poniedziałek, 12 maja 2014

5. „...każdy słuchacz jest człowiekiem i odczuwa emocje.”

Z Piotrkiem naprawdę szło się dogadać, nawet lepiej, niż przypuszczałam. W ogóle byliśmy całkowicie przekonani, że przygotowania świetnie nam idą. Do czasu aż pojawili się trenerzy i uświadomili nam, że idziemy ze wszystkim w złym kierunku. No ale zacznijmy od początku...
Zanim zaczęliśmy cokolwiek kombinować z piosenką, trzeba było poznać przeciwnika. Na przekazanych nam wcześniej tabletach, o których zapomniałam wspomnieć, odtworzyliśmy nagrania z przesłuchań. Że Karwowski jest świetny, wiedziałam już wcześniej, ale ten filmik całkowicie powalił mnie na łopatki. Skąd on wydobywał takie dźwięki, to ja nie wiem.
- Mistrzostwo- pochwaliłam go po zobaczeniu całości.
- Dziękuję- uśmiechnął się i wziął do ręki urządzenie.- A teraz zobaczmy, jak tobie poszło- włączył wideo z mojego występu. Przyznam nieskromnie, że było nieźle. Nie słyszałam tego wcześniej, ale zdecydowanie miałam powody do zadowolenia. Cały czas bacznie obserwowałam mojego towarzysza, ale jak na złość, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po obejrzeniu występu odłożył tablet na stół i spojrzał na mnie. 
- Łatwo to z tobą nie będzie- przyznał w końcu z wyczuwalną nutą uznania w głosie.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo- chyba zaczynało mi się włączać bojowe nastawienie. Ale wyłączyło się równie szybko. Już przy podziale tekstu zauważyłam, że brunet to swój człowiek. Chciałam zachować oryginalny podział, tak byłoby najlepiej i już otworzyłam usta, żeby podzielić się z nim swoim pomysłem, ale mnie ubiegł.
- Proponuję podzielić się tak jak w oryginale. Czyli każdy dostaje po jednej zwrotce, refreny wspólne, a dalej możemy na zmianę. Zgadzasz się?- przysięgam, że ten człowiek czyta mi w myślach.
- Chciałam to samo powiedzieć, więc się zgadzam- chociaż jedną kwestię mieliśmy z głowy. 
Po kilkukrotnym przesłuchaniu oryginału, przyszedł czas na spróbowanie swoich sił. Włączyliśmy sam podkład i jak nadszedł moment wejścia w pierwszą zwrotkę, to stchórzyłam. Otworzyłam usta, żeby zacząć śpiewać, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. „Koleżanko, nie rób jaj. No jak ty się zachowujesz? To już nie czas na publiczne zawstydzenia. Włączaj od początku i dajesz, maleńka.”
- Nie ma powodu do stresu, próbuj jeszcze raz- usłyszałam pocieszający głos mojego rywala i odwaga jakby mi wróciła. Za radą Piotrka i małej Majki włączyłam muzykę jeszcze raz i tym razem udało mi się zacząć w odpowiedniej chwili. Do refrenu musiałam śpiewać sama, co wcale nie dodawało mi pewności siebie. „Jak ty teraz się tak denerwujesz, to co będzie przy trenerach? A w studiu?!” Moja podświadomość ma rację, muszę się wziąć w garść...
Pierwsze kilka razy było najgorsze, ale ostatecznie uznaliśmy, że jest w porządku. A potem pojawili się Tomek z Alkiem.
- Jak załatwiliście sprawę z tekstem?- podsunęłam Tomsonowi kartkę, gdzie zaznaczyliśmy podział. Mężczyzna pokiwał głową.- To posłuchajmy, co udało wam się przygotować- uśmiechnął się zachęcająco i włączył podkład. Zrobiliśmy wszystko dokładnie tak, jak wcześniej. Muzycy wysłuchali nas cierpliwie i dopiero po tym wyrazili swoje opinie.
- Mnie osobiście rozczarowaliście- zaczął Baron.- Avril i Chad są bardzo charakterystycznymi artystami. Nie da się zaśpiewać ich numerów tak samo, a wy za wszelką cenę staracie się zrobić to nuta w nutę z oryginałem. Kochani, nie na tym rzecz polega. 
- Chcieliśmy, żebyście przekazali emocje, ale nie je odtworzyli. W tej chwili to jest mało wiarygodne. Musicie się otworzyć- słuchając ich słów, kiwaliśmy głowami jak takie pieski do samochodu z ruchomymi szyjami.- Na dzisiaj wystarczy. Przemyślcie to, co wam powiedzieliśmy. Spotkamy się tutaj jutro i zaczniemy od początku. A teraz tak, Piotrek, idziesz ze mną, Maja zostajesz z Barusiem- po tych słowach Lach wyszedł z pomieszczenia z brunetem, a mi przystało zostać z Alkiem. 

Baron
Mogę wtrącić? Nie, żeby Majka opowiadała źle, ale chyba należy Wam się parę słów wyjaśnienia, jak to wyglądało z mojej perspektywy. 
Zasada naszych relacji z uczestnikami była prosta: nie dowiadujemy się więcej niż jest nam potrzebne. Oczywiście, pomagaliśmy im nawet poza programem, ale wszystkie kontakty były czysto zawodowe. Jasne, że się do nich przywiązywaliśmy, ale nikt nigdy nie odgrywał jakiejś większej roli w naszym życiu prywatnym. 
Wszystko szło pięknie dopóki nie pojawiła się ona. Żywiołowa brunetka o zielonych oczach. A jak już wybrała naszą drużynę, to postanowienie całkowicie szlag trafił. Maja Zalewska. Nie do końca potrafiłem nazwać emocje, jakie we mnie wzbudzała, ale jednego byłem pewien. Że muszę poznać ją dokładniej niż pozostałych. Pamiętacie jak ją przytuliłem na przesłuchaniach? Już wtedy jakiś impuls kazał mi się podnieść z fotela i do niej podejść, gdy zaczęła płakać. A moje wytłumaczenie, że nie mogę patrzeć na kobiece łzy? W jakimś stopniu prawda, ale musiałem się jakoś wytłumaczyć przed publicznością i kamerami. Przecież nie mogłem spoufalać się z uczestnikami na oczach milionów widzów. Chciałem wykroczyć poza relację trener- uczeń, ale kamery zdecydowanie nie sprzyjały realizacji takich planów. 
„Halo, ty masz Kasię!”- wydzierała się moja podświadomość. Owszem, miałem, ale ten związek to było już czyste przyzwyczajenie, może nawet rodzaj wygody. Moje uczucia do niej już dawno się wypaliły i tylko czekałem na pretekst, żeby to zakończyć, ale ona nadal grała idealną dziewczynę i nie miałem jej nic do zarzucenia. Właściwie, dla obserwatorów mogliśmy wydawać się bardzo szczęśliwi, z naciskiem na „wydawać”. Tyle o mnie, wróćmy do sytuacji...

Maja
Od początku czekałam tylko, kiedy się wtrąci, przecież on zawsze musi coś dopowiedzieć. Na czym to skończyłam? Już wiem, jak zostawili mnie z nim w jednym pomieszczeniu...
Kiedy zostaliśmy sami, znowu ogarnął mnie błogi spokój, jak wtedy na scenie. Znowu poczucie bezpieczeństwa, a przecież on tylko stał obok. Byłam zaskoczona własnymi emocjami. Chyba po raz pierwszy w życiu, nie potrafiłam wytłumaczyć odczuwanych przeze mnie uczuć. Co ten człowiek ma takiego w sobie?- zastanawiałam się, patrząc na mężczyznę.
- Jak wrażenia po pierwszym dniu?- muzyk przerwał wreszcie panującą ciszę.
- Przyznam, że jak rano usłyszałam tytuł piosenki, to zachwycona nie byłam, ale po pierwszych próbach i waszych uwagach, jestem mniej przerażona. Dogaduję się z Piotrkiem. Nie czuć między nami rywalizacji. Poprawiamy siebie nawzajem, pomagamy sobie- podzieliłam się przemyśleniami z dnia dzisiejszego. 
- Ten duch rywalizacji cały czas nad wami wisi, tylko na razie rzeczywiście możecie tego nie czuć. Jeśli chodzi o wasze opracowanie piosenki, gdybyśmy chcieli odtworzenia oryginału, to niewiele byłoby to poprawiania, ale tak jak powiedział Tomek, musicie się otworzyć. To, co robisz, musi płynąć prosto z serducha. Przeciętny widz nie jest wyedukowany muzycznie, nie wychwyci twoich błędów intonacyjnych. Ale każdy słuchacz jest człowiekiem i odczuwa emocje, dlatego zawsze staraj się je przekazywać w swoich wykonaniach. Nieważne, czy to będzie twoja piosenka czy cover- nagadał się, a ja co? Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Trafił do mnie swoimi słowami na tyle, że nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zdobyłam się jedynie na kiwnięcie głową i delikatny uśmiech.- Czy to znaczy, że zrozumiałaś?
- Zrozumiałam- potwierdziłam.
- I potwierdzisz to na jutrzejszej próbie- to już nie było pytanie, a wypowiedział to tak pewnym tonem, że nie sposób było się sprzeciwić. Mimo, że sama nie byłam do końca przekonana co słuszności tych słów.
- Postaram się- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
- Proszę?- pochylił się nieco w moją stronę.
- Tak, potwierdzę- odpowiedziałam, wiedząc, że nie uznał pierwszej reakcji.
- Tak lepiej- pochwalił mnie i obdarował przy tym tak powalającym uśmiechem, że musiałam oprzeć się o stół, bo nogi mi zmiękły. „Zachowujesz się jak nienormalna nastolatka. Kobieto, dorosła jesteś, WYLUZUJ!”- wprost idealny czas na jej uwagi. Musiałam się wziąć w garść, więc odwzajemniłam gest muzyka.- Jeszcze parę spraw organizacyjnych. Uczestnicy mają zapewniony nocleg. Do tego przeznaczona jest druga część studia, do której wejście jest z tyłu budynku. Jakbyś się przenosiła, daj nam wcześniej znać, to któryś z nas podjedzie i pokaże ci, co i jak. Jutrzejsza próba zaczyna się o jedenastej, a potem będzie spotkanie całej drużyny, ale o szczegółach jutro. Myślę, czy o czymś zapomniałem, ale chyba wszystko wiesz. Jakieś pytania?- tak, jedno: czemu przekazujesz mi tyle informacji na raz? 
- Żadnych- odpowiadając, przetwarzałam wszystko w głowie i starałam się zapamiętać. 
- W takim razie jesteś wolna i widzimy się jutro- wyciągnął do mnie ręce w ten sam sposób co na przesłuchaniu. Uśmiechnęłam się w duchu i przytuliłam do mężczyzny. Do błogiego spokoju, który ogarnął mnie na początku naszej rozmowy teraz doszła jeszcze fala ciepła zalewająca moje ciało. Pomyślałam, że mógłby mnie nie wypuszczać, tak przyjemnie było mi w jego ramionach. Niestety nie ma tak dobrze. Chociaż i tak wydawało mi się, że trzymał mnie trochę dłużej niż powinien. „Dalej, wychodzimy, bo zaczynasz świrować”- poganiał mnie głos w głowie. 
- Do zobaczenia- na odchodne posłałam mu ostatni uśmiech i ruszyłam do wyjścia. Opuściłam studio cały czas analizując w głowie słowa Barona. Miał rację, skubany. W każdym jednym słowie wypowiedzianym o emocjach. Moi sąsiedzi hotelowi będą mieli niezły koncert wieczorem. Nie miałam już mocy na przenoszenie się z rzeczami, więc postanowiłam, że zrobię to jutro. Poza tym, nie chciałam ciągnąć chłopaków specjalnie, żeby mnie pokierowali. 
Wyciągnęłam z torebki telefon z zamiarem wezwania taksówki, ale moją czynność przeszkodził mi znany już głos.
- Podwieźć cię?- spojrzałam w kierunku z którego doszło pytanie i co zobaczyłam? Kilka metrów ode mnie stał Piotrek przy motorze. Swoją drogą, niezłe maleństwo. 
- Jasne- schowałam urządzenie z powrotem i podeszłam do Karwowskiego. Okazało się, że mój przeciwnik zdążył się już „zadomowić” w studiu, bo pędem pobiegł po kask dla mnie. 
Na tym zakończę dzisiejszą opowieść. Myślałam, że dojdę do samej bitwy, ale do tego jeszcze daleko. Sądząc po tym, w jakim punkcie stoją nasze przygotowania. 
~*~
Hello!
Wracam do Was z piątym już rozdziałem. Chyba czas najwyższy zacząć działać na linii Maja- Baron, bo na razie niewiele się tam dzieje. Ale cierpliwości, moje drogie- wszystko w swoim czasie ;)
Jak Wam się podoba pomysł opowiadania z dwóch perspektyw? Z czasem pewnie "wejdę do głowy" też innym bohaterom, zobaczymy ;)

Muszę się do czegoś przyznać, momentami brakuje mi motywacji do tworzenia tej historii i co wtedy robię? Czytam Wasze komentarze, których niestety jest coraz mniej. Wam to zabiera minutę, a mi daje chęci do tworzenia kolejnych rozdziałów, więc nie oszczędzajcie swoich klawiatur, jestem pewna, że one Wam to wybaczą ;D
Do następnego! 


11 komentarzy:

  1. Wciągająca historia, zawsze jestem rak pochłonięta czytaniem, że gdy Majka mówi "na tym zakończe dzisiejszą opowieść" to taki smutek mnie ogarnia i myślę od razu: DAWAJ DZIEWCZYNO KOLEJNY, BO UMRĘ! Kocham The Voice.. z resztą bardzo lubię też Afromental i cieszę sie, że w końcu ktoś pisze o nich bardzo fajne ff. Nareszcie zacznie się coś dziać więcej u Majki i Barona, już ich shipuje wiesz :3 ale Piotr też pewnie bedzie miał swoje 5 minut, więc czekam na nie. I PROSZĘ O WIĘCEJ INGERENCJI TOMSONA, TAKI SYMPATYCZNY CHŁOPAK, A TU MI SIĘ WYDAJE TAKI NIE MIŁY. Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny i chęci do pisania, jak to zostawisz, to wiedz, że się zapłaczę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że kombinuję jak tu jakoś ocieplić postać Tomka i mi nie idzie ;p
      Nad tymi 5 minutami Piotra muszę się poważnie zastanowić, tutaj ktoś inny miał być od komplikowania życia bohaterom ;)

      Usuń
  2. Super rozdział jak zawsze czekam na kolejny:-)
    A o komentarze się nie martw bo nie każdemu chce się komentować tak jak mi

    OdpowiedzUsuń
  3. ALE TOMSONA MAŁO EJJJJ :C smuteczeg :C lubię Tomsona! I Barona też lubię, ale jakoś tak...hm...inaczej :d Gdybym na miejscu Mai miała wybierać życiowego partnera to jednak brałabym Tomsona, bo jest bliższy memu ideałowi = you know ;d blond włosy :D
    ale coś się w końcu zaczyna dziać, także czekam !! :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze świetny rozdział. :)
    Ten pomysł na "wtrącenia" Barona - genialny :D
    Postać Piotra bardzo pozytywna, podoba mi się niezmiernie :)
    Po drugie - Pisz dalej i nie załamuj się, bo są czytelniczki, które tylko czekają na Twój kolejny rozdział :*
    Czekam niecierpliwie na kolejny ;)
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, że jak zobaczyłam o czym jest to opowiadanie byłam w lekkim szoku, pozytywnym oczywiście :D
    Sposób przedstawienia całej historii bardzo mi się podoba, nie mówiąc już o wtrąceniu się Barona w tym odcinku - po prostu mistrzostwo ! :)
    Na pewno będę tu częściej zaglądać, ponieważ bardzo ciekawią mnie kolejne losy Majki ;)
    Pozdrawiam i oczywiście z niecierpliwością czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wtrącenie Barona mnie tak rozczuliło, że no normalnie rozpływam się do tej pory! Nie potrafię przez niego racjonalnie myśleć, to jest w tym wypadku niedopuszczalne, ponieważ nie potrafię napisać sensownego komentarza.
    Oni są po prostu dla siebie stworzeni. Dziękuję za uwagę. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno wielkie awwww.
    Szczerzyłam się do ekranu jak głupia, kiedy to czytałam :)
    Chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to!!!!!
    Czekam na następny
    http://because-i-am-other.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka, hejka :*
    rozdział cuuuuuuudowny xd
    Chyba czas najwyższy zacząć działać na linii Maja- Baron, bo na razie niewiele się tam dzieje. - jestem jak najbardziej za :) jupi! xd
    Jak Wam się podoba pomysł opowiadania z dwóch perspektyw? Z czasem pewnie "wejdę do głowy" też innym bohaterom, zobaczymy ;) - tak, tak, tak, mi się bardzo podoba,
    twoje opowiadanie jest... takie inne, nigdy czegoś takiego nie spotkałam, a ta inność mi się bardzo podoba! :)
    nie mogę się następnego, pisz szybciutko i wstawiaj :)
    pozdrawiam
    ~Doma :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wtrącenie Barona jak najbardziej na tak <3 No to zaczyna się coś dziać pomiędzy naszymi bohaterami! Niepokoi mnie tylko postać Piotra, że może coś zepsuć na linii Maja-Alek, eh.

    OdpowiedzUsuń