piątek, 9 maja 2014

4. "...chciałabym kogoś o podobnym guście muzycznym."

Wiecie, co? Chyba musimy trochę przyspieszyć z akcją. Dzisiaj od rodziny po bitwę. Ile Wam powiem, okaże się w trakcie, ale myślę, że już dzisiaj dowiecie się, kto będzie moim przeciwnikiem i oczywiście do akcji wrócą chłopcy z Afromental. Gotowi na kolejną dawkę emocji? No to zaczynamy. 
Po powrocie ze szpitala pomogłam mamie przy obiedzie, żeby nie mówiła, że zła ze mnie córka. Młodą poprosiłam o nakrycie do stołu, a sama zabrałam się za krojenie sałatki. Zwykłe, nudne czynności, dlatego tym nie będę Was męczyć. Chyba, że chcecie posłuchać o operowaniu nożem. Darujmy sobie. 
Kiedy wszystko było gotowe pozostało nam poczekać na Michała i Agnieszkę, którzy standardowo musieli się spóźnić. Ciekawe, czy mój kochany braciszek, a raczej bratowa (bo ona była główną prowodyrką spóźnień) zaskoczy mnie kiedyś i przyjdzie na czas. Chciałabym dożyć takiego momentu! Mniejsza o nich. Zjawili się tylko dwadzieścia minut po umówionej godzinie, ale byłam w stanie wybaczyć im to spóźnienie. Aga przekroczyła próg domu, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to jej zaokrąglony brzuch.
- Będę ciocią!- krzyknęłam uradowana i przytuliłam dziewczynę.- Braciszku, czemu się wczoraj nie pochwaliłeś?- szturchnęłam go.- Moje gratulacje, kochani.
Szczerze się cieszyłam. Michał miał już trzydzieści dwa lata, więc wypadało pomyśleć o dziecku. 
- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę- przyznali, a ja pokręciłam karcąco głową. 
Całe spotkanie przebiegło w dość miłej atmosferze. Wydawało mi się, że jak na moją rodzinkę, to nawet zbyt miłej. Najwidoczniej mój dobry humor spowodowany ciążą przyszłej bratowej udzielił się reszcie domowników. Po skończonym obiedzie Aga z Michałem poprosili mnie o rozmowę.
- Wiesz, że mieliśmy zaplanowany ślub?- pokiwałam głową. Wesele miało się odbyć za cztery miesiące.- Ciąża Agi trochę pokrzyżowała nam plany. Gdybyśmy wzięli ślub w tym terminie, byłaby w dziewiątym miesiącu, a nie chcemy ryzykować. Myśleliśmy, żeby przesunąć wszystko o kolejne cztery miesiące i wtedy w tym samym dniu, ochrzcilibyśmy małego.
- Dobry pomysł, ale co to ma wspólnego ze mną?- zapytałam, zupełnie nie rozumiejąc sensu tej rozmowy.
- Chcemy, żebyś była naszym świadkiem i matką chrzestną dla małego. Zgadzasz się?
- Też pytania zadajecie. Pewnie, że się zgadzam!- uśmiechnęłam się do nich promiennie i razem wróciliśmy do reszty.
Tego dnia nie działo się już nic szczególnego. Wieczorem wymknęłam się z domu przez taras i poszłam w moje ulubione miejsce do rozmyślań. Jak wiadomo, Sopot leży nad morzem. A to, co nie do końca oczywiste- mój rodzinny dom znajdował się zaledwie pięć minut od plaży. 
Wystarczyło przejść kilkaset metrów chodnikiem. Za długo tam nie siedziałam. Jak to ja, zapomniałam, żeby założyć na siebie coś cieplejszego albo chociaż zabrać koc i cóż, bardzo szybko zrobiło mi się zimno. Zanim opuściłam plażę, obiecałam sobie, że w tym roku przyjadę  do domu latem. Dawno nie zdarzyło mi się kilkudniowe lenistwo, kiedy tylko wylegiwałabym się w ogrodzie albo na plaży i łapała promienie słoneczne. Postanowione- w tym roku przyjeżdżam się opalać. 
Następnego dnia zaraz po śniadaniu tata odwiózł mnie na dworzec i zapakowałam się w pociąg do Torunia. Niestety połączenie było raz dziennie, a na uczelni trzeba się jutro stawić, więc nie mogłam sobie pozwolić na dłuższy pobyt w domu. 
Przeskoczę od razu do kolejnych ważniejszych wydarzeń, bo szkoda czasu na opowiadanie o podróży czy studiach, które niemal codziennie wyglądały tak samo.
Trzy tygodnie monotonnego życia. Uczelnia, próby z panią Grażyną, mieszkanie. Jedyną odskocznią były weekendy, kiedy razem z Julą i innymi znajomymi chodziliśmy na imprezy, ale i to zaczynało być uciążliwe. Teraz myślę, że może odnosiłam się tak do wszystkiego, bo czekałam na początek przygotowań do bitwy i denerwowała mnie niezmienna rzeczywistość. 
W końcu nadszedł dzień, kiedy dostałam informacje o programie. Pewnego pięknego popołudnia (dokładnie w dzień kobiet) zadzwonił do mnie przemiły pan z programu i powiedział, że mam stawić się piętnastego marca, czyli za tydzień w studiu w Warszawie. Niewiele brakowało, a zaczęłabym skakać z radości po zakończonej rozmowie. No dobra, zaczęłam, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. 
Akurat miałam czas na załatwienie wszystkich formalności z uczelnią i mogłam z czystym sumieniem udać się na podbój stolicy. Póki co- sama, ale Jula obiecała przyjechać w dzień bitwy. Grunt to dobre wsparcie. 
Tak jak w przypadku przesłuchań, postanowiłam pojechać do Warszawy dzień wcześniej, więc czternastego marca Jula odprowadziła mnie na dworzec.
- Zadzwoń, jak dojedziesz. Daj znać jutro, jak poznasz przeciwnika i w ogóle zdawaj mi najlepiej relacje live z prób- zaśmiałam się słysząc słowa blondynki.
- Wszystko będziesz wiedziała- obiecałam i przytuliłam dziewczynę.- Do zobaczenia za tydzień- po pożegnaniu z przyjaciółką wsiadłam do pociągu i już po chwili jechałam po nowe doświadczenia. 
Dla własnego bezpieczeństwa, żeby się nie zgubić, po przyjeździe zameldowałam się w tym samym hotelu, co ostatnio. Nie wiedziałam nic o ewentualnym noclegu wszystkich uczestników, więc pozostało mi czekać do następnego dnia. 
Po podróży nie pozostało mi nic innego jak położyć się spać, żeby zebrać siły na kolejny dzień. 
Obudziłam się rano i zdałam sobie sprawę, że mamy piętnasty marca, czyli dzień, w którym zaczynam przygotowania do bitwy. „Wstawaj, leniu. Za półtorej godziny mamy być w studiu”- odezwała się mała Majka. „Cześć, upierdliwa małpo. Miło cię słyszeć od rana”- byłam w tak dobrym humorze, że dzisiaj nawet jej uwagi nie były w stanie tego zepsuć. Wyszłam spod ciepłej kołdry i pełna energii poszłam do łazienki. Dzień rozpoczęłam od orzeźwiającego prysznica, potem przyszła pora na umycie zębów i zrobienie makijażu. Najtrudniejsze, czyli wybór ubrania zostawiłam na koniec. Musiałam wyrzucić wszystko z walizki, nie byłabym sobą, gdyby było inaczej. Ostatecznie zdecydowałam się na zestaw, który prezentował się następująco.
Ubrana jeszcze raz spojrzałam w duże lustro, które znajdowało się na drzwiach szafy. „Dobrze wyglądasz”- pochwaliło mnie moje alter ego. „Dzięki”. Zadowolona opuściłam pokój i zjechawszy windą na dół, wyszłam z hotelu. Po przyjeździe zdążyłam zauważyć, że niedaleko znajduje się sklep spożywczy i tam postanowiłam udać się po coś do jedzenia. 
Po zaopatrzeniu się w butelkę wody i pokaźnych rozmiarów drożdżówkę z serem, zadzwoniłam po taksówkę. W trakcie oczekiwania na pojazd pochłonęłam moje śniadanie. 
Tego dnia nic nie było w stanie zepsuć mi humoru. Nawet przeraźliwie długie korki ciągnące się ulicami Warszawy. 
Kiedy w końcu udało mi się dostać do studia, zniecierpliwiona czym prędzej weszłam do środka. Przy drzwiach jakaś kobieta od razu powiedziała mi, gdzie mam iść. Kierując się jej wskazówkami, po chwili dotarłam pod drzwi jednego z pomieszczeń. Przypomniałam sobie, że w telewizji uczestnicy najpierw poznawali rywala, a dopiero potem dołączali do nich trenerzy, więc ciekawa, kto może być w środku, nacisnęłam klamkę. Weszłam dalej i ku mojemu zdziwieniu siedział tam Tomson. Trochę zawiedziona przywitałam się z mężczyzną i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu.
- Nie wydajesz się specjalnie uszczęśliwiona moim widokiem- stwierdził przyglądając mi się uważnie.
- Myślałam, że będzie tu osoba, z którą przyjdzie mi się zmierzyć.
-  Jeszcze nie. Z nim... albo nią rozmawia teraz Baron. Jak nastawienie?
- Teraz czuję jedynie ciekawość, kto to może być. Na rozmowy o nastawieniu, przyjdzie czas później, jak poznam przeciwnika- dopiero teraz zauważyłam kamerę, która nagrywała wszystko co mówiłam. „Ogarnij myśli, bo mnie jakaś zaatakuje zaraz! Przyzwyczajaj się do kamer”- po tej uwadze jakbym zapomniała, że jestem nagrywana. Przynajmniej tak mi się wydawało. Starałam się o tym nie myśleć.
- A kogo byś wolała, mężczyznę czy kobietę?- dobre pytanie, trenerze.
- Płeć nie ma znaczenia, ale chciałabym kogoś o podobnym guście muzycznym. Myślę, że byłoby nam się łatwiej dogadać- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Wystarczy ktoś z rockową duszą. 
- W takim razie nie zawiedziesz się. Za tymi drzwiami- wskazał ręką za siebie- czeka już twój przeciwnik. Zapraszam- kiwnęłam głową na znak podziękowania i podeszłam do wskazanych drzwi. Przeszłam przez nie i weszłam w głąb pomieszczenia. 
Nie wierzyłam, jak zobaczyłam, kto tam jest. Chłopak, którego widziałam w poczekalni na przesłuchaniach. Ten, który wyglądał jak rasowy rockman i podśpiewywał sobie „Wherever you will go.” Lepiej chyba nie mogłam trafić. Podeszłam do niego, uśmiechając się i wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Maja- przedstawiłam się.
- Piotr. Ciebie się tu nie spodziewałem- przyznał.- Ale cieszę się, że to ty- jakby dla potwierdzenia swoich słów, po prostu mnie przytulił. Coś czuję, że się dogadamy.
- Widzę, że już się poznaliście- usłyszałam głos Alka, który razem z Tomkiem wszedł właśnie do sali.- Zaskoczeni takim zestawieniem?
- Trochę- odezwałam się za naszą dwójkę, a Piotrek pokiwał głową na znak zgody. 
- Zdecydowaliśmy się dobrać was razem, ponieważ macie podobny gust muzyczny- zaczął Tomson.
- Mocne głosy...- kontynuował za niego drugi z trenerów.
- Charyzmę...
- I potraficie wyrażać emocje w swoich wykonaniach...
- Dlatego mamy dla was bardzo emocjonalny duet...
- A jest to Avril Lavigne i Chad Kroeger w piosence...
- „Let me go”- zakończyli wspólnie. Po usłyszeniu tytułu spojrzeliśmy na siebie z Piotrkiem przerażonym wzrokiem. Piosenkę słyszałam wielokrotnie, ale nigdy nie próbowałam jej śpiewać. Avril nie da się zaśpiewać. To jest jedna z tych artystek, za której piosenki się nie zabiera. Ciężkie zadanie. 
- Zadowoleni?- zwrócił się do nas Baron.
- Zawsze mogło być gorzej- tym razem odpowiedział Piotrek. 
- Wierzymy, że dacie sobie radę. Zostawiamy was i wrócimy później, zobaczyć co udało wam się przygotować- pożegnali się z nami i wyszli. Tak po prostu, bez żadnych wskazówek. 
Muszę przyznać, że chłopcy rzucili nam nie lada wyzwanie, ale przecież nie powiemy, że się nie zgadzamy. Pozostało nam zabrać się do pracy, a o tym, jak mijały nam przygotowania, usłyszycie następnym razem. 

~*~
Witam kochane czytelniczki!
Oddaję w Wasze ręce czwórkę ; ) 
Spodziewałyście się takiego zestawienia?
Decyzja należy do Was: mam trzymać się prawdziwej obsady programu (uczestników), czy wymyślić każdego? (Bo wiadomo, że z czasem pojawi się więcej osób.)
Zdecydowałam się dodać Julę do bohaterów, ponieważ jednak dużo jej tu będzie i chyba łatwiej się czyta, jak ma się obraz danego bohatera lub w tym przypadku- bohaterki. Do zapoznania z jej sylwetką zapraszam do zakładki "Oni" ;)
Do napisania!

Czytasz?= Komentuj ; )

8 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że będzie to Piotrek. Przeczucie mi to podpowiadało. :)
    Bardzo trudna piosenka do zaśpiewania, no ale jak nie ona to kto? :D
    Jestem pewna, że ktoś zostanie skradziony, bo bez powodu nie umieszczałabyś tutaj Piotrka, więc ciekawie się zapowiada, próby oczywiście tez :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny :D
    No i ta muza :D
    Avril to rzeczywiście trudny wokal ale w Jej piosenkach fajne jest to, że nikt nie zaśpiewa tego tak samo więc ludzie mogą pokazywać właśnie siebie a nie kolejną kopię jak to zazwyczaj bywa w wypadku Amy Winehouse, gdzie każda chce brzmieć jak Ona. Dlatego wybór jak najbardziej trafny :D
    A co do postaci, to chętnie poznam Twoją kreację nowych charakterów. ;)
    Buziole :*
    P.S.: A teraz pisz w końcu ta prezentację na polski! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *o*
    Czekam na kolejny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awhawghj Avrilka jest super, a Nickelback jeszcze lepsi, więc jest moc! Piotr, Piotr, wiedziałam, że ten chłopak jeszcze coś zmąci tutaj, czekam tylko co :3 a Tomeczek taki wydaje mi się oschły tutaj, myślałam w sumie, że to Baron będzie z nią rozmawiał, ale szczegół.. Pisz, pisz, bo nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji :3 pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To ten ? ... Ta dobra dusza tego opowiadania , tak ?:D
    Dobrze myślę?
    Przekonuję się... czytam ... dedukuje co by to stworzyć , aby ten komentarz był składny ..ale widzisz nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli...
    Co do rozdziału chyba coraz bardziej lubię tą główną bohaterkę ... mimo programu i tego całego show pozostaje sobą... i chyba tak będzie do końca...
    Czekam na kolejne odsłony Twojej twórczości.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś tak myślałam, że Maja jeszcze nie raz spotka się z Piotrkiem i trafiłam! Tylko, że będą musieli ze sobą walczyć o miejsce w dalszej części programu. Nie powiem, z tego może wyjść naprawdę ciekawy duet, bo jeszcze taka piosenka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to opko:) Bardzo lubię chłopaków z Afromentalu. Czekam na kolejny:)
    ps. Zapraszam do siebie http://mirisblogus.blogspot.com/
    http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej... Piszesz "czytelniczki", co ty nie wiesz, że masz też czzytelników? Nie no, spoko nie focham się :)
    ~ Leśny ;)

    OdpowiedzUsuń