wtorek, 6 maja 2014

3. „Traktowałam go jak drugiego ojca i wiedziałam, że ciężko będzie mi się z nim rozstać.”

Wracam do Was z kolejną częścią historii i mam nadzieję, że jesteście jej ciekawi. 
W piątek po zajęciach pojechałam do mieszkania po spakowane wcześniej rzeczy. Zabrawszy torbę ruszyłam na dworzec PKP. Tylko bratu powiedziałam, że przyjeżdżam. Rodzicom i Mari chciałam zrobić niespodziankę. Właściwie, to nikomu bym nie mówiła, ale ktoś musiał mnie odebrać z dworca.
Kupiłam bilet i poszłam w stronę peronu, gdzie czekał już pociąg. Udało mi się znaleźć wolny przedział, więc wtargałam swoje rzeczy do środka i rozsiadłam się wygodnie na czas podróży. Zapowiadały się ekscytujące trzy godziny. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam piosenki z ostatniej płyty Avenged Sevenfold. Na pierwszy ogień poszła oczywiście moja ulubiona: „Hail to he king”. Z torebki wyciągnęłam najnowszy numer „Charakterów” i zagłębiłam się w lekturze. 
Do Sopotu dotarłam około dwudziestej. Michał odebrał mnie z dworca i zawiózł do rodziców.
- Maja!- wykrzyknęła uradowana rodzicielka i mocno mnie przytuliła, kiedy przekroczyłam próg domu. 
- Cześć mamo- odwzajemniłam uścisk, ale bardzo szybko się z niego uwolniłam, bo w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Marietta.- Hello siostrzyczko!- porwałam ją w ramiona i zaraz musiałam wypuścić, bo z salonu wyszedł tata. 
- Cześć, córeczko- pocałował mnie w czoło. Dopiero sobie uświadomiłam, jak bardzo mi ich wszystkich brakowało. Zaniosłam rzeczy do swojego pokoju. W niczym nie przypominał tego toruńskiego. Tutaj ściany pomalowane miałam na tak zwaną kawę z mlekiem. Na panelach rozciągał się pluszowy dywan w podobnym kolorze. Łóżko z kilkoma poduszkami i wielkim misiem, którego dostałam chyba na szóste urodziny od chrzestnego. Wtedy maskotka była mojego prawie mojego wzrostu, a teraz sięgała mi ledwie do pasa. Nad łóżkiem wisiało zdjęcie, właściwie plakat zrobiony z mojego zdjęcia z jednego z występów sprzed kilku lat. Nie pamiętam co, ani gdzie śpiewałam, zbyt dużo działo się w moim życiu od tamtej pory. Po moim wyjeździe szafę z mojego pokoju przenieśli do Młodej, a w jej miejsce wstawili ogromny fotel, który mógł czynić pomieszczenie zagraconym, ale lubiłam go. Pod oknem stało biurko, a na nim komputer. Pomyślałam, że uruchomię go potem i pooglądam zdjęcia z liceum. Wychodząc z pokoju, w drzwiach jeszcze raz spojrzałam na wnętrze lokum i uśmiechnęłam się, przypominając sobie lata spędzone tutaj. 
Zeszłam z powrotem do salonu, gdzie siedzieli pozostali członkowie rodziny. Usiadłam na podłodze twarzą do wszystkich i czekałam na pytania, których zawsze było tak samo dużo. Standardowo zaczął tata:
- Jak na uczelni?- Och, naprawdę? Czy on nie potrafił zapytać o nic innego?
- Dobrze. Wszystko pozaliczałam w pierwszym terminie, a ten semestr dopiero się zaczął- opowiedziałabym im o zajęciach, bo były naprawdę ciekawe, ale ich interesował tylko indeks. Kolejne pytanie wypłynęło od mamy:
- Radzicie sobie z mieszkaniem?
- Razem z rodzicami Julki przelewacie nam tyle, że ze spokojem wystarcza na utrzymanie- naprawdę nie wiedziałam, o co się tak martwiła.
- Wy tylko o studia i pieniądze- wtrącił zirytowany Michał.- Majka, powiedz lepiej jak wrażenia po przesłuchaniu- powtórzyłam im to, co parę dni temu powiedziałam pani Grażynie. Największe zainteresowanie wykazywało moje rodzeństwo. Rodzice niby słuchali, ale nie wydawali się specjalnie zachwyceni faktem, że zdecydowałam się na udział w programie.
- Maja...- zaczęła najmłodsza w gronie przeciągając samogłoski.- A załatwisz mi miejsce na widowni? Chociaż na bitwy. Proszę- skończyła błagalnym tonem. Zaśmiałam się widząc przy tym jej wzrok.
- Jasne.
Rodzinne rozmowy zajęły nam większą część wieczoru. Rozeszliśmy się dopiero, gdy Michał powiedział, że jedzie do siebie. Mieszkał parę ulic dalej razem ze swoją narzeczoną, Agnieszką. Wcześniej nawrzucałam bratu, że jej nie przyprowadził, ale mama uspokoiła moje nerwy jednym zdaniem:
- Jutro mamy rodzinny obiad- dałam spokój, bo byłam pewna, że przyszła bratowa na pewno się pojawi. 
Po wyjściu Michała poszłam z powrotem na górę. Wykąpałam się i skryłam w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku z gitarą na kolanach i zaczęłam machinalnie przesuwać palcami po strunach, bez konkretnej melodii. Myślami wróciłam do przesłuchania. Dopiero teraz miałam szansę na dokładną analizę  wydarzeń. Zdenerwowanie, które towarzyszyło mi na scenie, po tych kilku dniach wydawało się mało istotne. Przypomniałam sobie opinie trenerów i zaczęłam zastanawiać się, jak będzie wyglądała moja współpraca z Afromental. Właściwie dlaczego ich wybrałam? „Są cholernie przystojni”- odpowiedział mi głos w głowie. „To nic nie znaczy”- uciszyłam intruza i starałam się wyłączyć na złośliwości małej Majki. Fakt, byli przystojni, ale na pewno nie tym kierowałam się przy wyborze. Byli najbardziej pozytywni ze wszystkich i było ich dwóch. Jeden człowiek mógłby nie zapanować nad moją żywiołową naturą. Czułam, że wspierają swoich uczestników jak tylko mogą. Jakby na potwierdzenie tych słów podświadomość podsunęła mi wspomnienie przytulającego mnie Barona. Ten gest był... miły. Poza tym przez ten moment bliskości uleciał ze mnie cały stres. To dziwne, że czułam się bezpiecznie w ramionach kogoś, kto był dla mnie zupełnie obcy. Dziwne, ale przyjemne. „Tylko się nie zakochaj”- westchnęłam zirytowana na dźwięk w głowie. „Czy mogłabyś się chociaż raz powstrzymać przed komentowaniem moich myśli? Wkurzasz mnie”- to zaczynało być naprawdę denerwujące. Lubiłam się z nią sprzeczać, ale halo, wszystko ma swoje granice. Wewnętrzną kłótnię przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę- udzieliłam gościowi przyzwolenia i do pomieszczenia weszła Mari.- Co jest dzieciaku?- jak na starszą siostrę przystało, musiałam ją czasem trochę podręczyć. Młoda była moją wersją mini. Ten sam kolor włosów, te same roześmiane, zielone oczy otoczone długimi rzęsami. Delikatnie wystający podbródek i pełne usta. Choćbym chciała, nie miałam szans na wyparcie się siostry.
Przesunęłam się na łóżku, robiąc jej miejsce i odłożyłam gitarę. Marietta usiadła koło mnie, wzięła leżącego obok jaśka i bawiła się rogiem poduszki. Nigdy nie była taka milcząca, coś musiało się stać. 
- Widzę, że zapowiada się poważna rozmowa, co się dzieje?- wpatrywałam się w siostrę wyczekująco.
- Chodzi o rodziców. Zaczęli mnie kontrolować na każdym kroku. Nie traktowali mnie tak nawet jak nie byłam jeszcze pełnoletnia. Mam godzinę policyjną, zawsze muszę mówić, gdzie i z kim wychodzę. A najgorsze jest to, że nie pozwolili mi wyjechać na studia- spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Starsi do wyluzowanych nie należeli, ale nigdy nie kazali nam się spowiadać, a już na pewno nie zabraniali nam wyjazdu na studia. Pamiętam, że Michała chcieli nawet wysłać do Warszawy, ale ostatecznie skończył prawo w Gdańsku.- No nie rób takich oczu. Skutecznie wybili mi z głowy pomysł studiowania gdzie indziej. W dodatku wręcz popchnęli mnie na medycynę- no tak, ze mną im się nie udało, to próbowali z nią.- Traktują mnie jak dziecko.
- Martwią się o ciebie- nie wiedziałam, czemu broniłam rodziców.- Nie miej im tego za złe. Jesteś najmłodsza, będą robić wszystko, żebyś została w domu jak najdłużej. Nie chcą zostać sami.
- To ich nie usprawiedliwia.
- Hej, ja wcale nie chcę ich usprawiedliwiać. Próbuję ci tylko wytłumaczyć, dlaczego się tak zachowują- Młoda siedziała ze wzrokiem utkwionym w jaśku.- Czemu wcześniej nic mi nie powiedziałaś?
- Byłaś tak zajęta przygotowaniami do programu, że nie chciałam zawracać ci głowy- fakt, przez to wszystko trochę zaniedbałam siostrę. Nie dzwoniłyśmy do siebie tak często jak kiedyś, a jeśli już, to rozmowy ograniczały się do minimum.
- A Michał?
- Odkąd mieszka z Agnieszką, rzadko bywa w domu. Zdziwiłam się dzisiaj, że tyle z nami siedział. Zwykle wpada na chwilę i tyle go widzimy. Poza tym, jest tak podekscytowany otwarciem swojej kancelarii, że nic do niego nie dociera- racja, o niczym innym nie mówił.
- Chcesz, żebym porozmawiała z rodzicami?- Mari spojrzała na mnie i pokiwała głową.- Chodź tu- wyciągnęłam ręce do siostry i mocno do siebie przytuliłam. 
Rozmawiałyśmy jeszcze o tym wszystkim, na co przez ostatnie miesiące nie miałyśmy czasu. W końcu obydwie zasnęłyśmy. Zawsze tak robiłyśmy jak byłyśmy małe. Mimo, że każda miała własny pokój, przychodziłyśmy do siebie na zmianę, obowiązkowo z ulubionym misiem i zasypiałyśmy razem. 
Rano postanowiłam spełnić prośbę siostry i po śniadaniu zaczęłam rozmowę z rodzicami. 
- I co?- Mari dopadła mnie jak tylko wróciłam na górę.
- Jedyne, co udało mi się wynegocjować to twoje przeniesienie do Torunia. Będziesz mieszkać ze mną i Julką.
- Jedyne? Majka, jesteś wielka!- Młoda przytuliła mnie w sposób znacznie ograniczający oddychanie.
- Dusisz mnie, mały głupku- poczochrałam jej włosy, co sprawiło, że natychmiast się ode mnie odsunęła. 
- Jak to zrobiłaś?
- Siła perswazji- wyjaśniłam, poruszając brwiami i obydwie się zaśmiałyśmy.- Jedziesz ze mną do wujka?- Zmieniłam temat, szykując się do wyjścia. 
- Teraz?
- Chcę wrócić przed obiadem. Jak jedziesz, to bądź na dole za dziesięć minut. 
Wujek leżał w szpitalu po operacji usunięcia płuc. Miesiąc temu wykryli mu raka i musieli szybko działać. Chciałam go odwiedzić, bo nie wiedziałam, kiedy znowu będę w domu, a nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie zdążyła się z nim spotkać, zanim... 
Brat mojego taty (jedyny brat) był najmłodszy spośród szóstki rodzeństwa. Skończył dopiero pięćdziesiąt lat i to jemu przyszło się zmierzyć z chorobą. Czasami przyłapywałam się na myśleniu, dlaczego jego to dopadło, a nie którąś z okropnych sióstr taty. Wujek Bogdan był moim chrzestnym, więc może też dlatego byłam z nim tak silnie związana. Był najbardziej pozytywną osobą w rodzinie. Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby go zabraknąć. Że jego żarty nie ożywiałyby nudnych uroczystości rodzinnych. Traktowałam go jak drugiego ojca i wiedziałam, że ciężko będzie mi się z nim rozstać. 
 - Tato, mogę samochód?- zapytałam, gdy zeszłam na dół gotowa do wyjścia.
- Dokumenty w marynarce, a kluczyki wiszą tam, gdzie zawsze.
- Dzięki- zabrałam Młodą i razem opuściłyśmy dom. W drodze zadzwoniłyśmy do wujka, żeby zapytać, czy czegoś nie potrzebuje. Poprosił jedynie o wodę, więc zatrzymałyśmy się przy supermarkecie i po zakupie pojechałyśmy dalej. 
- Moje ulubione bratanice- mężczyzna uśmiechnął się na nasz widok, kiedy przekroczyłyśmy próg sali szpitalnej. Podeszłyśmy do łóżka z dwóch stron i jednocześnie pocałowałyśmy wujka w policzki.
- Twoje jedyne bratanice- przypomniałam mu, za co dostałam sójkę w bok.
- Niech mnie, własna chrześnica będzie mnie upominać?
Spędziłyśmy w szpitalu prawie dwie godziny. Sama pewnie posiedziałabym dłużej, ale Młoda uparła się, żeby wracać, bo nie zdążymy na obiad. Obiecałam wujkowi, że odwiedzę go następnym razem. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mogłabym nie zdążyć. 
O tym, co działo się podczas rodzinnego obiadu, opowiem Wam przy następnej okazji. Kiedy? Mam nadzieję, że jak najszybciej.
~*~
Witajcie! ;D
Musiałam wyluzować po pierwszych (i najgorszych) maturach, więc łapcie trójkę ;D Polski i matematyka z głowy, teraz pójdzie już z górki ;)
Kolejny tak w okolicach weekendu. Wszystko zależy od tego jak ogarnę się z moją pracą na ustny polski.
Do następnego! ;)
Ann, rozdział dla Ciebie, bo gdyby nie Ty, to tej historii pewnie by nie było. Dziękuję ;)
Czytasz?= Komentuj

10 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Bardzo szybko i miło mi się go czytało. Nie będę pisała dzisiaj jakiegoś wywodu, bo po prostu brak humoru nie pozwala złożyć porządnych zdań. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm to mile widziec/czytac Twoja kolejna historie. Ciesze sie ze sie rozwijasz :)
    Bardzo latwo czyta sie Twoje opowiadania, wiec ten rozdzial to byla sama przyjemnosc.
    Trzymam kciuki za Ciebie na maturach i przy okazji czekam na kolejny rozdzial!
    Pozdrawiam :)
    Wiesz kto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Bardzo rodzinny :)
    Trafiłaś mnie wiesz? Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
    Wiem co czuje bohaterka, bo sama mam wujka - brata taty, który jest dla mnie i mojego rodzeństwa jak drugi ojciec. Zwłaszcza, że mój tato pracuje i mieszka w Austrii już dobre 8 lat. Zawsze jest dla nas, a że nie ma własnych dzieci to Nas traktuje jak swoje. Dlatego tak poruszył mnie ten rozdział. Dziękuję Ci za Niego. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażasz sobie jak wielki uśmiech wywołał u mnie ten komentarz. ;)
      Na wszystkie sposoby próbowałam wysłać do Ciebie maila, bo podobno można, nawet jak nie ma się adresu, ale mi kurde nie wyszło. -,-

      Usuń
    2. a mi się coś podziało z tym czymś zwanym Hangout. Widzę wiadomość od Ciebie ale ja odpowiedzieć nie mogę :(
      Pisz tutaj: lizbonka92@gmail.com
      ;)

      Usuń
  4. Jak zwykle mega! ;))
    Czekam na kolejną część opowiadania ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Majka to taka super siostra, też chcę taką, zamienie za starszego brata :3 i bardzo podoba mi się to imię Marietta. Majka i Marietta bardzo dobrze mi się kojarzy, gdyby moja młodsza sis była taka, ahh... To zdanie "Tylko się nie zakochaj" jakbym widziała siebie, tylko niestety to nie działa... Czekam na moment, w ktorymw na scenew wkroczą chłopaki i w reszcie na bitwę :3 powodzenia na maturach! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny, nie moge sie doczekac, bardzo fajnie piszeszz :)
    pozdrawiam i powodzenia na maturze :)
    dzieki za info :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej jaka sielanka :) Taki milusi rozdzialik :D
    Czekam na więcej przygód dziewczyny w Voice :)
    Buziaki :*


    http://let---it---go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No to wspólne mieszkanie Majki, jej przyjaciółki i siostry :) Nie mogę doczekać się momentu, kiedy ponownie wróci do The Voice na bitwy, no i kiedy znów pojawią się chłopaki z Afromental! :D

    OdpowiedzUsuń