Nadszedł dzień pierwszego odcinka na żywo. Poprzedniego wieczora dałam się namówić Baronowi na wspólną noc i zasnęłam z głową na jego ramieniu. Kiedy obudził mnie rano, przynosząc od razu śniadanie, nie byłam w stanie nic przełknąć, a w głowie kotłowały mi się myśli związane z czekającymi mnie występami.
- Denerwujesz się?- pokręciłam przecząco głową.
- Jeszcze nie, ale zastanawiam się jak to będzie.
- Przede wszystkim staraj się nie myśleć o ludziach przed telewizorami, bo świadomość kilku milionów widzów może dekoncentrować. Jest scena, jest piosenka do zaśpiewania, jesteś ty i niech nic więcej się przez ten moment nie liczy.
- Mi do stresu wystarczy tych kilkuset w studiu, a ty mówisz o milionach przed telewizorami?- pocieszające, nie ma co.
- Będzie dobrze- ucałował mnie w czubek głowy i zostawił ze śniadaniem. Po skończonym posiłku musiałam doprowadzić się do lepszego stanu niż ten, w którym byłam po wstaniu z łóżka. Poranny prysznic, który miałam nadzieję zrelaksuje mnie chociaż trochę, swobodne ciuchy, które w studiu będę musiała zmienić na wybrany przez trenerów zestaw.
- Która godzina?- krzyknęłam do Alka kończąc szykowanie się.
- Dwadzieścia pięć po dziewiątej, zdążysz?- miałam niewiele ponad trzydzieści minut na dotarcie na próbę. Dzień w Voice of Poland zaczynał się na dziesięć godzin przed rozpoczęciem live'a. Wszystkie makijaże i fryzury musiały być gotowe do piętnastej. Wtedy w studiu pojawiali się trenerzy i zaczynała się ostatnia próba, która prawie niczym nie różniła się od późniejszego show z wyjątkiem tego, że nie było jeszcze publiczności.
- A zawieziesz mnie?- wychyliłam głowę zza drzwi łazienki.
- Też masz pytania, oczywiście.
- To zdążę- zebrałam swoje rzeczy do torebki i założyłam buty. Już trzymałam rękę na klamce, kiedy Baron przyciągnął mnie do siebie.
- Nie tak szybko- jakby dla potwierdzenia swoich słów objął mnie mocniej.
- Aleksandrze, chcesz, żebym się spóźniła?- pokręcił głową.
- Potem nie będę miał szansy życzyć ci powodzenia we właściwy sposób.
- Właściwy?
- Tak jak teraz- uśmiechnął się cwaniacko i czule mnie pocałował.- Zrób to dobrze.
- Jak zawsze, kocie- pociągnęłam go za brodę.- A tak w ogóle, to zdaje się, że kilka dni temu prosiłam, żebyś się ogolił- wyglądał nieziemsko z zarostem, ale nie mógł przesadzać, bo robił się jak Święty Mikołaj.
- Marudzisz- machnął ręką i zwolnił uścisk.
- Czyli wszystko w normie. Chodź- wyszłam z mieszkania i zatrzymałam się przy drzwiach, czekając aż Baron zamknie je na klucz. Droga do samochodu, a potem do studia minęła w milczeniu. Zaczynałam przestawiać myślenie na czekający mnie wieczór, co nie wpływało dobrze na moje zdolności komunikacyjne. W stresie stawałam się cicha.
- Zatrzymaj się tutaj- wskazałam parking ulicę przed studiem. Aleksander spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zjechał z drogi.
- Tu? Do studia jest jeszcze kawałek.
- Wszyscy się teraz schodzą, lepiej, żeby nie widzieli nas razem. Zobaczymy się później- musnęłam jego policzek i wysiadłam z samochodu.
Studio podczas nagrań bitew czy nokautów było oazą spokoju w porównaniu z dniem odcinka na żywo. Wszyscy gdzieś biegali, coś załatwiali, spieszyli się. Wszystko musiało grać. Scenariusz odcinka był rozpisany co do minuty i nawet próba generalna musiała się z tym zgadzać, szaleństwo. Nasza grupa była trzecia w kolejności, a z naszej czwórki wychodziłam druga, więc ogólnie dziesiąta. Szło się wykończyć nerwowo przez tyle czasu. Każdy z uczestników starał się rozładować napięcie, jak się tylko dało: żartami, wygłupami, wspólnym śpiewaniem w red roomie i tak oto odkopaliśmy hit z bajki dzieciństwa: piosenkę, która leciała na początku Gumisiów. Szesnastka w większości dorosłych ludzi śpiewających piosenki dla dzieci, bezcenne. Po próbie wszyscy zeszli za kulisy, żeby uspokoić myśli przed właściwym występem, trenerzy udzielali ostatnich rad, a główne studio zaczęli wypełniać widzowie. Chwilę przed rozpoczęciem nagrania dostałam wiadomość od Młodej: „Jestem na widowni. Zobaczymy się po programie. Powodzenia, Siostra! ;D” Nawet nie widziałam, że przyjeżdża, ale świadomość, że gdzieś tam siedzi ktoś z rodziny i będzie mnie wspierać, dodała mi pewności siebie. Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam siostrze: „Dzięki, dzieciaku ;) Trzymaj kciuki.”
- Jak się czujesz?- koło mnie nie wiadomo skąd pojawił się Baron, a na dźwięk jego głosu podskoczyłam wystraszona.- To tylko ja.
- Wystraszyłeś mnie. Im bliżej występu, tym bardziej się denerwuję. Gula w gardle, ściśnięty żołądek, norma- starałam się przywołać na twarz coś na kształt uśmiechu.
- Uwierz w siebie, bo jesteś naprawdę świetna. Otwórz się na widzów i pamiętaj, co jest w występie najważniejsze.
- Emocje, wiem- wtrąciłam się.- Wychodzicie, leć- kiwnęłam głową w stronę drzwi prowadzących do głównego studia, gdzie zebrała się pozostała czwórka trenerów i czekali na wyjście.
- Jeszcze raz powodzenia- puścił mi oczko uśmiechając się przy tym i oddalił się do reszty, żeby zaraz po tym zniknąć razem z nimi za drzwiami.
Rozpoczęło się nagranie, pierwsza grupa opuściła red room i każdy po kolei pojawiał się na scenie. Podopieczni Justyny mieli swoje występy za sobą, wykonanie grupowe i wyniki. Pierwsza osoba odpadła z programu. Druga grupa, tym razem Marka, miała swoje pięć minut. W trakcie ich występów na chwilę przestałam myśleć o swoim wykonaniu, bo denerwowałam się za Piotra, ale kiedy dzięki głosom widzów przeszedł dalej, nic nie odwracało mojej uwagi od tego, co miało się wydarzyć. Co do Karwowskiego, nie zdziwił mnie werdykt. Jego wykonanie „Gdyby nie Ty” Oddziału Zamkniętego było mistrzowskie. Służyła mu praca z Markiem, bez dwóch zdań. Z gratulacjami musiałam poczekać, bo z pozostałą trójką przeszliśmy w miejsce, gdzie czekaliśmy na występy zanim brunet zdążył pojawić się za kulisami. Pierwszy śpiewał Bartek, więc od razu poszedł na backstage, a ja zaczynałam się porządnie denerwować. Drżące dłonie ledwie były w stanie utrzymać mikrofon, kiedy go dostałam. Kołaczące serce mało nie wyskoczyło mi z piersi, a stres musiałam mieć wymalowany na twarzy. Gula w gardle powiększyła się do takich rozmiarów, że ledwie byłam w stanie przełknąć ślinę. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, ale musiałam zachować spokój. Słuchając Wojciechowskiego a potem ocen trenerów, wiedziałam, że poprzeczka jest ustawiona wysoko, ale nie na tyle, żebym nie dała rady jej przeskoczyć.
- Promyczek w drużynie naszych dwóch wspaniałych, swoim głosem przebiłaby się przez niejeden mur obojętności. Studentka resocjalizacji z Sopotu, która przygodę ze śpiewaniem rozpoczęła w szkole podstawowej. Maja Zalewska!- usłyszałam zapowiedź Kammela i z uśmiechem na ustach wyszłam na scenę. Nie sposób było inaczej zareagować na jego słowa. Kiedy ucichły brawa publiczności, orkiestra zaczęła grać. „Spokojnie, nie spóźnij wejścia... Teraz”- nawet głos podświadomości brzmiał nerwowo w mojej głowie.
„The world is changin' and time is spinning fast.
It's so amazing how you came into my life…”
W tym momencie nawiązałam kontakt wzrokowy z Aleksandrem i widząc jego czułe spojrzenie pewniej weszłam w dalszą część zwrotki, a potem w refren. Straciłam poczucie czasu, przestałam zwracać uwagę na widownię. Była scena, ja i piosenka, nic więcej. Odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyłam śpiewać, a w studiu rozbrzmiały głośne brawa.
- Kochana- usłyszałam głos Mariki i spojrzałam w kierunku, skąd zmierzała do mnie prowadząca. Podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem.- Jakie to było piękne- skinęłam głową w geście podziękowania.- To teraz zapytajmy kogoś, kto równie pięknie wypowie się na temat twojego występu. Justyna?
- Maju, co tu dużo mówić, cudownie było. Odleciałaś nam w pewnym momencie, zupełnie jakbyś w głowie miała osobę, do której śpiewasz i nic więcej wokół ciebie nie miało znaczenia. Ta piosenka jest piękna, ty wyglądasz pięknie, zaśpiewałaś pięknie, wszystko się zgadza- na koniec swojej wypowiedzi posłała mi ciepły uśmiech i w charakterystyczny dla siebie sposób poprawiła sobie włosy.
- Dziękuję.
- Panowie, co powiecie na występ Mai?- Trenerzy przekręcili głowy na bok i uśmiechali się szeroko.
- Majeczko, jak my lubimy, jak ty nam tutaj rozkwitasz na każdym właściwym występie.- Pierwszy odezwał się Tomson.- Na bitwach bum, na nokautach bum, teraz bum, to co ty zrobisz dalej? Rozwinęłaś się od początku naszej współpracy, a okazuje się, że jeszcze nie wiemy wszystkiego o twoich możliwościach. Trzymaj tak dalej- pokazał mi uniesiony w górę kciuk.
- Czy ja mogę coś dodać?- Baron próbował przebić się przez brawa rozlegające się po słowach Tomka. Marika udzieliła mu przyzwolenia ruchem ręki.- Chciałem tylko powiedzieć, że zgadzam się z Justyną, co do tego, że nam odleciałaś. Jeśli o twoje możliwości chodzi, to wiemy o nich na tyle dużo, żeby stwierdzić, że jesteś świetną wokalistką. Emocjami z kolei zaskakujesz nas za każdym razem i ja dzisiaj uwierzyłem w to, co nam tutaj wyśpiewałaś.
- Jeśli państwo, tak jak Baron uwierzyliście w to, co śpiewała Maja albo tak jak Justyna uważacie, że wszystko się w tym występie zgadzało, to chwytajcie za telefony i głosujcie. Żeby to zrobić, wystarczy wysłać sms na numer 7312 w treści wpisując dziesiątkę- nie wierzyłam, że pierwszy występ na żywo mam już za sobą. Razem z ocenami i namową do głosowania. Za chwilę czekał mnie jeszcze wykon grupowy, ale tym nie stresowałam się tak bardzo.
Po mnie scenę opanowała Patrycja, a jako ostatni występował Paweł.
- Postawili w tej edycji na różnorodność przygarniając pod swoje skrzydła cztery zupełnie odmienne głosy. Jak sami mówią: Afroteam jest rodziną, a dla potwierdzenia tych słów trenerzy wraz z czwórką swoich uczestników wykonają numer: „We are family.” Panie i panowie, po raz pierwszy w takim składzie na scenie: Tomson i Baron z drużyną!- widziałam, że nie ma się czym stresować, śpiewanie z nimi było przyjemnością. Szkoda tylko, że zaraz po tym jedno z nas musiało odpaść. Dwa niezagrożone miejsca i wybór trenerów. Nie chciałam odpaść, nie na pierwszym live'ie. Chociaż wiedziałam, że potem byłoby mi coraz trudniej pożegnać się z programem, z tymi wszystkimi ludźmi i z marzeniami. Im dalej, tym bliżej celu byłam i bardziej przywiązywałam się do tego wszystkiego.
- Za chwilę dowiemy się, kto z tej grupy przejdzie dalej, a kto niestety będzie musiał pożegnać się z programem- czas stanął w miejscu, a nawet jeśli nie, to okrutnie zwolnił wystawiając moje nerwy na ciężką próbę.- Mam już wyniki- serce zaczęło bić szybciej, a żołądek ścisnęła niewidzialna lina. Tomek z Alkiem kręcili się niespokojnie na fotelu, ale nie odrywali wzroku od koperty. Zupełnie jakby chcieli prześwietlić ją wzrokiem. Kammel stojący obok nas wyciągnął kartkę z wynikami.- Decyzją telewidzów do ćwierćfinału The Voice of Poland przechodzi...- dlaczego to musi tak długo trwać?- Paweł Sochacki!- ucałował Patrycję i mnie w policzek, podał rękę Bartkowi i zszedł ze sceny.- Drugie i ostatnie niezagrożone miejsce w kolejnym odcinku ma...- proszę, proszę, proszę.- Maja Zalewska!
Co działo się dalej? Wszechogarniające szczęście nie pozwoliło na dokładną rejestrację bieżących wydarzeń. Wiem, że zeszłam za kulisy odprowadzana brawami publiczności i trenerów, a chwilę potem dołączyła do mnie Patrycja. To oznaczało jedno- Bartek zakończył swoją przygodę z programem.
Po emisji programu w red roomie pojawili się trenerzy i każdy poświęcił czas swojej grupie, jeszcze przed rozpoczęciem after party. Znalazłam siostrę i zabrałam ją ze sobą. Prawie zapomniałam o stresie, jaki towarzyszył mi przez większość dnia. Z Baronem nie mogłam normalnie porozmawiać, formalne przytulenie i trenerskie gratulacje mi nie wystarczyły. Młoda niestety nie mogła zostać ze mną długo, bo miała pociąg.
- Mama pozwoliła ci jechać tak późno samej?
- Zapomniałaś, że mieszkam w Toruniu? Rodzice nawet nie wiedzą, że tu jestem.
- Marietta, czy ty normalna jesteś? Przecież jak się dowiedzą, to obie dostaniemy kazanie.
- Majka, wyluzuj. Nie dowiedzą się. Lecę- przytuliła mnie na pożegnanie.- Do zobaczenia pewnie za tydzień.
- A spróbuj przyjechać sama, to przysięgam, że nakopię ci do tego małego tyłka- zagroziłam jej.- Znikaj, zanim zdecyduję się zrobić to też teraz.
- Pozdrów ode mnie Barona- uśmiechnęła się porozumiewawczo i skierowała swoje kroki do wyjścia. Ta moja siostra to jednak niezły zakręt życiowy.
- Też ją pozdrów przy okazji rozmowy- Alek pojawił się obok mnie.- Słyszałem jak rozmawiałyście.
- Mały, nieodpowiedzialny dupek. Co ona sobie myślała? Sama pociągiem do Warszawy, bez mówienia o tym rodzicom?- Zaczęłam narzekać.
- Przyjechała i się nie zgubiła to i wróci bez problemu. Jest dużą dziewczynką, poradzi sobie.
- No niby tak, ale...
- Żadnych „ale”. Jedziesz ze mną?- pokiwałam tylko głową.
- To czekam przy samochodzie. Zaparkowałem tam, gdzie rano wysiadałaś- wyszedł ze studia, a ja odczekałam chwilę i podążyłam za nim.
Nie zdążyłam dobrze zamknąć za sobą drzwi pojazdu, a Alek ruszył z parkingu.
- Mogę poczekać z gratulacjami aż będziemy na miejscu?- spojrzał na mnie ucieszony.
- Jasne- chociaż jak dla mnie mógł zatrzymać samochód nawet na środku jezdni i zrobić to, co miał zrobić.
- Dałaś radę, mała!- porwał mnie w ramiona, gdy tylko zamknęły się za nami drzwi mieszkania.
- Udusisz mnie, wariacie- powiedziałam na ostatnim wydechu.
- Przepraszam, ale tak strasznie się cieszę, że przeszłaś dalej- chyba nie widziałam go jeszcze tak szczęśliwego. Uśmiechał się od ogłoszenia wyników naszej grupy do końca programu, całe after party, drogę do niego, teraz, a swoją dobrą energią mógłby obdarować pół stolicy.- Uczcimy to jakoś?- „świętujcie, póki jest co. Pokaż mu, na co cię stać. Proponuję jakąś gorącą noc”- głos podświadomości dźwięczał mi w głowie. „Nie za szybko?”- wątpiłam w myślach. „Do seksu z Wojtkiem potrzebowałaś kilku godzin, Barona znasz dwa miesiące.” „Nie chcę go wystraszyć”- odpowiedziałam jej. „Wystraszyć? Uwierz, gdyby wiedział, to wziąłby cię w tym miejscu.” Jesteśmy dorośli i oboje mamy miłosną przeszłość. Idąc za radami podświadomości chwyciłam Alka za rękę i pociągnęłam za sobą do sypialni. Tam pocałowałam go delikatnie, po czym dobrałam się do guzików jego koszuli. Patrzył na mnie wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem, ale nie protestował. „Głupi by był.” „Znikaj”- poleciłam jej, ta noc miała należeć do mnie i do niego, żadnego głosu rozsądku, tylko uczucia. Pożądanie, podniecenie i chęć bliskości całkowicie zawładnęły moim ciałem, sercem i umysłem. Wszystko we mnie było skupione na nim.
Baron
Nie powiem, że nie zaskoczyło mnie zachowanie Mai, bo zaskoczyło. Nie chciałem jej naciskać, do niczego zmuszać. Pragnąłem jej od tej nocy w studiu, kiedy z nią zostałem, a kiedy nic nas jeszcze nie łączyło. Patrząc na jej drżące dłonie, kiedy rozpinała guziki mojej koszuli uśmiechnąłem się delikatnie. Kiedy wsunęła ręce pod materiał i dotknęła mojego ciała, wszystko zaczęło wyrywać się w jej kierunku. Przycisnąłem ją do ściany i opierając dłonie po dwóch stronach jej głowy, musnąłem jej usta jakby szukając potwierdzenia dla jej zachowania. Obserwowałem ją spod przymkniętych powiek, pieszcząc jej wargi. Zachowywała się z całkowitą uległością- otwarte usta, palce wbijające się w mój kark, jakby starała się kontrolować. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. To i nie tylko to. Smak jej ust, jej zapach, jej ciepłe, miękkie ciało przyciśnięte do mojego, ledwie słyszalny, tęskny jęk, który wydobył się z jej gardła. Musnęła językiem moje wargi i natychmiast go cofnęła, jakby chciała zaprosić mój do swoich ust. Dwa razy nie musiała tego gestu powtarzać; zacząłem łaskotać delikatnie jej wargi, by zaraz dotknąć czubka jej języka. Kiedy dołączyła do tej gry, zamknąłem oczy.
Maja
- Maja, nie musisz tego robić. Mogę poczekać- tymi słowami zaprzeczył swojemu zachowaniu sprzed kilku sekund. Czuły wzrok jakim mnie obdarował tylko spotęgował pożądanie.
- Chcę to zrobić- przesunęłam dłonie na jego plecy i oparłam głowę na ramieniu muzyka.- Chyba, że nie chcesz- złapał mnie za ramiona i postawił przed sobą.
- Niczego bardziej nie pragnę- zapewnił szeptem i chwytając moją twarz w dłonie, pocałował mnie gwałtownie przelewając na ten gest wszystkie uczucia. Oderwałam się na chwilę i patrząc na gitarzystę prowokacyjnie, poprowadziłam go w stronę łóżka.
Usta łączą się z ustami, języki walczą o dominację, rozgrzane dłonie błądzą po ciałach zatraconych w dzikim tańcu namiętności, któremu rytm nadają przyspieszone oddechy i niekontrolowane jęki rozkoszy. Moje imię szeptane przez niego w tym szale uczuć działało na mnie jak olej napędowy... Zatraciliśmy się całkowicie w akcie zjednoczenia ciał.
~*~
Witajcie!
Wymęczyłam dla Was ten rozdział i to dosłownie wymęczyłam, bo ciężko mi się pisało. Mam nadzieję, że już mnie taki kryzys nie dopadnie i następnym razem dostaniecie ode mnie coś lepszego do czytania ;)
Do następnego, Moje Kochane! ;D
Czytasz?= Komentuj= Motywuj ;)
Nie ważne że wymęczony ważne że piękny ^^
OdpowiedzUsuńKochana pisz tak dalej i mecz się dalej a co! Hehe
Taki czuły i odpowiedzialny Baron to jest to:)
Więcej takich rozdziałów poproszę!
Buziole:*
Kocham tego bloga!!!!! Rozdziały są genialne! Czekam na więcej pisz szybko prosze
OdpowiedzUsuńMówiłam już że masz talent rozdziały robią się coraz ciekawsze i pikantniejsze
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością. Mam nadzieje na więcej takich scen
Życzę weny bo chce już dalszą część
Końcówka najlepsza, wiadomo, czekałam na ten moment i zaskoczyło, pięknie piszesz :3 bałam się, że trenerzy będą wybierać między kimś a Mają, coś czuję, że tak może się zdarzyć.. Świetne zdjęcie z Juanem, ajajjaa jak super, zazdroszczę troszkę :3 wiesz, tęskni mi się ostatnio do Fight For This Feel, kocham to normalnie, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze coś o Morgim napiszesz :> ale to tak btw, bo czekam na kolejne rozdziały The Voice... i nie mogę się doczekać :3 buźka i powodzenia!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zaszalałaś z końcówką, ale można by powiedzieć, że nareszcie! Doskonale wiedziałam, że Majka przejdzie i ogólnie cieszę się, że nie musieli wybierać jej jurorzy, bo to, co wtedy działoby się w głowie Barona to pewnie byłoby nie do opisania. Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńKońcówka genialna długo na nią czekałam i się doczekałam. Dobrze zrobiłeś że afro nie musiało wybierać między Mają a innym uczestnikiem. Czekam na dalsza część i mam nadzieje że wena Cie już nie opuści:-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! <3 Czekam na kolejny. ;3
OdpowiedzUsuńTomson i jego była podobieczna w sobie się zakochali czy oni do siebie pasują myślę że tak
OdpowiedzUsuńTomasz Tomson łach i Ola miliw będą razem gdy ona wygra ten voice od Poland a Tomasz Tomson łach poprosi przed wszystkimi o jej rękę a ona powie Tak
Usuń