Poprzedniego dnia stres wykończył mnie na tyle, że noc po bitwie przespałam całą, co nie zdarzało mi się ostatnio za często. Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Zanim odebrałam, spojrzałam na zegarek. Była prawie jedenasta. „To zaszalałaś z tym spaniem”- stwierdziła podświadomość, przeciągając się.
- Czemu ty mnie budzisz?- zapytałam po odebraniu telefonu.
- Dziewczyno, jest jedenasta! Poza tym, stoimy z Mari przed studiem i chcemy do ciebie wejść. Wpuścisz nas?- usłyszałam po drugiej stronie wesoły głos Julki.
- Poproszę Piotrka, żeby zszedł wam otworzyć. Czekajcie chwilę- rozłączyłam się i natychmiast wybrałam numer bruneta. Odebrał właściwie po pierwszym sygnale.
- No dzień dobry, słoneczko. Wstałaś w końcu- przywitał mnie radośnie.
- Co?
- Byłem u ciebie jakąś godzinę temu, ale nie chciałem cię budzić- słucham?
- To skoro już jesteś „na chodzie”... Zejdziesz na dół i wpuścisz Julę i Mari do studia? I mógłbyś pokazać im mój pokój? Obudziły mnie dopiero, a stoją na dole.
- Zejdziesz, wpuścisz i mógłbyś- zaśmiał się po drugiej stronie.- Już idę.
- Dzięki.
Nie minęło pięć minut, a goście zapukali do drzwi mojego pokoju. Nie wiem po co, bo na pozwolenie wejścia i tak nie czekali.
- Świetnie wyglądasz- obrzuciłam Piotra znaczącym spojrzeniem.- Jak na kogoś, kto dopiero wstał- uzupełnił poprzednią wypowiedź i uśmiechnął się łobuzersko. Wywróciłam oczami i zamknęłam się w łazience. Zza drzwi słyszałam jak dziewczyny i Karwowski omawiają plan dnia. Brunet wspaniałomyślnie zaoferował się, że pójdzie z nami nawet na zakupy, bylebyśmy się nie zgubiły. Biedny nie wiedział jeszcze, na co się skazuje, ale skoro sam to zaproponował...
- Czy ja nie mam tu nic do powiedzenia?- krzyknęłam do nich.
- Nie- odpowiedzieli chórem i na tym mój udział w rozmowie się skończył.
Dzień spędzony z siostrą i dwójką przyjaciół nie mógł się nie udać. Wszyscy bawiliśmy się tak samo dobrze, ale było coś, co zaprzątało moje myśli i wiedziałam, że nie będę w pełni spokojna, jeśli nie dowiem się wszystkiego.
- Mari, jak wujek?- od telefonu mamy nie dostałam żadnych informacji na temat jego stanu zdrowia. Denerwowałam się, więc postanowiłam porozmawiać z Młodą. Miałam nadzieję, że będzie wiedziała, co się dzieje.
- Wiem tylko, że go operowali. Przerzuty trafiły na kość w kolanie. Jest w domu, za kilka dni mają mu ściągnąć szwy.- przekazała mi wszystko, co sama wiedziała.
- Potem zadzwonię do cioci i zapytam jak sprawy wyglądają- musiałam wiedzieć. Bo fakt, że miał operację i jest w domu wcale mnie nie satysfakcjonował. Miał przerzuty, a to oznaczało, że nowotwór może zaatakować też organy, a nawet mózg, a wiadomo, co by się wtedy stało.
„Przestań o tym myśleć, bo i ja zaczynam się martwić”- skarciła mnie podświadomość. „Chciałam ci przypomnieć, że ty to ja”- odpowiedziałam jej, ale posłuchałam rady i odepchnęłam od siebie wszystkie czarne scenariusze. Starałam się w pełni skupić na tym, co tu i teraz.
Po wspólnym obiedzie wszyscy skierowaliśmy się na dworzec, bo dziewczyny musiały wrócić do Torunia.
- Jakbyście nie mogły zostać do nokautów- marudziłam widząc podjeżdżający pociąg.
- Będziesz jechała do domu, to wpadnij do Torunia- obiecałam, że tak zrobię chociaż niekoniecznie miałam po drodze. Z drugiej strony, skoro też byłam skazana na pociąg, to mogłam się poświęcić. Pożegnałam dziewczyny i razem z Piotrem wróciłam do studia.
- Idziemy posłuchać dzisiejszych bitew?- zaproponował.
- A wpuszczą nas?
- A nie wpuszczą? Chodź- kiwnął zachęcająco głową.
Do środka oczywiście weszliśmy i przeszliśmy do głównego studia, żeby chwilę potem znaleźć się w red roomie i dotrzymywać towarzystwa uczestnikom, którzy czekali na występ. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie obecność tam pewnej brunetki. Kaśka... Była zdecydowanie ostatnią osobą, którą miałam ochotę tam spotkać. Wytrzymałam do końca nagrania i połowy after party. Potem przeprosiłam Piotra i wróciłam do pokoju, przypominając sobie, że miałam dzwonić do cioci. Zanim to zrobiłam, zadzwoniłam do domu, żeby porozmawiać z rodzicami. Tak minęła mi kolejna godzina, aż sama się zdziwiłam, że potrafimy tyle ze sobą rozmawiać. W końcu wybrałam numer ciotki, ale w duchu modliłam się, żeby nie odbierała, bo czułam, że nie ma dla mnie dobrych wieści.
- Cześć kochanie- przywitała mnie tym samym co zawsze ciepłym głosem.
- Cześć ciociu. Jak wujek?- westchnęła cicho po drugiej stronie, a kiedy mi odpowiadała, ton jej głosu diametralnie się zmienił. Usłyszałam zmęczoną kobietę, która nie ma siły na walkę z codziennością.
- Nie będę ci mówić, że dobrze, bo wcale tak nie jest. Jest strasznie osłabiony po tej ostatniej operacji. Właściwie nie wstaje z łóżka. Dziwię się, że w ogóle wypuścili go ze szpitala. Widzę jak cierpi i nic nie mogę z tym zrobić.
- A czy ja... czy mogę z nim porozmawiać?
- Oczywiście, kochanie- po drugiej stronie nastała cisza, w trakcie której ciocia podawała telefon wujkowi. Po chwili usłyszałam jego głos, jeszcze bardziej zmęczony niż jej i lekko zachrypnięty:
- Maja, co u ciebie?- starał się, żeby jego głos brzmiał normalnie, ale słyszałam, że przychodzi mu to z trudem.
- Wszystko w porządku. Jak się czujesz?
- Jako tako po japońsku- usłyszałam jego stałe powiedzenie i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Przyjadę za kilka dni, to cię odwiedzę- obiecałam. Zamieniłam z mężczyzną jeszcze kilka zdań, po czym oddał urządzenie cioci, bo nie miał siły dłużej mówić. Zbierało mi się na płacz, jak słabym głosem powiedział, że cieszy się na mój przyjazd, bo chce mnie zobaczyć zanim odejdzie.
- Ciociu, przyjadę do was jak będę w Sopocie. Dobranoc.
- Dobrze. Dobranoc, słoneczko- zakończyłam połączenie i zrezygnowana rzuciłam telefon na łóżko.
Rozmowa z konkubiną wujka wcale nie sprawiła, że poczułam się lepiej. Przynajmniej ciotka była ze mną szczera. „Widzę jak cierpi i nic nie mogę z tym zrobić” - słowa kobiety odbijały się echem w mojej głowie. Chcę pojechać do domu po nokautach, chcę zobaczyć chrzestnego. Choćbym miała siedzieć u nich całe dnie, czułam, że muszę przy nim być. Chciałam mu pomóc swoją obecnością. „No dobra, a kto pomoże mi?”- zapytała podświadomość. „Jesteśmy w tym same. Znaczy, jestem, bo przecież ja to ty”- plątałam się we własnych myślach. Jakby machinalnie wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać kontakty. Zatrzymałam się na numerze Alka i wpatrywałam się w wyświetlacz, żeby w końcu zacząć obracać urządzenie w dłoni. Mówił, że gdyby coś się działo, to mogę na niego liczyć, ale jak tylko rozważałam rozmowę z nim, w głowie pojawiała się sylwetka jego dziewczyny. Pewnie jest z nią teraz, przecież widziałam ją przed studiem jak wracaliśmy. A może są jeszcze na after party po drugim dniu nagrań? Bo jeśli tak, to może nikt by nie zauważył chwilowego zniknięcia Barona. Palec zawisnął nad zieloną słuchawką. „Nie analizuj, dzwoń”- poradziła mała Majka. „Przecież go nie lubisz”- przypomniałam. „Mam takie same uczucia jak ty, a ty go lubisz. Jestem twoim głosem rozsądku, dlatego czasami się nie zgadzamy. Potrzebujesz rozmowy. Z NIM. Męczysz siebie, czyli mnie”- nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Wybrałam numer gitarzysty i przyłożyłam telefon do ucha w oczekiwaniu na usłyszenie jego głosu po drugiej stronie.
Baron
Naprawdę powinienem zakończyć związek z Kasią. Widząc jak się stara, próbowałem naprawić naszą relację, ale to nie miało sensu. Związek powinien mieć silne fundamenty zbudowane z miłości, która płynie z dwóch serc. Ta, która trzymała naszą twierdzę szczęścia z mojej strony, runęła, burząc przy tym wszystko, co budowaliśmy razem przez ostatnie kilkanaście miesięcy.
Drugiego dnia nagrań Kaśka pojawiła się w studiu i została na późniejszym after party. Po zabawie wróciliśmy do naszego wspólnego mieszkania i oddaliśmy się rozmowie rozsiadając się wygodnie na sofie w salonie. Tematów do rozmów nie brakowało nam nigdy. Grabowska zawsze mnie rozumiała, zawsze potrafiła słuchać i zawsze wiedziała, co powiedzieć, żeby poprawić mi humor. Była piękna, dojrzała, inteligenta... Kobieta idealna... Związek z nią był szczęśliwy, ale teraz powstał jeden problem; przestałem czuć się dobrze w tej relacji. Nie byłem jeszcze gotowy na bycie razem 'na dobre i złe', a brunetka chyba właśnie tego ode mnie oczekiwała. Potrzebowałem czegoś innego, jakiejś nutki szaleństwa... „Potrzebujesz Majki, nazwij swoje pragnienia po imieniu”- odezwała się podświadomość. Maja... Na myśl o dziewczynie na mojej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
- Alek, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- z rozmyślań wyrwał mnie głos partnerki.
- Co? Nie, przepraszam. Zaraz wrócę- burknąłem zły, że wyrwała mnie z transu i wstałem z kanapy z zamiarem pójścia do kuchni. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, wyciągnąłem telefon z kieszeni i odszukałem numer Zalewskiej. „Zadzwonisz i co? Co jej powiesz?” Racja. Nie miałem pojęcia, po co miałbym do niej dzwonić o tej godzinie, ale tak bardzo chciałem usłyszeć jej wesoły głos. Już miałem nacisnąć zieloną słuchawkę, kiedy na a wyświetlaczu pojawił się zbawienny napis „Maja dzwoni”. Natychmiast odebrałem będąc tak spragnionym rozmowy z nią.
- Słucham- powiedziałem wesoło uśmiechając się do siebie.
- Cześć, przepraszam, że dzwonię o tej godzinie, ale muszę z kimś porozmawiać- ton jej głosu zupełnie zbił mnie z tropu. Smutny, spokojny, bez tej znajomej nutki podniecenia, która cały czas jej towarzyszyła.
- Coś się stało?- zupełnie nieświadomie włożyłem w to pytanie tyle troski, ile tylko było możliwe.
- Chodzi o...- jej odpowiedź zakłócił dochodzący z salonu głos Grabowskiej:
- Kochanie, z kim rozmawiasz?
- Nieważne- nie musiałem się jej tłumaczyć.- O co chodzi?- na powrót zwróciłem się do Zalewskiej.
- Nieważne- odpowiedziała zrezygnowana i rozłączyła się. Stałem jeszcze przez chwilę i patrzyłem na urządzenie kręcąc głową z niedowierzaniem. Najpierw mówi, że chce porozmawiać, a potem kończy połączenie, co to miało znaczyć? Jednego byłem wtedy pewien; muszę dowiedzieć się, co jest grane. Zbyt mocno zaniepokoił mnie jej głos. Nie zastanawiając się długo wyszedłem do przedpokoju i zacząłem nakładać buty.
- Wychodzisz?- cóż za błyskotliwe pytanie. Kasia stanęła w drzwiach salonu opierając się o framugę i założyła ręce.
- Jak widać. Nie czekaj na mnie- mówiąc to zdjąłem kurtkę z wieszaka i opuściłem mieszkanie.
Maja
„Dziewczyno, co ty najlepszego wyprawiasz?!”- wydzierała się Majka. „Jest ze swoją rasową suką, nie będę im się mieszać. Poza tym, na jej pytanie, z kim rozmawia, odpowiedział, że nieważne. Jeśli jestem nieważna, to dziękuję za takie wsparcie”- fuknęłam na nią w myślach. „Jesteś głupia”- skwitowała. Co miałam zrobić? Żalić mu się przez telefon ze świadomością, że jest z nią? Nie, dziękuję. Wolałam zostać niepocieszona i katować sobie głowę czarnymi scenariuszami. Chociaż teraz moje myśli zajmował Aleksander. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Może nie dotknęłoby mnie to tak bardzo, gdyby nie obojętny ton z jakim odpowiedział na pytanie swojej dziewczyny. Ale z drugiej strony, co miał odpowiedzieć? „Nie usprawiedliwiaj go”. „Zamknij się, sama kazałaś mi do niego zadzwonić.” „Uświadomiłam ci tylko twoje pragnienia, nie odpowiadam za twoje czyny. Idź, zrelaksuj się. Jakaś kąpiel, czy coś”- podpowiadała. Skorzystałam z rady i zaszyłam się w łazience. Po wyjściu spod prysznica, nałożyłam szlafrok, który był częścią wyposażenia pokojowego i wycierając włosy ręcznikiem wróciłam do pokoju i usadowiłam się na fotelu stojącym pod oknem.
Nie zdążyłam zagrzać miejsca, a rozległo się pukanie do drzwi. Podniosłam się zdziwiona i podeszłam, żeby otworzyć.
- Co tu robisz?- zapytałam obojętnie starając się nie patrzeć na Barona.
- Chciałaś porozmawiać- oznajmił, jakby powód jego wizyty był oczywisty.
- Nie powinieneś być z Kasią?
- Powinienem być tutaj. Wpuścisz mnie?- Zeszłam mu z drogi i gestem zaprosiłam go do środka.- Co się stało?- usłyszałam ten sam troskliwy ton, którego użył w rozmowie telefonicznej. Od razu zrobiło mi się lepiej, bo wiedziałam, że jest ze mną człowiek, który przejmuje się mną i moimi uczuciami. „Nadal uważam, że on coś kombinuje”. „Milcz”.
Opowiedziałam mu o rozmowie z wujkiem. O swoich obawach, że zostało mu niewiele czasu. O strachu, że nie będę potrafiła powstrzymać łez, jak zobaczę go za parę dni zupełnie bezradnego, słabego i zdanego na opiekę innych, a przecież on nie mógł widzieć, że mi go szkoda, bo to by go dobiło.
- Jak chcesz, to mogę pojechać tam z tobą. Przyda ci się wsparcie- zaproponował nieśmiało.
- Dzięki, poradzę sobie- zapewniłam z delikatnym uśmiechem.- Dziękuję, że dzisiaj przyjechałeś, nie musiałeś.
- Ale chciałem. Mówiłem, że możesz na mnie liczyć i podtrzymuję to.
- Wiem. Powinieneś iść- dzisiaj nie chciałam, żeby wychodził, ale przecież nie było innej opcji. Nie miał żadnego powodu, dla którego mógłby ze mną zostać.
- Poczekam aż zaśniesz. Chyba, że nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zostanę- nie miałam.
- A co z Kasią?
- Z kim?- całkowicie przestawałam go rozumieć. Miałam wrażenie, że przy ludziach, kamerach i przy niej jest Baron, a kiedy jesteśmy sami, stawał się po prostu Aleksandrem.
- A zniesiesz spanie na podłodze?- spojrzał na mnie z niedowierzaniem.- No co? Ledwie cię znam, nie wpuszczę cię do łóżka.
- Zniosę- pokiwał głową.
- To możesz zostać- z jednej z szuflad wyciągnęłam dodatkowy ręcznik, z drugiej koc i podałam rzeczy mężczyźnie. Kiedy on zniknął w łazience, ja zaszyłam się pod kołdrą.
Po wyjściu pościelił sobie na podłodze i położył się.
- Dobranoc- wyszeptał do mnie.
- Dobranoc- odpowiedziałam i poprawiłam głowę na poduszce, chcąc iść spać. Baron tak się kręcił, że nie byłam w stanie zasnąć.- Jak masz się tam tak kręcić, to już lepiej chodź do łóżka- powiedziałam do niego zdenerwowana. Nie odpowiedział. Usłyszałam tylko jak podnosi się z podłogi i wślizguje pod kołdrę obok mnie. Czułam bijące od niego ciepło.
- To teraz dobranoc- odwróciłam się plecami do muzyka i odsunęłam najbardziej jak się dało, żeby nie spaść z łóżka. Przysunął się do mnie na tyle blisko, że niemal przylegał swoim ciałem do mojego.
- Słodkich snów- wyszeptał tuż przy moim uchu i delikatnie pocałował mnie w policzek. Chyba jednak złym pomysłem było, żeby zostawał na noc...
~*~
Przepraszam, nawaliłam z tym rozdziałem... Nie dość, że musiałyście tyle czekać, to jeszcze wyszło takie "nie wiadomo co"... Nie jestem z siebie dumna.
Nie będę się usprawiedliwiać, bo żadne wytłumaczenie nie będzie dobre. Kolejny postaram się dodać szybciej i mam nadzieję, że mi się uda.
Jesteście jeszcze ze mną? ; )
Do napisania!
Czytasz?= Komentuj= Motywuj ;)
Rozdział super! Robi się coraz ciekawiej nie moge doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńHuhu..
OdpowiedzUsuńMajka i Baron *_*
Mam nadzieję, że jej wujek wróci do zdrowia.
Po co dziewczyna ma się męczyć jak jej wujek będzie zdrowy to i ona nie będzie smutną.
Dostanie takiego powera w postaci zdrowia wujka.
Kurde ta to ma szczęście
spać w jednym łóżku z Aleksandrem.
A on powinien zerwać z głupią Kaską!!!
Skoro jest facet z jajami to niech zakończy ten udawany związek.
Czekam na kolejny z zapraszam do mnie po-prostumniekochaj.blogspot.com
P.S.
Wcale mnie nie zawiodłaś rozdział jest świetny ;)
Świetny rozdział i nie zawiodłaś!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi jej wujka, kurde samej mi się płakać chciało jak to czytałam. Mam nadzieję, że Majka jednak zdąży się z nim spotkać, jednak mam złe przeczucie. Niezawodny Aleksander! Kurde, fajnie, że go przy sobie ma. Końcówka mnie rozczuliła, doskonale o tym wiesz! ♥
"- A co z Kasią?
- Z kim?-" Najlepszy cytat tego rozdziału! Hahahaha.
Wyczuwam koniec związku Kaśki i Barona. Dziękuję za uwagę :D
maruda z cb, wiesz? rozdzial wyszedl wspaniale, a ty mowisz, ze jest zly, masz mala wiare w swoje mozliwosci, wiesz? rozdzial jest cuuuuuuudowny <3
OdpowiedzUsuń"- A co z Kasią?
- Z kim? "
hhahahahahah to mnie po prostu rozwalilo xd
Alek powinien zerwac z Kaska i tyle :)
a Maja i Baron w jednym lozku??? uuuuu, zazdro xd
czekam na cd i pozdrawiam :)
Mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.... :D I gęba mi się cieszy :D
OdpowiedzUsuńI chyba jednak dobrym pomysłem było żeby został na noc :D
Katarzyna spadaj na bambus!
Nadchodzi Majka! :D
Ja jednak mam nadzieję, że choroba nie zawładnie wujkiem do końca. Czasem ta nadzieja sprawia, że człowiek ma siłę funkcjonować. ;)
Czekam niecierpliwie na następny :)
Buziole :*
Ooo ;3 jak słodko ! ; d
OdpowiedzUsuńNiech zostawi Kaśkę i jedzie z Mają do wujka! ;))
Świetny rozdział!;))
Już nie mogę doczekać się kolejnego! ;3
Szkoda wujka dziewczyny. A Baron to niech kończy ten związek z Kaśką, bo jak będzie tyle zwlekał to nie wiadomo co się może stać! Taka fajna końcówka... aww<3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńO MATKO BOSKO KOCHANO! Nie wiem czemu,ale wyobraziłam sobie siebie i Krzysia w takiej sytuacji :D hueheuheuhe :d fajno :D Nareszcie ich relacje zaczynają przybierać pozytywny obrót :D
OdpowiedzUsuń