środa, 25 czerwca 2014

11. „... ta mała zawróciła ci w głowie.”

Baron
W dzień nokautów wstałem szybciej niż zwykle, żeby zdążyć się spakować, bo od razu po nagraniach ruszaliśmy z Mają w drogę. Krótko po mnie obudziła się Kasia. Nie mówiłem jej o wyjeździe, więc chyba nie muszę wspominać, że nie była zadowolona jak się dowiedziała.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Jedziesz gdzieś z obcą dziewczyną na trzy dni, nie ustalając tego wcześniej ze mną i mówisz, że mam być spokojna?!- krzyczała.
- Powtarzam ci już któryś raz, że jadę z nią na pogrzeb, potrzebuje wsparcia.
- I oczywiście wielkoduszny Aleksander postanowił pobawić się w pocieszyciela! Zaraz... chyba, że masz w tym jakiś interes- spojrzała na mnie podejrzliwie, jakbym miał mieć gdzieś napis „zdrajca”, a przecież nic nie zrobiłem.
- O czym ty mówisz?- starałem się mówić normalnie, ale słysząc jej oskarżenia zaczynałem tracić cierpliwość.
- Jesteś jakiś inny ostatnio, ta mała zawróciła ci w głowie. Może to z nią byłeś, jak nie wróciłeś ostatnio na noc?- i co teraz?
- Jeszcze powiedz, że na pewno z nią spałem, a uznam, że zwariowałaś.
- Nie zgadzam się, żebyś z nią jechał.
- Wybacz, moja droga, ale nie będziesz mówiła mi, co mam robić- wypowiadając te słowa, zamknąłem spakowaną walizkę.
- Jeśli to zrobisz, nie spodziewaj się mnie tutaj jak wrócisz- oznajmiła walecznie.
- Pomóc ci się spakować?
- Aleksander, kochanie- jej głos przybrał rozpaczliwy ton. "To jest toksyczne"- przypomniałem sobie rozmowę z Mają.
- Mam dość- oznajmiłem w końcu.
- Co?
- Słyszałaś, to koniec. Nie będę z kimś, kto chce mnie kontrolować. Moje życie, to nie wnętrze, które możesz zaprojektować, nic z nim nie zrobisz.*
- Alek, proszę- podeszła do mnie i spróbowała złapać za rękę.
- Chociaż byś się nie ośmieszała- prychnąłem i chwyciłem walizkę, żeby wynieść ją do przedpokoju.- Jeszcze jedno; jak wrócę, ma cię tu nie być- zdjąłem kurtkę z wieszaka i zabrawszy bagaż opuściłem mieszkanie.

Maja
Zebranie się w sobie na nagranie nie było łatwe. W duchu dziękowałam za tony makijażu, który znalazł się na mojej twarzy. Strój? Tym razem mogłam wybrać sama i postawiłam na coś, co w obecnej sytuacji doda mi trochę pewności siebie. Zdecydowałam się na zestaw, który prezentował się następująco, a włosy zostały w swoim klasycznym nieładzie.
„To teraz dobra mina do złej gry i dasz radę”- pocieszała mnie podświadomość. „Dzisiaj koniec mojej przygody z programem. Nie zaśpiewam.” „Może nie będziesz musiała?” Takiej myśli nawet do siebie nie dopuszczałam. Próby tak kiepsko mi poszły, że trenerzy na pewno będą chcieli mnie sprawdzić, a nie dam rady zaśpiewać, czyli odpadnę.
Nagranie mijało szybko. Na każdą drużynę nie schodziło więcej niż godzinę. Miła odmiana po całodniowym nagrywaniu bitew.
Afroteam był trzeci, ale zanim przyszła nasza kolej, swoją złotą czwórkę zdążyli wybrać Marysia i Marek. W drużynie tego drugiego znalazł się Piotr, z czego oczywiście się ucieszyłam.
Czas na ósemkę dwójki trenerów. Zaczynałam się denerwować, bo wiedziałam, że za kilka albo kilkanaście minut będę musiała zaśpiewać. Stanęliśmy wszyscy na scenie i czekaliśmy na decyzję naszych nauczycieli, kogo przepuszczają dalej.
- Kochani, najchętniej zabralibyśmy was wszystkich, ale wiecie, że tak nie można. Zasady znacie, więc pozwólcie, że przejdziemy do konkretów- jako pierwszy odezwał się Tomson.
- Musieliśmy wybrać bezpieczną dwójkę, która wchodzi do odcinków na żywo bez śpiewania i uwierzcie, że nie było to łatwe. Maja, znamy twoje możliwości i dlatego pomimo tych potknięć na próbach, postanowiliśmy dać ci szansę. Idziesz z nami dalej!- zakryłam usta ręką i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Pozostali uczestnicy zaczęli mi gratulować. Kiedy uwolniłam się z ich objęć, stanęłam przed szeregiem i ukłoniłam się, co spotkało się z aplauzem widowni i trenerów. Spokojna mogłam zejść ze sceny i przejść za kulisy. Nie wierzyłam, że to się stanie. Po krótkiej chwili dołączyła do mnie Patrycja, a po dwóch nokautach Bartek i Paweł.
- A teraz panie i panowie, ekipa odcinków na żywo w drużynie  Tomsona i Barona, zobaczmy ich jeszcze raz- słysząc to wyszliśmy zza kulis i udaliśmy się z powrotem w kierunku sceny, gdzie czekali na nas trenerzy.- Maja Zalewska, Patrycja Rakowska, Bartosz Wojciechowski i Paweł Sochacki- Aleksander z Tomkiem pogratulowali każdemu z nas, po czym stanęli przed nami i dołączyli się do braw publiczności.
Po występach podopiecznych Justyny, zaczynało się tradycyjne after- party, ale mnie na nim nie było. Zabawę odpuścił też Aleksander, ponieważ gdy tylko padł ostatni klaps kamery, my pakowaliśmy się do samochodu.
Droga mijała w klasycznym dla siebie tempie, to znaczy ciągnęła się w nieskończoność, bo chciałam jak najszybciej być w domu. Szczęście, że miałam przy sobie Alka, bo inaczej zwariowałabym przez kilka godzin w pociągu. W głowie cały czas siedział mi tamten sen. Chyba gdzieś w głębi duszy bałam się, że mógłby się spełnić, a to byłoby już lekko przerażające. Zastanawiałam się też, czy komuś o tym powiedzieć. Myśli związane z tym nie dawały mi spokoju, więc zwierzenia padły na Aleksandra. Zaczęłam rozmowę przy okazji najbliższego postoju.
- Noc po tym jak dowiedziałam się o śmierci wujka, miałam sen. Widziałam go w trumnie. To jak wyglądał, jak był ubrany- tu opisałam wszystko dokładnie.
- Byłaś... Jesteś silnie związana z wujkiem, informacja o jego śmierci mocno tobą wstrząsnęła, to pewnie dlatego. A jeśli dążysz do tego, że to dziwne, to zapewniam cię, że nie ma w tym nic dziwnego- uśmiechnął się do mnie pocieszająco. - Posłuchałem twojej rady- posłałam mu pytające spojrzenie.- Odnośnie Kaśki. Dziś rano trochę się pokłóciliśmy i powiedziałem, że jak wrócę, to nie chcę jej widzieć w mieszkaniu.
- Nikt ci nigdy nie mówił, że w złości nie podejmuje się ważnych decyzji? Możesz tego żałować- „dziewczyno, czy ty normalna jesteś? Najpierw mówisz mu, żeby ją zostawił, a teraz co?!”
- Wątpię. Już od jakiegoś czasu chciałem to zrobić, potrzebowałem tylko  pretekstu, a dzisiejsza sytuacja przelała czarę- mówił to tak, jakby to go zupełnie nie obeszło. Przez chwilę wydał mi się pozbawionym uczuć egoistą, ale tylko przez chwilę, bo potem przypomniałam sobie o tych ostatnich dniach, kiedy tak bardzo mi pomagał. Ktoś taki, jak on nie może być zły, więc jeśli Grabowska pozwoliła sobie na jego stratę, to musiała porządnie naruszyć jego zaufanie albo za bardzo chciała ingerować w życie i wybory Alka.
- Koniec postoju- oznajmiłam chcąc zmienić temat. Nie byłam w nastroju na rozmowy o... niej.
Do Sopotu dotarliśmy późnym wieczorem. Rodzice i Mari wyszli przed dom, żeby nas przywitać. Tak przybitego taty nie widziałam jeszcze nigdy. Nie ma mu się co dziwić, stracił jedynego brata. Mama zachowywała się jak na kobietę z klasą przystało, nie pokazywała swoich słabości publicznie i z właściwym dla siebie wdziękiem pełniła honory pani domu. Młoda? Chodziła ze spuszczoną głową i mało się odzywała. Nikt nie był w pełni sobą, każdego dotknęła rodzinna tragedia i dało się wyczuć ciężką atmosferę, jaka panowała w domu.
Nie wdawałam się w rozmowy z rodzicami i siostrą, wyjaśniłam krótko obecność Barona, bo przez telefon powiedziałam im tylko, że nie przyjadę sama i po wyjaśnieniu wszystkiego pokazałam gościowi tymczasowy pokój:
- To było kiedyś królestwo mojego brata, po jego wyprowadzce rodzice przerobili to na pokój gościnny. Czuj się jak u siebie, a jakbyś czegoś potrzebował, to jestem obok, drzwi po lewej stronie na końcu korytarza- oznajmiłam i zostawiłam go samego, żeby dotrzeć w końcu do swojego pokoju. Przygotowałam się do spania i wykończona oddałam się w ręce Morfeusza.
Rano Młoda zafundowała mi pobudkę, krzycząc, że mam się pospieszyć, bo niedługo wychodzimy. Wychodzimy? Potrzebowałam chwili na przypomnienie sobie, co tak ważnego jest tego dnia. No tak, pogrzeb. Mieliśmy jechać na cmentarz wcześniej, bo w kaplicy będzie wystawienie zwłok. Z nastawieniem odpowiednim do wydarzenia wyszłam z łóżka i zarzuciwszy na siebie szlafrok, zeszłam do kuchni. Tata był już ubrany w czarny garnitur i pił poranną kawę. Z pozoru wyglądał jak przed zwykłym dniem pracy, mama krzątała się po domu w nikomu nieznanym celu. Mari po obudzeniu mnie zamknęła się w łazience, żeby się przygotować, a Alek stał na środku salonu przy rozłożonej desce do prasowania i próbował wyprasować koszulę.
- Zostaw to, zaraz to zrobię- powiedziałam do niego, ale nie doczekałam się ani odpowiedzi, ani reakcji. Podeszłam do muzyka i zabrałam mu żelazko z ręki.- Do ciebie mówiłam.
- Radziłem sobie- oburzył się.
- Idź poradzić sobie ze śniadaniem dla mnie, a ja zajmę się koszulą- posłałam mu najbardziej promienny uśmiech, na jaki było mnie stać w obecnej sytuacji.
- Taki układ nawet mi pasuje- stwierdził i wycofał się do kuchni. Zauważyłam, że tata bacznie obserwował całe zajście i już wiedziałam, jakie pytania cisnęły mu się na usta. „Nie, tatku, nie jesteśmy razem”- pomyślałam.
Rodzice i Młoda wyszli jeszcze jak jadłam przygotowany przez Barona posiłek. My zebraliśmy się pół godziny później i ruszyliśmy w drogę na cmentarz. Na miejscu była już większa część rodziny. Nawet pierwsza żona wujka z ich trzema córkami. Nie wydawały się specjalnie przybite, ale przecież kontaktu z ojcem nie miały odkąd zostawił je dla kobiety, z którą spędził dwadzieścia lat życia. Przywitałam się ze wszystkimi, przedstawiając przy okazji Aleksandra, żeby uniknąć niedomówień głównie ze strony sióstr taty.
Po wszystkich koniecznych interakcjach rodzinnych mogłam wejść do wnętrza kaplicy. Stało się to, czego tak się bałam. Zmieniony przez chorobę, wychudzony pięćdziesięciolatek w popielatym garniturze i niebieskiej koszuli ze splecionymi na brzuchu dłońmi. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak w moim śnie. A ten wieniec, który zapamiętałam, miał szarfę z napisem: „Z Ostatnim Pożegnaniem- brat z żoną i dziećmi”. Czułam, że nie wytrzymam tam dłużej, nie teraz. Zdołałam jedynie zakryć usta dłonią i wyjść z powrotem na zewnątrz. Zaraz za mną wyszedł Baron i objął mnie ramieniem. Krótko po tym zaczęła się msza, którą niemal całą przepłakałam. Najgorszy był moment, kiedy ksiądz oznajmił, że nastąpi zamknięcie trumny i to ostatni moment na pożegnanie się ze zmarłym. Wtedy wręcz zanosiłam się od płaczu. Wtedy też po raz pierwszy w życiu widziałam mojego tatę, jak płacze. Co jakiś czas kątem oka spoglądałam na córki wujka, stały niewzruszone i nawet nie podeszły do trumny.
Kolejną trudną chwilą był moment, kiedy pierwsze grudki ziemi uderzały o wieko trumny. Łzy, które wylałam po otrzymaniu informacji o śmierci wujka były nic nieznaczącą kałużą w porównaniu do morza, które wylewało się  z moich oczu w dniu ostatecznego pożegnania.
Po uroczystości cała rodzina obrała jeden kierunek- nasz dom. Duży ogród pozwalał na zorganizowanie stypy, a wcześniej zarezerwowany catering zapewniał profesjonalną obsługę spotkania.
Kiedy ilość gości zaczęła się znacząco zmniejszać, postanowiłam ulotnić się niezauważona i skierowałam swoje kroki do najlepszego miejsca na przemyślenia, na plażę.

Baron 
- Mari, widziałaś gdzieś Maję?- zapytałem, gdy wszyscy goście opuścili dom. Nie mogłem nigdzie znaleźć brunetki.
- Nie- westchnąłem zawiedziony i już miałem się oddalić.- Ale wiem, gdzie może być- spojrzałem z nadzieją na młodszą Zalewską.- Wyjdź przez taras. Jak ominiesz drzewa za ogrodzeniem, będziesz miał chodnik. Prowadzi na plażę. Powinna gdzieś tam siedzieć.
- Dzięki, Młoda- uśmiechnąłem się przyjaźnie do dziewczyny.
- Hej, Baron- usłyszałem zanim opuściłem taras. Odwróciłem się i w ostatniej chwili złapałem lecący w moją stronę koc.- Jak ją znam to nic nie wzięła i się tam trzęsie.
- Jeszcze raz dziękuję.- szedłem wyznaczoną drogą i tak jak zapowiedziała Marietta, trafiłem na plażę. Rozglądałem  się dookoła i dostrzegłem  Maję. Siedziała na piasku i patrzyła na morze. Delikatna bryza rozwiewała jej włosy. Podszedłem do dziewczyny i okryłem jej plecy kocem.
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?- zapytała, nie odrywając wzroku od fal.
- Twoja siostra mi powiedziała.- usadowiłem się obok i uważnie spojrzałem na twarz zielonookiej. Bez słowa „podzieliła się” ze mną okryciem. Przysunąłem się bliżej chcąc zachować jak najwięcej ciepła. Dziewczyna nadal nie odrywała wzroku od wody. Wykorzystując sytuację, przyglądałem się jej profilowi. Nagle po jej policzku spłynęła łza, którą natychmiast odruchowo wytarła. Serce mi pękało, bo wiedziałem, że w żaden sposób nie mogę polepszyć jej samopoczucia. Objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie. Nie protestowała. Oparła głowę o moje ramię i rozszlochała się na dobre. Wspominałem kiedyś, że nie mogę patrzeć na kobiece łzy? Wtedy też nie mogłem. Usiadłem tak, żeby przytulić ją do siebie i zacząłem głaskać jej włosy.
- Spokojnie, spokojnie- powtarzałem cały czas, niestety bezskutecznie.- No już kochanie, nie płacz- wyrwało mi się. Zamilkłem zakłopotany. Maja podniosła wzrok i spojrzała na mnie czerwonymi od płaczu oczami.
- Przepraszam... i dziękuję- wyszeptała, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Za co?
- Przepraszam za to, czego świadkiem byłeś przed chwilą. Że musiałeś oglądać moją chwilę słabości. A dziękuję za to, że przyjechałeś tutaj ze mną. To dużo dla mnie znaczy- uśmiechnąłem się do niej i nie mogąc się powstrzymać, otarłem kolejną łzę, która spływała po jej twarzy.
- Nie puściłbym cię tu samej- nie wiedziałem, dlaczego mówiłem za siebie, skoro ten przyjazd był w imieniu całej drużyny. Dlaczego pozwalałem sobie na takie gesty w stosunku do niej? Czy powinienem się tak zachowywać? Jak ta sytuacja wpłynie na nasze dalsze relacje? Nic nie wiedziałem. Nic z wyjątkiem jednej rzeczy. Wiedziałem, że oto trzymałem w ramionach kobietę, która wydawała się być wprost dla tych ramion stworzona. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Zalewska uśmiechnęła się delikatnie na dźwięk moich ostatnich słów. Uczucia jakie mną targały były silniejsze ode mnie. Zacząłem się do niej zbliżać coraz bardziej. Gdy nasze usta się spotkały, cały świat zamknął się między nimi.
~*~
Witajcie, Moje Drogie!
Wracam do Was z kolejnym, jedenastym już rozdziałem, który muszę przyznać, był dla mnie wyjątkowo trudny. Z efektu końcowego jestem zadowolona i mam nadzieję, że Wy też.
Heroska- tym razem dla Ciebie! Wedle życzenia pozbyłam się Kaśki. Co prawda nic jej nie przejechało, ale ktoś przecież musi utrudniać życie bohaterom w dalszej części historii ;) No i oczywiście końcówka też jest na Twoją prośbę ;D
Do następnego ;)

Czytasz= Komentuj= Motywuj ;) - Mało Was tu pisało ostatnio i mi motywacja spadła, więc apeluję o wsparcie ;)
* jest to bezpośrednie nawiązanie do zawodu Grabowskiej (architekt).

9 komentarzy:

  1. JUUUUUUUUUUHUUU! TYLE WYGRAĆ! BOŻE! DZIĘKUJĘ CI! MIAŁAM ZASZKLONE OCZY, BO BARON TAKI SŁOOOODKI *.*
    Dobra, przestaję hotkować :D hahahaha, bardzo serdecznie dziękuję, że spełniłaś mą prośbę :d ale Kaśkę to by mógł jakiś rower przejechać, czy hulajnoga ;P nie no, żartuję :D
    Cieszę się,że w końcu coś tam zaczyna prostować się w życiu Majki, choć dopiero co straciła ważną osobę, ale przy tym zyskała kolejną : >

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem nic więcej napisać, bo ten rozdział był dla mnie idealny, w pewnym sensie dzięki tobie pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Gdybym miała lepszy humor być może miałabyś tutaj o wiele więcej zdań i z tego powodu przepraszam. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaj, takie końcówki rozdziałów to ja mogę czytać cały dzień *.* Świetnie Ci to wyszło, naprawdę. ;)
    Cały rozdział przypadł mi do gustu. Wczułam się w bohaterkę i normalnie przeżywałam jej emocje. Pogrzeb wujka - naprawdę jej współczuję. To musiało być dla niej traumatyczne przeżycie, tak nagle stracić ukochaną osobą. Ale zgadzam się z innymi czytelniczkami - zyskała nową osobę w postaci Barona.
    Pisz, pisz, pisz! Mówię Ci. Bo Twoją historię naprawdę chce się czytać. Niby banalna, taka prosta, ale ma w sobie coś magicznego, że chce się kolejnych rozdziałów i czeka się na nie niecierpliwe. Ładny nam tu klimat stworzyłaś, wszystko jest takie przemyślane. Życzę weny i pozdrawiam,
    Allie.

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHANEEEE
    TAK NARESZCIE MÓJ SHIP SIĘ ROZKRĘCĄ :3
    Ostatnia scena taka słodka, tak bardzo kocham ją :3 a scena z prasowaniem koszuli hahah tata super :3
    Proszę, błagam pisz pisz pisz! Usycham czekając na kolejne rozdziały :')
    Życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3
    JEST, JEST, JEST!
    tak tego wyczekiwałam :*
    już po prostu nie mogłam się doczekać :)
    POCAŁOWALI SIĘ ?! - tak, tak, tak, tak się cieszę :)
    supi, że rzucił Kaśkę, szkoda, że nic jej nie rozjechało czy coś XD
    ale i tak fajnie :*
    czekam na cd, pozdrawiam i życzę weny :*
    papa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny rozdział kochana.
    Co bym nie powiedziała to i tak będzie za mało więc powiem tylko, że wzruszyłaś mnie i wiesz czym.
    I zachwyciłaś zachowaniem Alka.
    Cudowny. Nic dodać nic ująć.
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział czekam na następny!
    Mam nadzieje że Kaśka nie będzie aż taką zołzą i nic nikomu nie zrobi
    Pisz jak najszybciej proszeeee

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie tak na niego czekałam wyszedł Ci genialnie masz talent
    Mam nadzieję że następny będzie rownież świetny jak ten i że będzie szybciej
    Czekam z niecierpliwością i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń