Witajcie! Cieszę się, że jeszcze czasem mnie odwiedzacie, żeby wysłuchać kolejnej części historii.
Dzień bitwy... Dzień sądu...
Od rana towarzyszyła mi tylko jedna myśl: „to moje ostatnie godziny”. Piotr chyba musiałby nagle stracić głos, żebym to ja została w programie. Nie miałam z nim szans.
Trenerzy wzięli każdego z nas na rozmowę. Na pierwszy ogień poszedł Karwowski. Stałam przed drzwiami do sali prób, gdzie mój przeciwnik rozmawiał z trenerami i zaczynałam się denerwować.
- Teraz ty- obok mnie pojawił się uśmiechnięty muzyk. Weszłam do środka i usiadłam obok nauczycieli na sofie.
- Zdenerwowana?
- Trochę- przyznałam.
- Niepotrzebnie. Zrób wszystko jak na ostatniej próbie i nie masz się czym stresować. Sposób na Piotra to emocje. To twoja broń i od ciebie zależy, jak ją wykorzystasz- Tomson udzielał mi rad. Wysłuchałam wszystkiego, co mają mi do powiedzenia.
- Jak będziecie już po stylizacji, to zrobimy ostatnią próbę- oznajmili mi zanim wyszłam.
Po rozmowie z chłopakami przeszłam za kulisy, gdzie oddałam się w ręce fryzjera i makijażysty. Na koniec został strój. Gotowa odszukałam mojego przeciwnika. Brunet siedział w red roomie z resztą uczestników, którzy mieli dzisiaj bitwy. Zabrałam Piotra ze sobą na ostatnią próbę. Chodziło głównie o to, żeby oswoić się ze strojem. Poczekaliśmy aż inny duet opuści ring i zajęliśmy ich miejsce. Trenerzy nie dawali nam już żadnych wskazówek, jedynie przysłuchiwali się próbnemu wykonaniu. Nie włożyłam w nie dużo, wolałam zachować coś na występ. Kiedy zabrzmiał ostatni dźwięk i chciałam wrócić do red roomu, Baron przywoływał mnie do siebie.
- Majka, co się z tobą dzieje?
- To próba, nie chciałam nadwyrężać gardła. Nic mi nie jest, spokojnie.
Baron
Słowa Mai wcale mnie nie uspokoiły. Zaczynałem bać się o jej występ. O nią... To normalne? Raczej nie, ale przecież od początku uczucia, które we mnie wzbudzała nie były normalne dla relacji trener- uczeń.
- Pamiętaj, emocje- przypomniałem jej.
- Pamiętam. Nie denerwuj się, na bitwie zrobię wszystko jak trzeba- zapewniła, uśmiechając się. Może rzeczywiście nie powinienem się tak denerwować? Problem w tym, że nie potrafiłem inaczej. Zbyt mocno przeżywałem ten pojedynek, żeby podchodzić do niego profesjonalnie.
Maja
Baruś jakoś dziwnie się wszystkim przejmował. Przecież to nie on miał wyjść i zaśpiewać. Wsparcie, rozumiem, ale żeby aż tak?
- Nie zawiedź mnie- powiedział tajemniczo i mocno mnie przytulił. Wspominałam już jak bardzo uwielbiałam, kiedy to robił? Czułam jakby jego ramiona zabierały ode mnie cały strach, jakby nagle wszystko było możliwe.
Pocałował mnie jeszcze w policzek i wypuścił. Uśmiechając się, wróciłam do red roomu, gdzie czekała na mnie Jula i Mari. Pojawiły się w studiu podczas, gdy ja poszłam na próbę. Rzuciłam się w ramiona dziewczyn wydając z siebie okrzyki radości. Cieszyłam się, że przyjechały. Obecność przyjaciółki i siostry dodała mi jeszcze więcej pewności siebie. Właściwie cały czas, który pozostał do bitwy przegadałyśmy między sobą. Dowiedziałam się, że Młoda przeniosła się do Torunia i obecnie zajmowała mój pokój. Radziły sobie wcale nie gorzej niż ja z Julką.
Kiedy chwilę przed rozpoczęciem nagrania przyszli do nas trenerzy, dziewczyny zostały zabrane przez organizatorów. Miałam spotkać się z nimi zaraz po występie. Chłopaki zebrali całą drużynę w jednym miejscu i jak na mentorów przystało, wygłosili kazanie przed bitwami.
- Kochani, teraz pozostało nam tylko życzyć wam powodzenia. Nie denerwujcie się, przypomnijcie sobie wszystkie rady, których udzieliliśmy wam na próbach i zaśpiewajcie jak najlepiej potraficie. Zobaczymy się po skończeniu nagrania- po słowach Tomka podszedł do mnie Piotr.
- I jak, Mała?
- Zmiażdżę cię, mój drogi- powiedziałam poważnie, patrząc mu w oczy. Po chwili zaśmialiśmy się oboje, bo duch rywalizacji dalej nas nie dopadł i moje słowa brzmiały dość dziwnie.
- Maja, Piotrek, jesteście następni- przyszedł do nas kierownik planu. Wstaliśmy z miejsc i spojrzeliśmy na siebie.
- Damy radę- kiwnął pocieszająco głową.
- Bo jak nie my, to kto?- Zanuciłam.
- To nikt tego lepiej nie zrobi tu- Karwowski mi zawtórował.- Chodź tu!- przytulił mnie, po czym rozdzieliliśmy się i każde z nas poszło stanąć po różnych stronach sceny.
Czas oczekiwania oczywiście dłużył mi się niemiłosiernie. Zaczęłam przestępować z nogi na nogę i bawić się mikrofonem.
- Kolejna bitwa rozegra się w drużynie Tomsona i Barona- usłyszałam głos Kammela i wzięłam głęboki wdech.- Panowie powołali do walki królową i króla rocka tej edycji. Nie ma więc wątpliwości, że ich występ będzie iście królewski. W lewym narożniku dziewczyna o wielkim głosie i równie wielkim sercu. Panie i panowie... Maja Zalewska!- po tych słowach pewnym krokiem ruszyłam na ring uśmiechając się szeroko. Owacje publiczności dodały mi siły.
- Jej przeciwnikiem będzie mężczyzna, na widok którego mdleje damska część publiczności. Przed państwem... Piotr Karwowski!- po kilku sekundach brunet stanął obok mnie na ringu.
Posłał mi porozumiewawcze spojrzenie i zajął swoje miejsce. Zespół zaczął grać. Trzy... Dwa... Jeden...
Baron
Wychodziłem z siebie podczas ich występu. Wiedziałem, że tak będzie. Przysłuchiwałem się uważnie każdemu dźwiękowi i jak to miałem w zwyczaju, kiwałem głową w rytm muzyki. Tomson oczywiście robił to samo. Odetchnąłem z ulgą, gdy usłyszałem spokojny głos Mai. Lekko drżący, ale w przypadku tej piosenki nie było to złe. Brzmiała o niebo lepiej niż na wszystkich próbach razem wziętych. Nie mogłem uwierzyć, że w tej delikatnej dziewczynie drzemią takie możliwości.
A Piotr? Tak jak myślałem, poprawnie, ale bez specjalnych rewelacji. Książkowe wykonanie.
Maja
Czułam się pewnie. Nie wiedziałam, dlaczego. Chyba publiczność dodała mi odwagi. Czy myślałam o kamerach? Wtedy nie. Skupiałam się na piosence. Nic innego nie zajmowało moich myśli.
„Ostatni refren, pokaż im co potrafisz!”- tej rady małej Majki musiałam posłuchać. W ostatnie dźwięki włożyłam wszystkie emocje, jakie gromadziły się we mnie przez ostatnie dni. Od radości po smutek. Słyszałam siebie i zdawałam sobie sprawę z tego, że brzmię dobrze. Byłam zadowolona z występu. Kiedy skończyliśmy, odetchnęłam z ulgą. Piotr przytulił mnie zadowolony, ale zaraz zostaliśmy rozdzieleni przez Tomka, który stanął między nami.
- Co to był za występ! Moi drodzy, jak wam się razem śpiewało?
- Wspaniale- odpowiedział brunet, a ja pokiwałam głową.
- I było słychać. Panowie, wiem, że chcecie coś powiedzieć, ale posłuchajcie najpierw rad innych trenerów. Maria, co myślisz o tym występie?
- Chciałam się do czegoś przyczepić, ale nie daliście mi szansy. Kurde no, za dobrze było. Nie potrafię wybrać między waszą dwójką. Chłopaki, wybaczcie, nie pomogę wam.
- Marek?
- Tomson? Baron? Nie zazdroszczę wam wyboru. Maja, Piotr, oboje byliście świetni i jedyne, czego mi brakowało w waszym występie, to rywalizacji. Słychać, kiedy wokaliści dogadują się poza sceną, a kiedy skaczą sobie do gardeł. Wy się dogadujecie i to widać. Pięknie było- Piekarczyk obdarował nas na koniec tak serdecznym uśmiechem, że oboje instynktownie odwzajemniliśmy jego gest.
- A kogo byś wybrał?- Kammel starał się wyciągnąć od niego informacje.
- Oboje byli rewelacyjni, ale ja postawiłbym na Piotra- na widowni rozległy się brawa. Też zaczęłam klaskać, a Karwowski skinął głową do Marka na znak podziękowania.
- Pani profesor?- Tomek zwrócił się do Justyny.
- Już ja?- Steczkowska poprawiła się na fotelu i ściągnęła swoje słynne okulary.- Kochani, muszę przestać na chwilę być panią profesor i mówić do was jak do równych sobie, bo byliście cudowni. Nie walczyliście ze sobą, stworzyliście duet i za to wam dziękuję. Nie da się wybrać między wami. Wy na scenie się uzupełniacie. Na co dzień gracie podobną muzykę, ale w sposobie jej wykonywania jesteście zupełnie różni. Maja, po pierwsze, wyglądasz dzisiaj przepięknie. Muzyka rockowa wcale nie przeszkadza ci w byciu stuprocentową kobietą i chwała ci za to. Przekazujesz delikatne emocje w mocny sposób. Piotr, jesteś prawdziwym mężczyzną. Trochę bardziej agresywnym na scenie, ale to nie czyni cię gorszym. Wasz występ to była prawdziwa uczta dla ucha i oka, bo tak pięknie wyglądacie. Nie potrafię wybrać, przepraszam- doceniłam każde słowo, które wypowiedziała.
- Panowie, jak ocenicie swoich podopiecznych?
- A jak my możemy ich ocenić? Było genialnie- zaczął Tomson.
- Nie możemy wam nic zarzucić. Posłuchaliście wszystkich rad, których udzielaliśmy wam na próbach. Maja, ty w ogóle zaskoczyłaś mnie totalnie. Skąd ty wykrzesałaś tyle energii?- wzruszyłam ramionami śmiejąc się.- Miałem robić sobie notatki podczas waszego występu, żeby wyszedł z tego sensowny komentarz, ale tak się zasłuchałem, że moja kartka jest pusta. Mnie absolutnie zaczarowaliście.
- Panowie, kto idzie dalej?- Kammel poganiał trenerów.
- Ja się uchylam od powiedzenia tego. Baruś, ty to zrób- Lach zasłonił sobie oczy full capem i spuścił głowę.
- I właśnie w tym momencie zaczyna się nasza niewdzięczna rola. Musicie wiedzieć, że cokolwiek się zaraz nie wydarzy, to wcale nie jest koniec. Afroteam trwa i nadal będziecie jego częścią. Dalej idzie z nami...- te kilka sekund przerwy, jakie zrobił po tych słowach były najtrudniejsze. Kammel chwycił nasze dłonie, żeby unieść do góry rękę zwycięzcy. Miałam wrażenie, że minęły wieki zanim Aleksander dokończył swoją wypowiedź.- Za emocje... Maja- nie wierzyłam, że to się dzieje. W studiu rozległy się brawa, a nim się spostrzegłam, tonęłam w ramionach Karwowskiego. Jego gratulacje przerwał dźwięk „kradzieży”. Marek uratował mojego przeciwnika i tym samym oboje zostaliśmy w programie. Piotr złapał się za głowę i spojrzał zaskoczony w stronę Piekarczyka, by zaraz zacząć skakać po ringu z radości.
Chłopaki też nie kryli swojego zadowolenia. Wstali z miejsc i podnieśli ręce w geście triumfu. Ja zeszłam ze sceny i skierowałam swoje kroki za kulisy, a Piotr podszedł do nowego trenera.
Po wyjściu z głównego studia, zostałam wyściskana przez Julkę i Mariettę. Marika, która była tam z nimi w trakcie występu, podeszła do mnie z mikrofonem.
- Jak się czujesz po bitwie?
- Świetnie! Lepszego scenariusza nie mogłam sobie wymarzyć. Zostaję z chłopakami, Piotrek jest u Marka, rewelacja- jak zwykle w stresie nie myślałam, co mówię.
Po występie mogłam wyluzować. Nagranie trwało jeszcze kilka ładnych godzin, a ja musiałam siedzieć w studiu. Uspokajałam tych, którzy czekali jeszcze na swoją kolej i starałam się zarażać ich pozytywną energią, jaka panowała w głównym studiu.
Po wszystkich bitwach przyszedł czas na spotkanie z trenerami i w końcu after party, podczas którego zintegrowaliśmy się bardziej niż w trakcie karaoke. Już wspólne nerwy i oczekiwanie na wyjście na ring budowały relacje. Stawaliśmy się powoli zgraną, mocną, muzyczną ekipą znajomych. W całym tym zamieszaniu znalazłam chwilę na rozmowę z trenerami.
- Dziękuję, że mnie zostawiliście.
- Dziękuj sobie, byłaś lepsza- usłyszałam w odpowiedzi od Tomka.
- Poza tym chcemy śledzić twoje postępy w oddychaniu ze słownikiem- dodał Alek uśmiechając się cwaniacko. Już chciałam mu coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mi głos przyjaciółki.
- Maja, wszędzie cię szu... O, cześć- Jula przywitała się z chłopakami.
- Moja przyjaciółka; Julia i moja młodsza siostra; Marietta- przedstawiłam je.
- Młodsza? Na pewno nie jesteście bliźniaczkami?- Lach patrzył to na mnie, to na nią.
- Nie, Tomeczku. Dzielą nas cztery lata.
Porozmawiałyśmy z nimi jeszcze chwilę, po czym poszłyśmy z dziewczynami poszukać Piotra, bo koniecznie chciały go poznać.
Zabawa trwała, a mój organizm coraz mocniej odczuwał zmęczenie. Chcąc, nie chcąc musiałam iść się położyć. Kolejny dzień miałam mieć wolny z powodu nadal trwających nagrań, ale fizycznie nie czułam się na siłach do dłuższego imprezowania.
Jula z Mari oddelegowały się do hotelu, a ja przeszłam do drugiej części studia, gdzie teraz panowała błoga cisza. Ostatki energii spożytkowałam na kąpiel i dojście do łóżka z łazienki.
Tyle na dzisiaj. Co w kolejnym? Myślę, że Was zaskoczę.
~*~
The Voice się skończyło, ale blog na pewno nie zwalnia obrotów, a dopiero zacznie ich nabierać. Od następnego rozdziału zaczynam mocniej działać na linii Maja- Baron, czas najwyższy ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze. Fajnie jest wiedzieć, że ma się dla kogo pisać. Motywujcie mnie dalej ;D
Do następnego! xx
Huraa! Maja dalej w Afroteam! Hahahah tak myślałam, w każdym bądź razie miałam nadzieje, że Maja zostanie u chłopaków. No ba, Aleksander nie dałby jej odejść tak łatwo ;D Bałam się troche, że Maja przejdzie do innego trenera, chociaż normlanie widzę ją u Marka czy coś ;D no i wspaniale, że Marek porwał Piotrka, coś mi mówi, że on może jeszcze namieszać w życiu Majeczki ;D Boże, tak mi smutno, że The Voice się zakończył, ale cieszę się z wygranej Juana taaak <3 teraz jeszcze bardziej nie będę mogła się doczekać kolejnego rozdziału! A może Piotr będzie głosem Polski?! ROZDZIAŁ GENIALNY :*
OdpowiedzUsuńOoooch słodko :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, tak jak poprzedni. Czasu na nic nie mam a siedzę i czytam hehe
No pięknie i w ogóle och i ach hehe i już się doczekać nie mogę jak zacznie mocniej iskrzyć na linii Maja-Baron. <3
Buziole :*
jak cudownie <3 wiedziałam, ze dalej przejdzie Maja :D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać iskier na linii Maja-Baron, tak długo tego wyczekuje :)
czekam na cd i pozdrawiam :)
Wiedziałam, że dalej przejdzie dziewczyna, a co do Piotrka też się nie myliłam. Przeczuwałam, że ktoś go wybierze, bo tutaj nie może się skończyć rola jednego z głównych bohaterów, prawda?
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze przygody Majki z chłopakami z Afromental! :D
CU-DO-WNE *.*
OdpowiedzUsuńZakochałam się od samego początku! :)
Czekam na kolejne i mam nadzieję, że Maja i Baron kiedyś tam w przyszłości się zejdą ! :)
ojeeeeeeeeeeej Baron się nam zakochał <3 !
OdpowiedzUsuńCzule, miło i słodko :3 a żeby tak coś wreszcie się między nimi wydarzyło! :d
Baruś się zakochał hehehehhehehe!
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział, moje przepuszczenia się zdecydowanie sprawdziły i z tego powodu jestem bardzo zadowolona. Tak czułam, że Majka da czadu i bardzo dobrze!
No nareszcie coś na linii Maja-Baron, nie mogę się tego doczekać. :D
Kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy wstawiasz rozdział?
OdpowiedzUsuńKurde wiedziałam, że do kolejnego etapu przejdzie Maja :)
OdpowiedzUsuńW końcu wybierał Baron, który jest w niej zakochany.
Mam nadzieję, że się nie mylę :)
Oni muszą znaleźć sposób, aby być ze sobą.
Nie wiem jak ale muszą.
I dobrze, że Piotr został ukradziony.
Podsumowywując wszyscy są szczęśliwi.
No oprócz zakochanego jurora.
Czekam na kolejny i zapraszam do mnie po-prostumniekochaj.blogspot.com
Będzie mi niezmiernie miło jeśli zajrzysz i zostawisz komentarz.