niedziela, 18 maja 2014

6. "...Coś mi tu śmierdzi. Jak dla mnie, to on coś kombinuje"

Coś długo mnie nie było, ale spokojnie, wracam do Was z kolejną częścią opowieści...
Rano, dzień po ostatnio opisywanych wydarzeniach, wymeldowałam się z hotelu i razem ze wszystkimi rzeczami przetransportowałam się do studia. Znaczy, taksówka mnie przetransportowała. Nie chciałam fatygować chłopaków, więc poprosiłam Piotrka, żeby wyszedł i pokazał mi wszystko. Musiałam zostawić walizkę w jego pokoju, bo niestety sama powinnam odebrać klucz od trenerów. Niekoniecznie miałam na to czas przed próbą, więc zdecydowałam, że dopiero później pozawracam im głowy. 
- Pokażemy im dzisiaj, że potrafimy wyrażać emocje, co?- usłyszałam pytanie Karwowskiego, gdy zbliżaliśmy się do sali prób. 
- Dwa razy nie musisz mi powtarzać- przeszliśmy przez duże drzwi i weszliśmy do środka. W pomieszczeniu siedzieli już nasi nauczyciele.- Cześć- uśmiechnęłam się do nich wesoło. Miałam zupełnie inne nastawienie niż poprzedniego dnia. Pozytywne, lepsze.  Piotr przywitał się podając każdemu z nich dłoń. 
- Gotowi?- Tomson spojrzał na nas z iskierkami w oczach i zatarł ręce. 
- Zawsze- odpowiedział brunet, co ja potwierdziłam kiwnięciem głowy.
- To zacznijmy od rozgrzewki- Baron usiadł przy paninie, a my stanęliśmy obok.- Sprawdzimy jak wasze przepony. Starajcie się ciągnąć czysty dźwięk jak najdłużej- świadoma, że nie „używam” przepony tak, jak trzeba spojrzałam przerażona na Piotrka, ale on tylko uśmiechnął się pocieszająco i kiwnął głową, że mam się nie denerwować. W zagrany dźwięk trafiłam, ale mój brak treningu oddechowego dał się we znaki bardzo szybko i zamilkłam słysząc, że zaczynałam fałszować. Niemal z otwartymi ustami patrzyłam na mojego przeciwnika, który ciągnął dźwięk chyba dwa razy dłużej i skończył, jak Tomson pokazał mu, że jest w porządku. 
- Majeczka, co tu się u ciebie dzieje?- zapytał.
- Moja nauczycielka nie zwracała na to uwagi, bardziej zależało jej na dykcji czy artykulacji- przyznałam przypominając sobie lekcje z panią Grażyną. 
-  Będzie trzeba coś z tym zrobić- zastanawiał się chwilę.- Dobra, na razie robimy próbę. Maja, przyjdziesz jeszcze raz o szesnastej. Godzinę przed spotkaniem całej grupy.
- Jasne- zgodziłam się.
Próba przebiegała zdecydowanie lepiej niż poprzednia. Tym razem dostawaliśmy bardziej techniczne uwagi. Do emocji przestali mieć zastrzeżenia. I bardzo dobrze, bo nie miałam pojęcia, jak mogłabym zrobić to lepiej. A Piotr? Powalał mnie każdym jednym dźwiękiem, jaki wydobywał się z jego ust. 
- Dzisiaj było zdecydowanie lepiej- odezwał się Alek po skończonej próbie.- Piotr, śpiewaj całe frazy, nie pojedyncze wyrazy. Maja, u ciebie problem z przeponą, ale to jest do wyćwiczenia. Pamiętajcie, że spotykamy się o siedemnastej przy tylnym wejściu, a ciebie- wskazał na mnie uśmiechając się- widzę tu godzinę wcześniej.
- Tak jest- przytaknęłam również z uśmiechem i szturchnęłam Piotrka na znak, że wychodzimy.- Zapomniałam zapytać się o klucz do pokoju- przypomniałam sobie za drzwiami i chciałam się wrócić.
- Zapytasz potem. Masz cztery godziny wolnego, ja pięć. Czas się zrelaksować- namawiał mnie Piotr.
- Zrelaksować mogę się w pokoju, SWOIM- podkreśliłam ostatnie słowo. 
- Chodź, nie marudź- pociągnął mnie za rękę. Co zrobiłam? Jako osoba pozbawiona asertywności oczywistym jest, że z nim poszłam.
Karwowski pochodził z Warszawy i poczuł się zobowiązany do pokazania mi miasta. Przez trzy godziny woził mnie motorem po stolicy, zatrzymując się w co ciekawszych miejscach. 
Zatrzymaliśmy się przy jakimś Fast foodzie i zaopatrzeni w kebaby wróciliśmy do studia. 
W pokoju przysiadłam na brzegu łóżka i rozwinęłam swój obiad. 
- Jak ja będę się tutaj tak żywić, to przybędzie mi jakieś dziesięć kilogramów zanim odpadnę- stwierdziłam patrząc na rozmiar posiłku. Na trzy razy bym się najadła. 
- Jak ja będę tak słuchał twojego marudzenia, to sam stanę się taki zrzędliwy zanim odpadnę- odpowiedział, za co oberwał poduszką.- Tak chcesz się bawić?- Wykorzystał moment, że odłożyłam jedzenie i zaczął mnie łaskotać. Jak zawsze w takich sytuacjach byłam bezsilna. 
- Nie! Przestań... Piotr, proszę, zostaw mnie- próbowałam się wyrwać. Złapał mnie za nadgarstki i pochylił nad moją sylwetką. Oddalając się od niego poczułam, że moje plecy dotykają pościeli. Mężczyzna cały czas trzymając mi ręce, przeniósł je nad głowę przez co znajdował się nade mną. Uśmiechnął się cwanie i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.
- I kto jest górą, Marudo?- wyszeptał mi do ucha. Serce mało mi nie wyskoczyło. 
- Ty, ale nóg mi nie trzymasz i tak się składa, że mogę cię obezwładnić jednym ruchem- zaśmiał się tak głośno, że chyba słyszeli go w kilku pokojach obok, ale wstał i od razu podał mi rękę. 
Po pochłonięciu niezdrowego obiadu, zebrałam się na spotkanie z trenerami, a wychodząc delikatnie zmierzwiłam rywalowi włosy.
- Znowu mam ci pokazać, kto tu rządzi?- podniósł na mnie wzrok.
- Obejdzie się- przelotnie cmoknęłam go w policzek i opuściłam pokój. 
Gdy tylko pojawiłam się w sali prób, Tomson od razu przeszedł do rzeczy:
- Zacznijmy od tego, że przepona przy wdechu idzie do przodu i w ogóle nie myśl o tym, że możesz wyglądać grubo. Wyobraź sobie, że jesteś stuletnią babcią i masz sto świeczek na torcie. Weź tak głęboki wdech jakbyś chciała je wszystkie zdmuchnąć- wykonałam polecenie.
- I zatrzymaj powietrze- wtrącił Baron i dotknął mojego brzucha, żeby sprawdzić prawidłowość wykonania. - A teraz wydech. Powoli, powoli. Tak dobrze- cały czas trzymał mi brzuch, kontrolując „schodzące” ze mnie powietrze. 
- Powtórz jeszcze trzy razy. Wdech, zatrzymaj i spokojny wydech- posłusznie powtarzałam ćwiczenie czując, że zaczyna mi się kręcić w głowie od tych głębokich wdechów. 
- A teraz dostałaś na swoje setne urodziny fajny prezent i jesteś tak zachwycona, że się zapowietrzasz- nie wiem, skąd Tomek brał pomysły na opisywanie ćwiczeń, ale nie sposób było się nie roześmiać. Oczywiście wykonywałam wszystko zgodnie z ich radami. Na koniec kazali mi zrobić to co rano na próbie. Ciągnąć dźwięk jak najdłużej. Już było lepiej. Niewiele, ale jednak. 
- Na dzisiaj koniec- zarządził Lach, patrząc na zegarek.- Jutro spotkamy się o tej samej godzinie. Próbę z Piotrem masz o dwunastej, a teraz zabieramy cię do wszystkich. Chodź- stanęli po moich dwóch stronach i podstawili mi ramiona. Chwyciłam obydwu i razem przeszliśmy w umówione miejsce, gdzie wszyscy już czekali. Piotr nawet pomyślał i wziął moje rzeczy z pokoju. No czy on nie jest kochany?
Po zamieszaniu, podczas którego każdy przedstawiał się wszystkim po kolei, trenerzy zakomunikowali nam, że idziemy na karaoke. No świetnie, panowie. 
- Powalczycie trochę ze strachem. Zgracie się i rozluźnicie. Wszystkim nam przyda się trochę rozrywki- wytłumaczyli swoją decyzję i całą drużyną opuściliśmy studio. 
Nasze zgrywanie się podczas tego karaoke wyglądało tak, że każdy trzymał się najbliżej swojego przeciwnika z bitwy. Tak też było w moim przypadku. Najwięcej czasu spędziłam z Piotrem. 
Nie mogę powiedzieć, że źle się bawiłam, bo ogólna atmosfera w grupie była naprawdę przyjemna. Jak zachowywali się Aleksander z Tomkiem? Jak na trenerów przystało, starali się poświęcić każdemu trochę czasu. Tomson nawet dał się wsadzić na scenę, a swoim wykonaniem „Pół na pół” Natalii Kukulskiej wywołał u wszystkich niekontrolowane ataki śmiechu. Trzeba przyznać, że naśladowanie kobiecego głosu nie szło mu wcale tak źle. 
Zaczynałam się rozluźniać. Pierwszy raz od dłuższego czasu zszedł ze mnie cały stres. Nie na długo. Wieczór zbliżał się ku końcowi. Zegarki wskazywały prawie dwudziestą pierwszą. Poczułam wibracje pochodzące z wnętrza mojej torebki. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam połączenie przychodzące. 'Mama'- widniało na wyświetlaczu. Przeprosiłam wszystkich i odeszłam w kąt lokalu, żeby odebrać. 
- Cześć mamo, stało się coś?- zdziwił mnie jej telefon o tej godzinie. Zazwyczaj próbowała się ze mną kontaktować w godzinach popołudniowych. 
- Maja, z Bogdanem jest gorzej- co?! Przecież dopiero co wyszedł ze szpitala po operacji płuc.
- Co się dzieje?- zaczynałam się denerwować.
- Mariola dzwoniła i mówiła coś o przerzutach, dokładnie nie wiem. Zabrali go do szpitala- dla wyjaśnienia: Mariola to moja ciocia, konkubina wujka. Żyli wspólnie prawie dwadzieścia lat. 
- Jak tylko będziesz coś wiedziała, to daj mi znać. Dziękuję, że zadzwoniłaś. Teraz muszę kończyć. Dobranoc, mamo- rozłączyłam się zanim rodzicielka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Z tysiącem myśli wróciłam do loży, w której siedzieliśmy, ale po tym telefonie nie potrafiłam oddać się zabawie. 


Baron
Chcieliśmy, żeby drużyna się zagrała i chyba nam się to udało. Faktem jest, że wszyscy trzymali ze swoimi rywalami, ale to było do przewidzenia. My staraliśmy się rozmawiać z naszymi podopiecznymi. W momencie, kiedy wspólna zabawa rozkręciła się na dobre, Maja na chwilę przeprosiła grupę i odeszła odebrać telefon. Nie wiem, z kim rozmawiała, ani co ten ktoś jej powiedział, ale zauważyłem, że brunetka wróciła do stolika nieco przygaszona. Nie uśmiechała się, jak to robiła przez cały wieczór. Na zadawane jej pytania czy jakiekolwiek próby nawiązania z nią kontaktu odpowiadała krótko i na powrót jakby zamykała się w jakimś swoim świecie. Nie trzeba dobrze znać człowieka, żeby wiedzieć, że coś go martwi. I ją coś ewidentnie martwiło. Już moja w tym głowa, żeby dowiedzieć się, co i oczywiście pomóc jej w miarę moich możliwości. Nie zastanawiając się długo, wstałem z miejsca i podszedłem do nieobecnej myślami Zalewskiej.
- Coś mi mówi, że chciałabyś być teraz gdzie indziej- zacząłem, przysiadając obok dziewczyny i spojrzałem na nią uważnie. 
- Skąd wiesz?
- Widzę. Jesteś nieobecna myślami odkąd odebrałaś telefon. Ktoś powiedział ci coś, co nie pozwala ci skupić myśli na niczym innym- podniosła na mnie wzrok. Dopiero z bliska mogłem dostrzec obecny w jej oczach smutek i... strach? Przed czym?
- Już na próbie miałam zapytać o klucz do pokoju. Mógłbyś pokazać mi co i jak?- zmieniła temat, ale czułem, że kryje się za tym coś więcej. Choćby chęć rozmowy, ale klub karoke zdecydowanie nie należał do najlepszych miejsc dla poważnych rozmów. 
- Powiem tylko Tomkowi, że cię zabieram i możemy iść- jak powiedziałem, tak zrobiłem. Podszedłem do przyjaciela i opowiedziałem jak sytuacja wygląda. Lach poklepał mnie po ramieniu i pokiwał głową ze zrozumieniem. Pożegnałem wszystkich i razem z Mają opuściliśmy lokal.


Maja
Dlaczego wyskoczyłam z tym tekstem o pokoju? Aleksander... Ten człowiek zadziwiał mnie po raz kolejny. Wydawał się czytać we mnie jak w otwartej księdze. Miałam wrażenie, że żadna z moich emocji się przed nim nie ukryje. Moja podświadomość podpowiadała mi, że on może mnie zrozumieć. „Mnie w to nie mieszaj”- wtrąciła się. „Oh, zamknij się chociaż raz”- fuknęłam w myślach. Co dziwne; Posłuchała mnie.
Kiedy razem z Baronem opuściłam klub, moje wnętrze jakby trochę się uspokoiło. 
- Co się stało?- zapytał łagodnym głosem.
- Sprawy rodzinne- na chwilę jakby opuściło mnie przekonanie, że powinnam mu się zwierzać. Przyspieszyłam kroku, wyprzedzając go o parę metrów.
- Hej- poczułam, że łapie mnie za rękę i odwróciłam się, żeby stanąć z muzykiem twarzą w twarz.- Jestem tu, bo chcę ci pomóc. Moja rola nie kończy się na nauce śpiewania. Trener ma być przyjacielem- wzięłam głęboki wdech i spojrzałam w błękitne oczy mężczyzny. To, co wyrażały, było zupełnie sprzeczne z tym, co on sam powiedział. Z jego wypowiedzi wywnioskować można, że jego obowiązkiem jest wspieranie mnie. A oczy? One mówiły, że chce mi pomóc i bynajmniej nie ma to nic wspólnego z jego rolą. 
- Mój wujek i jednocześnie ojciec chrzestny jest chory. Niedawno wykryli u niego raka płuc. Miesiąc temu miał operację. Usunęli mu jedno płuco i kilka dni temu wyszedł do domu. Kiedy byliśmy w klubie, zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że zabrali go z powrotem do szpitala. Mówiła coś o przerzutach, ale na razie nic więcej nie wiedzą. On zawsze był dla mnie jak drugi ojciec. Jestem z nim bardzo związana i po prostu strasznie przeżywam każdą zmianę stanu jego zdrowia. Zwłaszcza na gorsze, bo nie wiem, jak bardzo źle jest, czy są duże szanse, że z tego wyjdzie i czy w ogóle...- przerwałam swoje zwierzenia i znowu spojrzałam na mojego towarzysza. Tym razem zobaczyłam w jego wzroku zrozumienie. Nie zdziwiło mnie to. Wiedziałam, że zrozumie. A reakcja? Wziął i mnie przytulił, tak po prostu.
- Na to niewiele mogę pomóc, ale chcę, żebyś wiedziała, że gdybyś chciała porozmawiać, wyżalić się czy choćby pomilczeć to jestem do twojej dyspozycji. Zawsze łatwiej, jeśli podzielisz się z kimś swoimi smutkami- dopiero po wypowiedzeniu tych słów rozluźnił uścisk. 
- Dziękuję- tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Czułam, że mogę liczyć na wsparcie z jego strony, że nie siedzę w tym sama, a w tej chwili to była chyba najcenniejsza świadomość. 
Droga do studia upłynęła nam pod znakiem rozmów. O czym? O wszystkim i o niczym. O naszych inspiracjach muzycznych, o początkach przygody ze śpiewaniem czy jak to było w jego przypadku: graniem. Swoją obecnością i ciągłą rozmową odwrócił moje myśli od wujka. A mówił, że w tej sytuacji nie może mi pomóc. 


Baron
To nie tak, że za wszelką cenę starałem się odwrócić jej uwagę od przykrych informacji. Rozmowa sama płynęła, a z czasem z jej oczu zniknął smutek i ustąpił miejsca radosnym iskierkom. Wiedziałem, że gdy zostanie sama, to jej myśli znów wrócą na niewłaściwe tory. Nie mogłem z nią zostać, przecież w domu czekała Kasia. Jak na zawołanie mój telefon zasygnalizował połączenie przychodzące. 
- Przepraszam, muszę odebrać- powiedziałem do brunetki i niechętnie nacisnąłem zieloną słuchawkę.- Tak?
- Kochanie, o której będziesz?- słysząc to pytanie, spojrzałem na Zalewską. Uniosła znacząco brwi i założyła ręce. Głośnik w telefonie był na tyle głośno, że dziewczyna słyszała głos po drugiej stronie.  Odszedłem kawałek dając jej znak ręką, żeby poczekała.


Maja
A więc miał dziewczynę. Właściwie, nie powinno mnie to dziwić. Ale teraz, gdy już wiedziałam, jego zachowanie stało się zastanawiające. „Nad czym chcesz się zastanawiać? Coś mi tu śmierdzi. Jak dla mnie, to on coś kombinuje”- skomentowała sytuację podświadomość. „Co może kombinować? Sam mówił, że trener ma być przyjacielem. Po prostu nie powinnam doszukiwać się żadnego ukrytego sensu w tej wypowiedzi, ale te jego oczy...”- wróciłam myślami do tamtego spojrzenia. „Weź mi go zabierz sprzed oczu! Osobiście wolałabym, żeby to Piotr bawił się w pocieszyciela.” „A ciekawe, gdzie bym spała. Wiesz, że potrzebuję klucza”- nie chciałam dać za wygraną. „Taka noc z Karwowskim, mmm”- Majka zaczęła podsuwać mi obrazy z ewentualnej wspólnej nocy z Piotrem. „Jesteś niewyżyta. Znikaj, idzie tu.” „A bardzo chętnie”- schowała się w najdalszych zakamarkach mojej głowy i nie odezwała się do końca dnia. 
- Przepraszam- uśmiechnął się delikatnie.- Idziemy?
- Jasne- od tego telefonu rozmowa nie kleiła się już tak jak wcześniej. Aleksander głównie tłumaczył mi, jak wygląda życie w studiu. Właściwie wszystko słyszałam od Piotrka, ale nie chciałam mu przerywać. 
Dotarliśmy pod drzwi jednego z pokoi i Baron podał mi klucz. Nie wiedzieć, po co wszedł za mną do środka. Byłam zmęczona, chciałam być sama. W normalnych okolicznościach chciałabym zatrzymać go jak najdłużej, ale przecież dziewczyna czekała. 
- Wszystko chyba już wiesz. Poradzisz sobie?
- Tak, idź już- w głowie nadal odbijał mi się głos jego dziewczyny.
- Gdybyś czegoś potrzebowała...- zaczął, ale mu przerwałam.
- Wiem. Dobranoc- popchnęłam go delikatnie w stronę drzwi. Zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moim policzku. 
- Dobranoc- wyszeptał mi do ucha i wyprostował się. Puścił mi oko i opuścił pokój. Przysięgam, że nie rozumiem tego mężczyzny. 
Zostałam sama, ale musiałam czekać na powrót reszty, bo nadal miałam rzeczy w pokoju Piotra. Z torebki wyciągnęłam tekst piosenki, który nosiłam tam od wczorajszej próby i zaczęłam się go uczyć, żeby jutro w pełni skupić się na śpiewaniu.
~*~

Witajcie moje drogie!
Po pierwsze- dziękuję za ilość komentarzy pod ostatnim postem, motywacja sięgnęła zenitu!
Po drugie- przepraszam, że cały tydzień musiałyście czekać na nowość. Ostatnie dni upływają mi pod znakiem ustnej matury z polskiego, którą mam jutro i ciężko było mi usiąść i napisać coś dla Was. 
W zamian za to macie najdłuższy jak do tej pory rozdział. ; )
Do następnego!

Ps. Patrycja ash, mam nadzieję, że udało mi się jakoś ocieplić postać Tomsona. ;) Rozdział z dedykacją dla Ciebie, dziękuję za wsparcie! <3

Czytasz?= Komentuj= Motywuj ;)

14 komentarzy:

  1. Po prostu kocham tego bloga ! Rozdział suuuper ;) w końcu zaczyna się coś dziać między Majką a Baronem. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i nie przejmuj się maturą bo z pewnością pójdzie Ci świetnie !!! Trzymam kciuki, pozdrowienia Angie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, zdecydowanie poprawił mi humor. Między Mają a Baronem coś iskrzy i nie ma się co oszukiwać, ale między nią i Piotrkiem również, więc coraz bardziej mnie to intryguje. W sumie to nie wiem, co mam więcej napisać... Czekam z wielką niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Najfajniejszy blog z wszystkich jakich czytam :-) Zaintrygowała mnie relacja między Mają a Piotrem.
    Zniecierpliwością czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga!!! Zaczyna iskrzyć między Mają a Baronem a to bardzo dobrze. Czekam na następny Pisz jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha, te gify rozwalaja wszystko! XD Czuje, ze Baron i Piotrek jescze sie pokloca o Majke. Bedzie ciekawie... Rozdzial swietny, czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejciu, dziękuje bardzo :* oczywiście, że Ci się udało, zdolna bestia jesteś po prostu, wiesz czego chce czytelnik i mu to dajesz :* rozdział bomba! A reakcja Majki na wejście Barona do jej pokoju - bezcenne hahahahah, ja bym się w sumie pewnie jarała jak napalm, potem karciła się w myślach, bo koniec końców jest zajety, a Majeczka z grubej rury :D a Piotr, ten Piotr, co z tym chłopakiem, on coś kombinuje, jak Baron lovelas :3 czekam na kolejny z niecierpliwością, POWODZENIA NA MATURCE USTNEJ, TRZYMAM KCIUKI, DASZ RADĘ, JESTEŚ WIELKA :*

    OdpowiedzUsuń
  8. JAK JA CIĘ KOCHAM <3 rozdział dodany w moje urodziny? spełnienie marzeń i to jeszcze taki fajny :)
    sorki, że dopiero komentuje, ale wczoraj nie miałam czasu, wkuwałam na sprawdziany i kartkówki i inne pierdoły :? jak ja nienawidzę szkoły -.-
    a tak w ogóle to trzymałam i trzymam kciuki, żeby ci dobrze poszła matura :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to spóźnione wszystkiego najlepszego! <3
      Ustne poszły dobrze, teraz czekać na wyniki pisemnych ;)

      Usuń
  9. Kiedy wstawisz kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciągu dwóch dni powinien się pojawić, bo połowa już jest napisana ;)

      Usuń
  10. Właśnie natknełam się na twój blog jest świetny:-)
    Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Mam nadzieję, że jutro uda mi się dodać ;)

      Usuń
  11. Dodasz dzisiaj rozdział?

    OdpowiedzUsuń