój wzrokiem jakby czegoś szukała. „Śladów szukaj w sypialni, a nie... Ty już tam nie wejdziesz”- naśmiewała się z niej podświadomość. Zaprosiłem ją gestem do salonu.
- Nie mogłaś zadzwonić?
- Też miło mi cię widzieć. Nie zajmę ci dużo czasu, chcę porozmawiać- zajęła miejsce na sofie.
- Co jest takie ważne, że nachodzisz mnie w niedzielę rano?
- Dostałam zaproszenie na otwarcie lokalu, którego wnętrze zaprojektowałam. W związku z tym, że zawsze pojawiałeś się na takich wydarzeniach ze mną, liczę na twoją obecność- te dwa zdania wypowiedziała z taką pewnością, jakby nasze pójście tam razem było oczywiste. 
- Nie jesteśmy razem, więc nie rozumiem, dlaczego miałbym tam z tobą iść.
- Dla uniknięcia plotek- też mi argument.
- Plotek o końcu naszego związku? Pierwszy raz od dłuższego czasu prasa i portale internetowe napisałyby prawdę. Próbuj dalej- założyłem ręce i czekałem na jej kolejne „za”.
- Ciężarnym się nie odmawia- spojrzała na mnie cwanym wzrokiem, a ja nie wierzyłem własnym uszom.
- Co powiedziałaś?
- Słyszałeś. Jestem w ciąży, na nieszczęście z tobą- warknęła. 
- Daruj sobie te sztuczki- naprawdę myślałem, że to żart, ale po tych słowach Grabowska sięgnęła po swoją torebkę i wyciągnęła z niej wyniki badań potwierdzające tę informację: piąty tydzień. Cholera, może być. „Gratulacje bracie. Wpadłeś po całości, nie ma co”- ironiczny ton podświadomości uświadomił mi beznadziejność sytuacji, w jakiej się znalazłem. 
- Chciałam ci powiedzieć inaczej, ale nie dałeś mi wyboru- wzruszyła ramionami i z powrotem schowała kartkę.- Jeszcze jedno: nie chciałbyś chyba, żeby wiadomość o twoim związku z uczestniczką programu dotarła do producenta?- pokręciłem głową.- Tak właśnie myślałam. Przyszły piątek, dziewiętnasta. Wyślę ci sms z adresem, gdzie masz po mnie przyjechać. Do zobaczenia- przysunęła się i dotknęła ustami mojego policzka, po czym wstała i opuściła mieszkanie. 
Ciąża? Będę ojcem? Nie mogło nam się to zdarzyć jeszcze jak byliśmy razem? Musiałem teraz chrzanić sobie życie? „Bądź facetem.” „Co, może mam się nią opiekować, chodzić do lekarza, a za osiem miesięcy oszaleć z radości i stworzyć z nią i dzieckiem szczęśliwą rodzinę?” „Szaleć z radości powinieneś już, szczęśliwą rodzinę też możesz zacząć budować już. Właściwie wszystko możesz już.” „Zamknij się, nie chcę tego dziecka, nie chcę jej.” „Pogadamy jak ochłoniesz. Zadzwoń do Majki”- przypomniała mi podświadomość. Wziąłem telefon do ręki i odszukałem numer dziewczyny. Palec zawisnął nad zieloną słuchawką, ale nie wcisnąłem jej. Co miałbym jej powiedzieć? „Słuchaj kochanie, Kaśka mnie zaszantażowała, że wyda nas do producenta, jak nie pójdę z nią na otwarcie restauracji, której wnętrze zaprojektowała, a no i jeszcze jeden mały szczegół: ona jest w ciąży.” Tak, świetny tekst na pogrążenie się. Rzuciłem urządzenie na kanapę i opadłem na nią bezradny, skrywając twarz w dłoniach.

Maja
Dziesiątki wizji ich spotkania, setki pomysłów, co Kaśka chce od Barona, tysiące myśli dotyczących minionej nocy i dzisiejszego poranka. Miałam wrażenie, że głowa mi eksploduje, jeśli mój telefon zaraz nie zadzwoni i nie usłyszę uspokajającego głosu Aleksandra. 
W pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi, ale gość nie czekał na pozwolenie, tylko wysunął głowę do pokoju.
- Widzę, że ktoś wrócił- przywitał mnie Piotr.- Mogę?
- Jasne, wchodź- poklepałam miejsce obok siebie.
- Jak wrażenia po wczoraj?
- W życiu się tak nie stresowałam- zaczęłam opowiadać o swoich spostrzeżeniach z poprzedniego wieczora. Omówienie nagrania zajęło nam sporo czasu, ale ja i tak co chwilę zerkałam nerwowo na telefon, wyczekując połączenia. 
- Majki, co się dzieje?- Karwowski zauważył, że coś jest nie tak.
- Nic- posłał mi typowe spojrzenie mówiące „bujać to my, ale nie nas”.- Baron spotkał się z Kaśką. Miał zadzwonić jak od niego wyjdzie.
- A ty wcale nie jesteś z tego powodu zła- nabijał się.
- Piotr, szlag mnie trafia jak ją widzę, a świadomość, że rozmawiają i są sami rozsadza mnie od środka- pierwszy raz pomyślałam, że naprawdę dobrze, że wiedział o związku. Miałam go na miejscu i nie musiałam dzwonić ze zwierzeniami do Młodej.
- Mała, jak będziesz się tak gapić na ten telefon, to wcale nie sprawi, że szybciej zadzwoni- w tym momencie rozległ się dźwięk nadchodzącego połączenia. Zanim odebrałam powróciło do mnie złe przeczucie, które towarzyszyło mi, gdy opuszczałam mieszkanie gitarzysty.
- No i jak?
- Wolałbym nie mówić ci tego przez telefon- ton jego głosu zdradzał, że coś jest nie tak, a ja zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej.
- Mam przyjechać? 
- Będę w studiu za dwadzieścia minut- obiecał i zakończył rozmowę.
- I czego się dowiedziałaś?
- Nie chciał mi powiedzieć przez telefon. Jak nic stało się coś złego- oznajmiłam przygryzając nerwowo obudowę telefonu.
~*~
Cześć Wam ;)
Zaczynają się komplikacje i od razu jakoś lepiej się pisze ;D
Za pięknie było, męczyło mnie pisanie takiej sielanki, więc czas zacząć mieszać. Jak ja to lubię!
Jak myślicie, Baron powinien powiedzieć Majce o ciąży czy lepiej nie? A może macie jakieś ogólne sugestie co do ich rozmowy? 
Panna Boop, dziękuje za Twoją stałą obecność i każdą sekundę jaką poświęcasz na przeczytanie, a potem skomentowanie każdego rozdziału!

Myślałam, że poprzedni post wywoła rewolucję w komentarzach, a tam tak skromnie. Kochane, co z Wami? (nieeeee, ja wcale nie wymuszam na Was opinii ;p) 

Do następnego! ;D

No i wiecie: czytasz?= KOMENTUJ= Motywuj ;)

8 komentarzy:

  1. Nie, wcale hahaha świetny rozdział ☺👍

    OdpowiedzUsuń
  2. Za obecność się nie dziękuje Kochana, bo dla mnie to przyjemność czytać Twoją twórczość ;)
    Co do rozdziału...
    Ty weź coś zrób z tą całą Kaśką. Nie wiem, wepchnij Ją pod wielbłąda, niech wpadnie do studzienki kanalizacyjnej albo ktoś rzuci na Nią urok i zamieni się w Ogra. Chociaż to już było więc zostaje wielbłąd albo kanał :D
    Czekam na następny :D
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny. :3

    Zapraszam do mnie: afromentalprzygoda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekhm. Czy już mogę zabić Kaśkę? Te Kaśki wszystkie tak mają, nie? Cholerna cipa...
    Majka takie ekscesy przeżyła! takie historie a tu dupa..... Jaka Ty jesteś okrutna! Musisz mieszać nie? :C

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się nie zdążyli nacieszyć szczęściem :(
    Maja powinna o tym wiedzieć, choć pewnie będzie bolało.
    Świetny rozdział. Sielanka jest ok, ale chyba jednak lubię dramy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się tego po prostu spodziewałam! W sumie, bo mi to wysłałaś, ale ucięłaś ten fragment, jednak się domyśliłam. Kaśka... Kaśka... Kaśka. Może niech wyjedzie na jakąś Arktykę, Antarktydę czy cokolwiek, ale wiesz, że ja lubię jak się dzieje, ale lubię też sielankę, więc... tego się nie da pogodzić! Weny, weny, weny, bo chcę następny!
    P.S. niech Baruś powie Majce o ciąży!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja droga teraz to dowaliłaś do pieca z tą Kachą! W życiu nie pomyślała bym o takiej zemście z jej strony i nie mam pojęcia co gorsze: powiedzieć, czy nie powiedzieć. Chociaż z dwojga złego osobiście wolałabym pierwszą opcję, nie wiem czemu. Rozdział zaskakujący, przewrotny, ale świetny :3 i wątek z Torresem taki uroczy :3 tak bardzo zjada mnie ciekawość: co będzie dalej? Co teraz?! Pisz niunia, buźka i powodzenia :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń