wtorek, 8 lipca 2014

12. "Wojna, w której żołnierzami były myśli."

„Odsuń się, odepchnij go, spoliczkuj, PRZESTAŃ GO CAŁOWAĆ, DO CHOLERY”- wydzierała się podświadomość, ale nie miałam zamiaru jej słuchać. Spotkanie ust, które wydawały się uzupełniać, zsynchronizowane języki zatracone w tańcu namiętności. Pocałunek przepełniony delikatnością, a jednocześnie tak gwałtowny jakby miał być pierwszym i ostatnim. Nie chciałam się od niego odrywać, ale w końcu odsunęłam się na niewielką odległość i przygryzłam wargę zakłopotana. Widząc szeroki uśmiech Aleksandra mimochodem odwzajemniłam gest. Muzyk pogłaskał mnie po policzku i jeszcze raz na krótką chwilę załączył swoje usta z moimi. Nie potrafiłam nazwać uczuć, jakie mną wtedy targały, ale zdecydowanie nie było to nic złego. 
Bryza wiejąca od morza przybrała na sile, co spowodowało, że wzdrygnęłam się pomimo otulającego mnie koca.
- Chodź, bo inaczej się przeziębisz- muzyk wstał z miejsca i wyciągnął do mnie rękę. Kiedy pomógł mi wstać, nie puścił mojej dłoni. Splótł nasze palce i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. „Boże, dorośli ludzie, a zachowajcie się jak dzieci”- mruknęła podświadomość i pokręciła głową z dezaprobatą. Nic nie poradzę na fakt, że przy Baronie znowu byłam nastolatką przeżywającą pierwsze zauroczenie. Całą drogę do domu przeszliśmy w milczeniu, tylko w połowie mój towarzysz puścił moją dłoń i objął mnie w talii, a przed samą furtką do ogrodu pocałował mnie w skroń. Dopiero idąc przez taras zauważyliśmy Młodą siedzącą na schodach prowadzących do domu i na jej widok odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. 
- Wszystko widziałam- oznajmiła z cwaniackim uśmieszkiem. 
- Alek, mógłbyś nas zostawić?- zwróciłam się do gitarzysty. 
- Oczywiście- minął Mari i zniknął we wnętrzu domu, a ja zajęłam miejsce obok siostry.
- Nie ma za co- zaczęła Młoda uśmiechając się. 
- Co?
- Wyobraziłam sobie jak dziękujesz mi za powiedzenie Baronowi, gdzie jesteś- wyjaśniła.
- Jesteś niemożliwa, ale w sumie... dzięki, Mała- dałam siostrze sójkę w bok.
- Co się dokładnie stało?
- Rozpłakałam się jak przyszedł, nerwy mi puściły. Był taki kochany, przytulił mnie, próbował uspokoić. Jak mu podziękowałam, to powiedział, że nie puściłby mnie tu samej i mnie pocałował- młoda oparła głowę na rękach i westchnęła z rozmarzeniem. 
- Siostro, Ty szczęściaro.
- Szczęściaro? Nie wiem, co mam z tym zrobić. 
- Powinnaś teraz do niego iść, a nie siedzieć tutaj i ze mną rozmawiać- Mari szturchnęła mnie delikatnie, żebym wstała z miejsca. 
-Tylko nie mów o tym nikomu- poprosiłam ją i weszłam do wnętrza domu, żeby zaraz zniknąć na schodach. 
Barona znalazłam w pokoju, który tymczasowo zajmował. Siedział na łóżku i patrzył w okno. Widząc mnie w drzwiach uśmiechnął się zachęcająco i poklepał miejsce obok siebie. Przysiadłam na brzegu obok muzyka, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Dopiero kiedy odgarnął mi włosy z twarzy, odwróciłam wzrok w jego stronę i napotkałam na drodze te nieziemskie niebieskie oczy. Wpatrywał się we mnie, jakby chciał spojrzeniem dotrzeć do mojej duszy. Speszona spuściłam wzrok, ale on natychmiast chwycił mnie za podbródek i uniemożliwił mi przerwanie kontaktu wzrokowego. O co mu chodzi?
- Jeśli zastanawiasz się, dlaczego cię pocałowałem, to wiedz, że to nie był przypadek- znowu jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej i znowu skończyło się to pocałunkiem. Krótkim, ale jednak.- To też nie. Maja, zależy mi na tobie- przyznał, nie odrywając ode mnie wzroku. Nawet mu uwierzyłam. „Pomyśl tylko. Wczoraj rano rzucił Kaśkę, a teraz składa ci jakieś deklaracje. Powtarzam po raz kolejny: COŚ TU ŚMIERDZI!”- upierała się mała Majka. „Powiedział, że mu zależy, to żadne deklaracje. Sama nie wiem, co o tym myśleć, możesz mi nie mieszać?” „A rób, co chcesz, tylko, żeby potem nie było, że cię nie ostrzegałam.”
- Alek, ja...- no właśnie, co? Co mam mu powiedzieć? Będąc w tak kiepskim stanie emocjonalnym nie nadawałam się do rozmów o uczuciach.- Przepraszam, nie mogę, nie teraz- mówiąc to, wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi.
- Nie musisz wychodzić. Nie będziesz siedziała sama, tylko dlatego, że jestem idiotą bez wyczucia czasu- ktoś inny już nie chciałby mnie widzieć, ale nie on. Nie wiem, czy ktoś mnie kiedyś tak rozumiał. „To dojrzały, trzydziestoletni facet, nie będzie jak Twoi poprzedni... chłopcy”. „Niby jesteś głosem rozsądku, ale też nie wiesz, czego chcesz. Poza tym, wydaje mi się, czy miałaś się już nie wtrącać?” 
Zostałam z Baronem, ale przed tym zeszłam do salonu po rodzinne albumy ze zdjęciami. Kiedy były aparaty na kliszę, wszystkie filmy były wywoływane, więc w albumach miałam całe swoje dzieciństwo. Przypomnienie sobie tamtych lat pozwoliło odepchnąć przykre doświadczenia ostatnich dni. Na jednym ze zdjęć rodzice uchwycili mnie, jak wychodzę z komórki pod schodami. Ta komórka to do dzisiaj ważne miejsce dla każdego dziecka, które przebywało w tym domu. 
- Wiesz- zaczęłam, wskazując na fotografię.-  Zawsze jak bawiliśmy się w chowanego i ktoś schował się pod schodami, to uznawaliśmy go za niewidzialnego. Ta nasza kryjówka była dobrym miejscem do przeżywania dziecinnych tragedii: niesłusznej nagany, odrzucenia przez koleżankę albo upokorzenia. Przelała się tam niejedna dziecięca łza, snuto plany najstraszliwszej zemsty, a cierpliwe ściany wchłonęły niejeden szloch pełen frustracji- przypomniałam sobie brata, który chodził po domu i krzyczał: „gdzie schowała się moja mała siostrzyczka? Za sofą? Nie. Pod stołem? Nie. Gdzie ona może być?” A ja zamknięta w kryjówce chichotałam cicho uradowana, że udało mi się go przechytrzyć.
- Ja ze swoim bratem też mieliśmy takie miejsce. Za domem, w pomieszczeniu przyłączonym do garażu, gdzie tata składał wszystkie stare instrumenty.
Takie i inne rozmowy zajęły nam sporo czasu. Mogłabym siedzieć z nim godzinami, zwłaszcza, że uszanował moje słowa i zachowywał się, jakby nic się nie stało. Wspólne chwile przerwała Młoda, kiedy przyniosła mi dzwoniący telefon. 
- To Michał- oznajmiła, podając mi urządzenie i opuściła pokój.
- Siostra, przychodzicie?- zupełnie zapomniałam, że brat zapraszał nas do siebie, ale nic w tym dziwnego, skoro mówił mi to, kiedy wychodziliśmy z cmentarza. 
- Poczekaj chwilę- poprosiłam i zasłoniłam słuchawkę dłonią, żeby nie słyszał.- Idziemy do mojego brata?- zwróciłam się do Alka. Muzyk tylko pokiwał głową.- Będziemy za dziesięć minut.

Baron
Byłem pod wrażeniem rodziny Majki. Zazwyczaj bywa tak, że kiedy rodzeństwo jest już dorosłe, to ich kontakt jest dosyć ograniczony, ale nie w rodzinie Zalewskich. Byli zgrani, wiedzieli o sobie wszystko i żadne nie pozwoliłoby skrzywdzić drugiego, o czym miałem okazję się przekonać, ale może po kolei.
Kiedy poszliśmy do Michała, brata Mai, przeprowadził ze mną taki wywiad, że niejeden ojciec mógłby się powstydzić. Kiedy Agnieszka zabrała Maję, żeby pokazać jej pokój dziecinny, ja zostałem z Zalewskim.
- Jesteś trenerem mojej siostry w tym całym „The voice”, tak?- potwierdziłem kiwnięciem głowy.
- Czyli wcale nie musiałeś z nią tutaj przyjeżdżać?- jego głos przybrał podejrzliwy ton. „Teraz uważaj na słowa”
- Nie, ale ustaliliśmy z całą drużyną, że ktoś powinien ją wspierać.
- Ale chyba nie przeszkadza ci, że to właśnie ty tutaj jesteś- to nie było pytanie i może właśnie, dlatego nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
- Do czego zmierzasz?
- Widzę, jak patrzysz na Majkę- otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale mój rozmówca uniósł dłoń dając mi do zrozumienia, że mam siedzieć cicho.- Poczekaj. Do tej pory widziałem tylko jednego faceta, który patrzył na nią w ten sposób, ale okazał się dupkiem. Moja mała siostra dość się w życiu nacierpiała, więc jeśli zrobisz jej cokolwiek złego, to będę wiedział- „to się stary wkopałeś. Nie możesz startować do panny, która nie ma brata?” „Jestem porządnym facetem i...” „Porządny facet jednego dnia nie zrywa z dziewczyną, a drugiego nie całuje innej”- tę uwagę podświadomości musiałem zignorować. 
- Maja to wspaniała dziewczyna, nie zrobię nic, co mogłoby ją zranić, przynajmniej nie świadomie – naprawdę nie miałem zamiaru jej krzywdzić. 
- Świadomie czy nie, miej się na baczności- polecił mi i w tym momencie do pokoju wróciły dziewczyny.
- Co nas ominęło? Co macie takie miny? Baron, coś nie tak?- Zalewska zajęła miejsce koło mnie i przyjrzała mi się uważnie.
- Wszystko w porządku. Mieliśmy z twoim bratem typowo męską rozmowę- Michał posłał mi znaczące spojrzenie.
- I pewnie żaden z was nic nie powie?
- Wybacz siostrzyczko, wy z Agą macie swoje tajemnice, my swoje, wszyscy zadowoleni- wszyscy? 

Maja
Coś mi się tu nie podoba. Podczas, gdy byłam z Agą na piętrze, atmosfera w salonie stała się wyraźnie cięższa. Mój brat i Alek niemal ciskali w siebie błyskawicami z oczu. Jak dowiem się, że Michał prawił Baronowi jakieś kazania, to go chyba uduszę. Starszy, nadopiekuńczy brat, ja się przyzwyczaiłam, ale nie wszyscy rozumieją tę specyficzną relację. 
- Miło się z wami siedziało, ale rano wracamy do Warszawy i przydałoby się wyspać, więc będziemy się zbierać- musiałam jakoś załagodzić sytuację. Po moich słowach nastąpiło tradycyjne rodzinne pożegnanie, życzenia dobrej drogi i zapewnienia, że na pewno zadzwonię, jak będziemy jutro na miejscu.
- Dobra, a teraz mów, co nagadał ci mój braciszek- zaczęłam, kiedy siedzieliśmy z Baronem w samochodzie. 
- Nic takiego- uśmiechnął się do mnie, jakby chciał tym pokazać, że naprawdę wszystko gra.
- Chyba nie groził, że jak zrobisz mi coś złego, to będzie wiedział?
- Skąd wiedziałaś?- nie krył zdziwienia.
- To mój brat, a poza tym, nie pierwszy raz robi takie numery. Nie przejmuj się, on zawsze dużo mówi, ale nawet muchy by nie skrzywdził.
- Martwi się o ciebie i w sumie nic dziwnego. Gdybym miał taką siostrę, też bym się martwił- po tych słowach w pojeździe zapanowała cisza. Spojrzałam przez szybę na mijane domy i uśmiechnęłam się do siebie.

Tego wieczora nie mogłam zasnąć. Sytuacja z plaży powróciła do mnie jak bumerang, w dodatku uderzyła ze zdwojoną siłą. Późne godziny zawsze potęgowały powagę różnych sytuacji czyniąc je trudniejszymi, śmieszniejszymi, bardziej tragicznymi. Generalnie wtedy wszystko odczuwało się bardziej. Wspomnienie pocałunku odczuwałam jako coś na granicy między przyjemnością a cierpieniem. Problem w tym, że odczucia chyba bardziej przeważały po stronie cierpienia. Cierpienia psychicznego. Tak przyjemne doznania fizyczne wywołały wojnę, w której żołnierzami były myśli.  
Jeśli weszłabym w tę relację głębiej, to ludzie mogliby zacząć gadać, że jestem w programie przez romans z trenerem. A jeśli nie, to zmarnowałabym szansę na odrobinę szczęścia. Takich „za i przeciw” pojawiało się w mojej głowie miliony. „Myśl, Majka, myśl.” „Nie, nie mogę o tym myśleć, bo głowa mi eksploduje, muszę skupić się na tym, żeby zasnąć.” Kiedy zbyt zmęczona na dalsze wewnętrzne bitwy ułożyłam się do spania i przyłożyłam głowę do poduszki, zaczęła się kolejna część z cyklu: „beznadziejne, samotne wieczory”: płacz. Nawet nie wiedziałam, dlaczego kolejne dzisiaj strumienie łez tak bezceremonialnie wylewają mi się z oczu, same. W końcu zasnęłam przy oprawie okropnego bólu głowy spowodowanego wodospadem słonych kropli.

Poranek następnego dnia nie należał do najprzyjemniejszych. Ukrywanie wieczornych słabości zajęło mi sporo czasu, opuszczenie rodziców i siostry już dawno nie było tak trudne, a życie tak do dupy. 
Nie wiem, też tak macie, że w droga powrotna zawsze mija Wam szybciej? Dziękowałam za to złudzenie, bo dzięki temu wrażeniu kilka godzin w samochodzie nie wydawało się takie straszne. Kiedy w późnych godzinach popołudniowych zajechaliśmy pod studio, nie marzyłam o niczym innym, jak o długiej, relaksującej kąpieli i skryciu się pod kołdrą. Zwłaszcza, że wiedziałam, co powiem Baronowi, a to wcale nie pomagało mi poczuć się lepiej. Jak na dżentelmena przystało, Alek wysiadł ze mną z samochodu i wniósł moją walizkę na górę. 
- To widzimy się jutro, spotkanie w studiu o dziesiątej- pocałował mnie w policzek i chciał opuścić pokój.
- Zaczekaj- zatrzymałam go.- Możemy porozmawiać?
- Pewnie- uśmiechnął się jeszcze niczego nieświadomy.- O co chodzi?- no dobra, to od czego zacząć i jak mu to powiedzieć?
- Nie chciałabym, żebyś mnie źle zrozumiał, ale długo wczoraj myślałam o tym, co stało się na plaży i lepiej będzie, jeśli uznamy, że nic nie zaszło- „coś ty zrobiła?!”
- Rozumiem.
- Przepraszam- „no rzeczywiście coś ci to teraz da, idiotka z ciebie!”
- Daj spokój, do zobaczenia na próbie- Wyszedł z pokoju, a ja zamknęłam za nim drzwi.
- Tak, do zobaczenia- wyszeptałam już do siebie.


~*~
Allie, tym razem dla Ciebie. Dziękuję za poprzedni komentarz i za Twoją uwagę, że przeżywałaś emocje bohaterki, to dużo dla mnie znaczy ;)

Wszystkie Was mogę tylko przeprosić za koleją taką długą przerwę. 
Do następnego!

Czytasz?= Komentuj= Motywuj ;)

15 komentarzy:

  1. No wiesz co? JESTEŚ POTWOREM?! Jak mogłaś zranić naszego biednego Baronka. On teraz taki smutny... Lecę go przytulić :D hueheuheue
    A tak na poważnie - Majka przechodzi wewnętrzną bitwę pomiędzy tym, co słuszne a tym, co dobre. Ciekawe która strona wygra ;) Liczę,że ta lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty ale trochę szkoda mi barona mam nadzieje że wszystko sobie wyjaśnią
    Czekam na następny rozdział mam nadzieje że będzie szybciej

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetny rozdział :)
    Wszystko mi się w nim podobało. I choć szkoda mi Barona to wiem, że tak musiało być. Życie jest zbyt skomplikowane i takie trzeba je przedstawiać. Wierzę, że wszystko się odkręci i ewrybody łil bi hepi :P
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle świetny:-)
    Pozwalają mnie wtrącenia małej Majki ale szkoda też Barusia ale wiem że wszystko sobie wyjaśnią
    Kocham tego bloga!!!!
    Czekam na dalszą część pisz szybko!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś geniuszem nic ująć nic dodać
    Pisz szybko bo zwarjuje plisss

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny:-)
    Ten blog jest najciekawszy ze wszystkich które czytam
    Czekam na następny z niecierpliwością Pisz szybciutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny;) Masz talent dziewczyno
    Błagam pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie musze nic pisać bo ty wiesz że jest świetny jak zawsze
    Czekam na dalszą część :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten blog jest........... CUDOWNY!!!!!! Kochana, czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział.
    W sumie...chyba rozumiem jej dylematy. Sytuacja jest zbyt skomplikowana, żeby bez żadnych przeszkód mogli tak po prostu być razem. Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Idealnie do siebie pasują!
    Od początku wiedziałam, że to będzie świetny blog, a z każdym rozdziałem podoba mi się jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeeee mam rodzinę w Słubicach! Masz u mnie wielki plus za to, że w opowiadaniu jest zachowany logiczny ciąg wydarzeń i nic nie bierze się kolokwialnie mówiąc ,,z dupy'' ;) A poza tym jest jeszcze jedna rzecz która mnie ujęła- czytając opowiadanie mam wrażenie że jesteś dobrym obserwatorem jako jego autorka, bo jestem sobie w stanie przypisać kwestie mówione przez postacie życia publicznego którymi są właśnie Baron i Tomson do tego, jak faktycznie mogliby się zachowywać i mówić w rzeczywistości. Dobrze się wczuwa czytając to opowiadanie ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Pendzel ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie masz pojęcia, jakiego pozytywnego kopa dałaś mi tym komentarzem! Dziękuję za akurat takie uwagi, bo to dla mnie ważne, żeby przedstawić realne postacie takimi, jakie mogłyby być w rzeczywistości.
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń