środa, 30 kwietnia 2014

1. „No dobra Zalewska, dasz radę. Jak nie ty, to kto?”


Teraz patrzę na wszystko z zupełnie innej perspektywy, ale postaram się dokładnie odwzorować moje uczucia z tamtego okresu...
Pamiętam, że same przygotowania do przesłuchań były nawet zabawne. Wszystko przestało mi się podobać w dniu castingu. Do Warszawy wybrałyśmy się dzień wcześniej zabierając ze sobą kilku najbliższych znajomych z roku. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie chciałam zostać w naszym studenckim mieszkaniu jak w dniu wyjazdu. Zaczęłam się nawet rozpakowywać i powiedziałam, że nigdzie nie jadę. Wtedy na posterunku pojawiła się Jula i zaczęła swój monolog, że mam nie robić scen. Jak znajdywałam argumenty przeciw, to pomachała mi przed nosem kopertą z zaproszeniem na przesłuchania.
Na ten widok z powrotem spakowałam wszystkie wyrzucone wcześniej rzeczy i pół godziny później całą ekipą siedzieliśmy w pociągu do stolicy.
Wszystko, co robiłam od czasu przyjazdu do wejścia na scenę wydawało się być snem. Wszystkie czynności wykonywałam machinalnie. Byłam zbyt przerażona, żeby myśleć, co robię.
W dniu przesłuchań Julka wpadła rano do mojego pokoju hotelowego. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że lepiej będzie, jeśli wezmę jedynkę i nikt nie będzie mi wchodził w drogę. Słusznie.
- Jak się czujesz?- Zagadnęła, siadając po turecku na łóżku.
- Pół nocy nie mogłam zasnąć, a jak już mi się udało, to śniły mi się jakieś głupoty- wyżaliłam się.
- Pewnie teraz najchętniej zamknęłabyś się w tym pokoju i wyszła z niego jutro.
- Jak ty mnie znasz- skwitowałam i skryłam się w łazience.
- Tak właściwie, to zastanawiałaś się, czego oczekujesz?- Blondynka oparła się o framugę drzwi i spojrzała na mnie uważnie.
- Miałam na to dużo czasu w nocy. Nikt nie musi się odwracać, ale nie chcę usłyszeć, że nie nadaję się do śpiewania. Nie będę robić sobie nadziei, bo nie chciałabym się rozczarować. Wolę być zaskoczona.
- I to mi się podoba. Będzie dobrze, zobaczysz- dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła w geście pocieszenia.- Jadłaś już coś?- Pokręciłam głową.- To ja ci coś przyniosę, a ty doprowadź się do porządku. I zrób coś z tymi podkrążonymi oczami- spojrzałam w lustro. Rzeczywiście miałam sińce pod oczami. Że też stres musiał spędzić mi sen z powiek.
- Dzięki- rzuciłam za oddalającą się przyjaciółką, ale nie byłam pewna czy to usłyszała.
Pod nieobecność dziewczyny zdążyłam się ubrać i zrobić makijaż. Koniec końców wyglądałam całkiem przyzwoicie, zważywszy na fakt, że pół nocy nie spałam.
Kiedy Julka wróciła, w tempie niemal ekspresowym pochłonęłam przyniesione przez nią naleśniki. Zdziwiłam się, że byłam w stanie przełknąć cokolwiek.
Zebrałyśmy resztę znajomych i wszyscy wpakowaliśmy się do zamówionych wcześniej taksówek.
Droga do studia zajęła nam prawie pół godziny. Zapłaciliśmy za przewóz i wysiedliśmy z samochodów. Moim oczom ukazał się wcześniej widziany tylko w telewizji „tunel” i czerwony dywan, prowadzący prosto do wejścia. Spojrzałam na przyjaciół podekscytowana i wszyscy zgodnie ruszyliśmy do drzwi, zupełnie nie zauważając nagrywającej nas kamery. Krocząc na czele ośmioosobowej grupy już czułam się jak gwiazda. Zaraz za progiem studia, natknęliśmy się na długi stół, przy którym siedziało pięć osób i rejestrowali kandydatów. Podeszłam do jedynego akurat wolnego stanowiska i podałam kopertę z zaproszeniem siedzącemu za stołem chłopakowi. Wpisał mnie na listę, poprosił o dane osób, które wchodzą ze mną i wręczył mi numer, który miałam nakleić w widocznym miejscu. Zostaliśmy skierowani dalej, czyli do miejsca, gdzie wszyscy czekali na swoje występy.
Tam panowało totalne zamieszanie. Wszędzie kręcili się kamerzyści. Z każdej strony dało się słyszeć uczestników rozgrzewających swoje struny głosowe. Widząc to, odwróciłam się do przyjaciół i z przerażaniem w oczach wyjąkałam, że nie chcę tam być. Całą siódemką stanęli z założonymi rękoma, dając mi tym do zrozumienia, że teraz nie ma drogi ucieczki. Westchnęłam ciężko, ale zaraz zaczęłam rozglądać się za miejscem, gdzie moglibyśmy wszyscy usiąść.
Czas oczekiwania dłużył się niemiłosiernie. Ciągle nuciłam pod nosem przygotowaną piosenkę, powtarzając tekst w myślach. Julka i reszta dziewczyn podtrzymywały mnie na duchu. Arek, czyli jedyny wyedukowany muzycznie członek naszej grupy usiadł naprzeciwko mnie i czuwał nad rozgrzewką głosową.
Nie zauważyłam nawet, kiedy obok nas pojawiła się Marika z operatorem kamery.
- Skąd jesteś?- Zapytała mnie.
- Z Sopotu- bąknęłam lekko zakłopotana. Prowadząca kiwnęła głową do kamerzysty i ten zaczął nagrywać.
- A ze mną piękna mieszkanka Sopotu, która jak zaobserwowaliśmy oczekuje na swój występ od kilku godzin. Jak nastawienie?- Jej słowa docierały do mnie jak zza szyby. Przez chwilę nie odpowiadałam. Kamera mnie onieśmieliła. Oprzytomniałam i dopiero wtedy z moich ust wydobyła się odpowiedź:
- Nerwy wzrastają proporcjonalnie do czasu oczekiwania. Powoli niemożliwe staje się, żeby o tym nie myśleć, ale mam nadzieję, że pokonam stres i będzie dobrze- starałam się wypaść jak najbardziej naturalnie, ale z drżącym głosem i rozbieganym wzrokiem raczej nie było to możliwe.
- Sądząc po dawce wsparcia, jaka napływa od twoich przyjaciół, nie może być źle. Kochana, ja życzę ci powodzenia i będę trzymać kciuki.
- Nie dziękuję- uśmiechnęłam się do kobiety. Wokalistka odwzajemniła gest, po czym poszła polować na innych uczestników. Po jej odejściu przysłuchiwałam się rozmowie grupy obok. W jej centrum był młody mężczyzna. Wychwyciłam, że śpiewał „Wherever You Will Go” zespołu The Calling. Typowy męski wokal. Mocny z delikatną chrypką. Przy tym wszystkim wyglądał jak rasowy rockman. Kilkudniowy zarost, włosy w artystycznym nieładzie, czarne spodnie wsadzone w buty, biały t-shirt i skórzana kurtka. Zauważył, że mu się przyglądam i uśmiechnął się przyjaźnie. Normalnie bym się zawstydziła, ale posłał mi spojrzenie pełne takiego zrozumienia, że nie mogłam odwrócić wzroku. W tym momencie obok mnie pojawił się jakiś mężczyzna, który najwyraźniej pilnował porządku przesłuchania.
- Maja Zalewska?- Spojrzał na trzymaną w dłoni kartkę i pewnie zidentyfikował mnie po numerze.
- Tak.
- Wchodzi pani za dziesięć minut, proszę za mną- na dźwięk tych słów jakbym zupełnie straciła kontrolę nad swoim ciałem.  Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a mój żołądek chyba zaczął skakać ze strachu. Julka widząc moją reakcję, złapała mnie za rękę i prowadziła za mężczyzną.
- Powodzenia- usłyszałam za sobą i odwróciłam się, żeby zobaczyć, kto to powiedział. Wcześniej obserwowany przeze mnie muzyk siedział na krześle i uśmiechał się do mnie szeroko. Byłam w stanie jedynie pokiwać głową.
Cała grupa życzyła mi powodzenia i gdzieś zniknęli. Julka wprowadziła mnie do pomieszczenia, które wcześniej też widziałam tylko w  telewizji, a które prowadziło bezpośrednio na scenę. Tam czekał na nas Tomasz Kammel. Blondynka kopnęła mnie na szczęście i poszła dołączyć do reszty, żeby powitać mnie po występie. Prowadzący życzył mi powodzenia i otworzył mi słynne czerwone drzwi. Po przekroczeniu ich progu ktoś wręczył mi mikrofon i kazał chwilę poczekać. Po skosie widziałam scenę i fotele trenerów. Dziewczyna właśnie śpiewała „Valerie” Amy Winehouse. Pomyślałam, że jest naprawdę dobra. Żaden z jurorów się nie odwrócił. Zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować, bo śpiewała niesamowicie. Powoli godziłam się z myślą, że za parę minut spotka mnie dokładnie to samo. Już nawet nie słuchałam, co mieli jej do powiedzenia. Zaczęłam chodzić zdenerwowana w tę i z powrotem. W końcu ten sam człowiek, który wręczył mi mikrofon, powiedział, że mam iść. „No dobra Zalewska, dasz radę. Jak nie ty, to kto?”- powtarzałam sobie idąc na wyznaczone miejsce. Stanęłam na samym środku sceny i spojrzałam na oparcia foteli. Po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki akustycznej wersji „Decode” zespołu Paramore.
Zaczęłam trochę za cicho. Miałam nawet wrażenie, że nie trafiłam we właściwe dźwięki. Wszystko przez stres. Całą pierwszą zwrotkę nic się nie działo, nadal mogłam obserwować jedynie oparcia foteli. „Weź się w garść, dziewczyno, bo trzy miesiące intensywnej pracy pójdzie na marne”- pomyślałam i już bardziej zdecydowanie weszłam w refren. Usłyszałam charakterystyczny odgłos trenerskiego grzyba i zobaczyłam odwracającą się Marię. Poczułam wtedy jakby ktoś przebił towarzyszący mi balon stresu. „Jestem w programie, mogę wyluzować”. Prowadzona przez adrenalinę zaczęłam się ruszać i całkowicie poddałam się emocjom. Występ dobiegał końca, a ja miałam nadal tylko jeden fotel. Ostatni refren w końcu był taki, jakiego od siebie oczekiwałam i tuż po tym jak skończyłam, odwrócili się jeszcze Marek i Tomsonem z Baronem. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się szeroko. Niekontrolowanie po moim policzku spłynęła łza szczęścia, którą szybko wytarłam.
- Kochana, nie płacz- pierwsza odezwała się Maria i spojrzała na mnie pocieszająco.
- To ze szczęścia- wyjaśniłam, wycierając drugi policzek.
- Ze szczęścia czy nie, nie mogę patrzeć jak kobieta płacze- niespodziewanie z fotela trenerskiego podniósł się Baron i ruszył w moim kierunku. Już z odległości kilku metrów wyciągnął do mnie ręce, zachęcając do przytulenia.- Ty się cała trzęsiesz- Zauważył, gdy zamknął mnie w uścisku. Po chwili wypuścił mnie z objęć i stanął koło mnie.- Ja tu postoję, a wy się wypowiedzcie- wczuł się w rolę prowadzącego.- Marek?
- Ja się nie będę rozgadywał. Widzę, że masz potencjał. Zaśpiewałaś coś czego nie znam, ale podobało mi się. Masz emocje w głosie, a to czasami ważniejsze niż warsztat. Zapraszam cię do mojej grupy- krótko i na temat. Uśmiechnęłam się do mężczyzny.
Stres zaczął mnie powoli opuszczać. Po Piekarczyku głos zabrała Maria.
- Jak masz na imię?- Dopiero do mnie dotarło, że nikt wcześniej o to nie pytał.
- Maja.
- Majeczko kochana, mam nadzieję, że weźmiesz pod uwagę fakt, że odwróciłam się pierwsza. Chociaż sądząc po zachowaniu kolegi- tu wskazała na Barona- to wybór jest jasny- całe studio zaniosło się od śmiechu.
- Przepraszam bardzo, ale czy moim zadaniem nie jest wspieranie uczestników?- Odgryzł się.- Ale skoro czujesz się przez to zagrożona, to wracam na miejsce- wrócił na fotel, a Maria kontynuowała swoją wypowiedź.
- Masz niesamowitą charyzmę. Pomimo, że do wykonania wkradło się parę nieczystości, zwłaszcza na początku, to chce się ciebie słuchać. Jeżeli przyjdziesz do mnie, to zrobię tak, że te nieczystości znikną- pokiwałam głową. Przyszła kolej na Justynę, która jako jedyna się nie odwróciła.
- To, że się nie odwróciłam wynika tylko i wyłącznie z tego, że szukam trochę innych głosów, ale niewątpliwie potrafisz śpiewać. Poza tym, popatrz, masz trzy fotele do wyboru i jestem przekonana, że wybierzesz właściwie.
- To teraz my!- Tomson aż palił się, żeby coś powiedzieć.- Właściwie wybierzesz, jeśli przyjdziesz do nas, ale przejdźmy do rzeczy. Mamy przewagę, bo jest nas dwóch i od każdego możesz nauczyć się czegoś innego, więc jeśli nie boisz się podwójnej dawki wiedzy, to zapraszamy do nas, dziękuję.
- Ja oczywiście podpisuję się obiema rękoma pod tym co powiedział Tomson. Od siebie dodam tylko, że masz coś magnetycznego w głosie i moje rockowe serce podpowiada mi, że jeśli nas wybierzesz, to możemy razem zrobić naprawdę fajne rzeczy.- Ocena Alka była ostatnia. Nadszedł moment, w którym musiałam dokonać wyboru. Toczyłam wewnętrzną walkę o to, czy wybrać Marka czy chłopaków. Grając na zwłokę zaczęłam mówić:
- Przede wszystkim dziękuję za miłe słowa. Państwa opinie wiele dla mnie znaczą. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek się odwróci i teraz mam problem. Wybieram...
Pewnie chcielibyście wiedzieć, kogo wybrałam, co? Potrzymam Was w niepewności i dowiecie się następnym razem.
~*~
Witajcie!
Nie spodziewałam się, że prolog zostanie tak pozytywnie odebrany. Dziękuję Wam! Mam nadzieję, że reszta historii wywoła u Was co najmniej taki sam entuzjazm ;) 
Oddaję w Wasze ręce jedynkę i od razu zapowiadam, że dwójka dopiero w okolicach przyszłego czwartku, ponieważ od poniedziałku zaczynam matury. 
Trzymajcie kciuki i do następnego!

Czytasz?= Komentuj ;)
Ps. W zakładce "Soundtrack" pojawiają się wszystkie piosenki wykorzystane, bądź wspomniane w opowiadaniu ;)

9 komentarzy:

  1. ooo jestem pierwsza! :D
    No to ja coś czuję,że ona do Tomsona i Barona pójdzie, bo tak coś czuję właśnie xD moje zdania są dziś bez ładu i składu,ale to przez Fanmela z lodem xD czekam na next! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybierze chlopakow, ja to wiem! Juz sie nie moge doczekac co bedzie dalej, bo zapowiada sie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super czekam na next z niecierpliwością:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeeeeeeeeeeeee Paramore!! Osobiście uważam że ich najlepszą piosenką jest "Ignorance" ale i tak Cię kocham za gust muzyczny :P
    Cudnie się zapowiada :D
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Meeeega rozdział, mimowolnie się uśmiechałam i super to opisałaś. Zrobiłaś to tak jak sobie to wszystko wyobrażałam, podejrzewam kogo wybrałaś i jestem tego w 100% pewna. :) Czekam na następny, ale umrę z niecierpliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, świetne świetne! ;3
    No ciekawe kogo wybierze ;D ja myślę, że jednak chłopaków ;)
    Ale czekamy na kolejny rozdział! :)
    Weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. No do kogo innego może pójść jak nie do chłopaków? :D
    Tak się stresowała, a jak widać - bez potrzeby, bo aż trzy krzesełka się odwróciły, do tego sam Baron ją przytulił.. wybór jest chyba jasny.

    OdpowiedzUsuń
  8. No świetnie! Ciekawe czy chłopaki - a raczej Baron - podkupił ją tym "wspieraniem zawodników" :) Jak dla mnie to ona mogła by wybrać Marie, wydaje mi się że wybór bohaterki (czyli po części Ciebie) będzie bardziej zaskakujący :)
    Weny przedewszystkim! Pozdrwiam! :*

    let---it---go.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski! Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń